Po co 200 megapikseli w smartfonie? Samsung tłumaczy: żebyś wydrukował sobie billboard
Samsung drukuje billboard wprost ze zdjęcia zrobionego smartfonem. Haczyk? Ten smartfon miał 200 megapikseli. Tymczasem duże aparaty właśnie zamierzają dobić do 100 MP. Wojna na megapiksele właśnie wkracza na nowy poziom.
Niedawno pisałem o nowej Motoroli, która ma być pierwszym smartfonem wyposażonym w aparat o zawrotnej rozdzielczości 200 megapikseli. Mogłoby się wydawać, że taka rozdzielczość jest niepotrzebna i przesadzona, a ta kw ogóle to pewnie mamy do czynienia z kolejnym chińskim wynalazkiem nastawionym nie na jakość, a na cyferki. Tym razem jest jednak inaczej, bo mówimy o matrycy Isocell HP1, czyli najnowszym sztandarowym sensorze produkcji Samsunga.
Po co 200 megapikseli w smartfonie? Samsung drukuje takie zdjęcie na 28-metrowym billboardzie
"Więcej pikseli to więcej detali" - przekonuje Samsung i drukuje zdjęcie zarejestrowane matrycą Isocell HP1 na billboardzie. Mówimy o naprawdę dużym formacie, bo wydruk ma format 28 x 22 metry. Jest to rozmiar, na którym zmieściłoby się półtora boiska do koszykówki.
Na billboardzie znajduje się napis "zarejestrowano matrycą Isocell". Warto jednak zauważyć, że nigdzie nie pada stwierdzenie o tym, by zdjęcie pochodziło ze smartfona. I faktycznie, twórcy wykorzystali nową smartfonowa matrycę, ale podłączyli do niej profesjonalny obiektyw. Tym samym udało się uzyskać odpowiednią rozdzielczość optyczną, by w pełni pokryć 200 milionów pikseli. W przypadku smartfonowej optyki będzie to raczej niemożliwe, a wydruk w ogromnym rozmiarze z pewnością będzie wyglądał gorzej.
Niemniej jednak akcja pokazuje, na co stać matryce we współczesnych smartfonach. Isocell HP1 ma trafić do wielu nowych telefonów na przestrzeni 2022 r., bo poza Motorolą spodziewamy się jej również w Xiaomi 12 Ultra, a docelowo również w najnowszych Samsungach.
Fotografia mobilna dobija do poziomu 200 megapikseli i wcale nie mówi ostatniego słowa. Tradycyjne aparaty idą podobną drogą
W świecie smartfonów wysokie rozdzielczości są już standardem. Co prawda 200 MP to ekstremum, ale już do dwóch lat Samsung stosuje w topowych modelach matrycę o rozdzielczości 108 MP. Mamy też matryce z rozdzielczością 120 MP. Całe mnóstwo urządzeń wykorzystuje sensory z rozdzielczością 64, 50 lub 48 MP.
Co więcej, nawet rodzynek branży, czyli iPhone, ma w tym roku przejść na rozdzielczość 48 MP. Będzie to pierwszy skok rozdzielczości od czasu iPhone’a 6s, czyli od 2015 r. Apple przez sześć lat stosowało aparaty o rozdzielczości 12 MP.
A jak na tym tle wypadają tradycyjne aparaty? Rekordzistą jest Phase One XF IQ4, czyli średnioformatowiec z matrycą formatu 53,4 x 40 mm, który ma aż 150 megapikseli. Na podium znajdzie się też średnioformatowy Hasselblad H6D-400C robiący zdjęcia w 400 MP, ale to sztuczka polegająca na łączeniu klatek z matrycy o rozdzielczości 100 MP. Podium zamyka Fujifilm GFX 100 i GFX 100S, oba z matrycą 100 MP. Mówimy jednak o absolutnie topowym segmencie aparatów wycenionych na ponad 200 tys. zł. Rodzynkiem jest Fujifilm, który oferuje takie matryce za mniej niż 30 tys. zł.
W standardowym segmencie, czyli wśród aparatów pełnoklatkowych, rozdzielczości również się zwiększają. 10 lat temu Nikon szokował matrycą 36,6 megapiksela w lustrzance D800. Był to rekordowy wynik, ale dziś taka rozdzielczość jest już niemal standardem, czyli domeną podstawowych aparatów z serii. Nowy Sony A7 IV ma rozdzielczość 33 MP. Z kolei aparaty nastawione na rozdzielczość (np. Sony A7R IV) mają już po 61 megapikseli. Nawet konserwatywna Leica M11 ma już matrycę z rozdzielczością 60 MP.
To jednak nie koniec, bo właśnie szykuje się kolejny skok jakościowy. Przecieki mówią, że Canon właśnie pracuje nad aparatem pełnoklatkowym, który przekroczy barierę 100 megapikseli. Ma to być bezlusterkowiec systemu RF. Na razie nic o nim nie wiadomo, ale przecieki powracają regularnie, więc można założyć, że prędzej czy później taki aparat trafi na rynek. Tym samym 100 megapikseli w cywilnym sprzęcie foto stanie się rzeczywistością. Jak widać, wyścig na cyferki wcale się nie kończy. On nabiera coraz większego tempa.