Tak ma wyglądać iPhone 14 Pro. Różnic trzeba szukać pod mikroskopem
O tym, jak z grubsza będzie wyglądał iPhone 14, wiemy od dłuższego czasu. Brak notcha, ciut większy ekran – to już znamy. Teraz jednak możemy zobaczyć, jak nowy smartfon Apple’a będzie wyglądał w całej okazałości na profesjonalnych grafikach. Różnice są tak subtelne, że trzeba ich szukać pod mikroskopem.
O potencjalnych zmianach w iPhonie 14 pisaliśmy już tyle razy, że szkoda strzępić wiadomą część ciała. Nie będzie ich wiele, nie będą ogromne, ale sumarycznie przełożą się na to, że sznury klientów znów ustawią się przed sklepami, tak jak ustawiły się po iPhone’a 13, 13 Pro i 13 Pro Max, które są najlepiej sprzedającymi się smartfonami początku 2022 r.
Czym innym jednak jest patrzeć na potencjalne zmiany na amatorskich grafikach czy niskiej jakości zdjęciach części, a czym innym zobaczyć nowego iPhone’a na profesjonalnie przygotowanym renderze. Jon Prosser właśnie opublikował wygląd iPhone’a 14 Pro w całej okazałości.
iPhone 14 Pro – co nowego?
Patrząc na opublikowane rendery, przygotowane na podstawie informacji od Jona Prossera przez Iana Zelbo, można odnieść wrażenie, że zmieniło się tyle, co nic. Jedyną widoczną na pierwszy rzut oka zmianą jest bowiem podwójne oczko aparatu zamiast kultowego już notcha, ale są jeszcze co najmniej dwie różnice warte odnotowania.
Wyspa aparatów urosła. I to sporo. Już iPhone 13 Pro miał kolosalnej wielkości obudowy aparatów, jednak w iPhonie 14 Pro będą one jeszcze większe, by zmieścić wysokiej jakości tor optyczny, którego sercem mają być nowe matryce o rozdzielczości 48 Mpix z technologią pixel-binningu, pozwalające na nagrywanie wideo 8K. Mają być one nie tylko większe pod względem liczby Megapikseli, ale także fizycznie większe, o całe 57 proc.
Jeszcze mniej wyraźną zmianą jest wyświetlacz. Ten nie tylko ma odrobinkę urosnąć, ale też być ociupinkę bardziej zaokrąglony w rogach. Różnica jest subtelna, ale gdy przyjrzeć się renderom Prossera obok grafik prasowych iPhone’a 13 Pro, jest zauważalna. Podobnie jak zauważalne są ciut smuklejsze ramki dookoła całego wyświetlacza.
Poza tym nie zmieniło się wiele, żeby nie powiedzieć, że nic. A nawet powyższe różnice są de facto tak nieznaczne, że wręcz nieistotne. Nie ma notcha – no fajnie. Ale póki co nic nie przekonało mnie, że podwójne wcięcie jest lepszym rozwiązaniem.
Widać, że to półśrodek; sposób przeczekania jeszcze jednej-dwóchj generacji, aż Apple dopracuje technologię umieszczania aparatu i sensorów Face ID pod wyświetlaczem, by kompletnie pozbyć się wcięć w ekranie. Kwestii kolorów nie komentuję, bo to póki co autorska fantazja artysty. Nie zdziwię się jednak, jeśli będzie bardzo bliska faktycznej palecie kolorów nowego iPhone’a, bo w modelach Pro Apple od lat trzyma się bezpiecznego zestawu, z jednym kolorem wyłamującym się ze schematu.
iPhone 14 – kupisz?
Jako posiadacz iPhone’a 13 Pro nie umiem sobie wyobrazić, czym takim mógłby mnie skusić Tim Cook ze sceny, żebym wymienił ubiegłoroczny telefon na nowy. Między iPhone’em 12 a 13 taką różnicą był czas pracy, który faktycznie w obecnej generacji jest najlepszy w historii iPhone’ów. A teraz? Póki co nie widać, by iPhone 14 miał przynieść jakąś rewolucję. Być może 48-megapikselowe sensory okażą się drastycznie lepsze od obecnych, 12-megapikselowych aparatów – nie sądzę jednak, by różnica była aż tak kolosalna, by rzucić na kolana posiadaczy trzynastek czy nawet dwunastek. Ja zatem mówię pas. A ty?