Ukraińcy ostrzegają. Jeśli zobaczysz, jak Zełeński ogłasza kapitulację, to będzie rosyjski deepfake
Rosjanie w akcie desperacji mogą sięgnąć po deepfake'i. Centrum Strategicznych Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego ostrzega, by nie dawać wiary filmom, w których prezydent Wołodymyr Zełenski ogłasza kapitulację. Ukraina nie ma zamiary składać broni.
Wojna w Ukrainie trwa już tydzień. Dyktator i zbrodniarz wojenny Władimir Putin zaatakował zbrojnie naszego sąsiada już tydzień temu. Działania wojenne prowadzone są zarówno w tym prawdziwym świecie, jak i w przestrzeni wirtualnej. Podczas gdy w realu Polacy i inne nacje pomagają Ukrainie, w sieci ruszyła ogromna kampania dezinformacyjna. Rosjanie nie odkryli jednak jeszcze wszystkich kart.
Centrum Strategicznych Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego ostrzega przed deepfake'ami.
Mianem deepfake określa się efekty użycia specjalistycznego oprogramowania, które pozwala tworzyć bardzo wiarygodnie wyglądające filmy wideo i nagrania audio naśladujące prawdziwych ludzi. Na pierwszy, a często nawet i drugi rzut oka nie sposób ocenić, czy to, co oglądamy, wydarzyło się naprawdę, czy też nie. Mogą one być potężną bronią w walce w cyberprzestrzeni.
Obecnie w tym zachodnim internecie Ukraina radzi sobie całkiem dobrze - serwisy społecznościowe zalała fala wsparcia dla bohaterskich żołnierzy, którzy sami pokazują, że ich morale jest bardzo wysokie, a prezydent tego kraju stał się bohaterem... memów. Centrum Strategicznych Komunikacji i Bezpieczeństwa Informacyjnego ostrzega jednak, że wróg może chcieć to wykorzystać.
Miejcie się tym samym na baczności: jeśli traficie na wideo, w którym Wołodymyr Zełenski, czyli prezydent Ukrainy, zachęca swoich rodaków do np. złożenia broni, to jest spore ryzyko, że to wyłącznie próba siania dezinformacji. Internetowe trolle, która chcą tylko siać zament, mogą próbować nas też przestraszyć również np. deepfakiem z Władimirem Putinem, który ogłasza użycie broni atomowej.
Za każdym razem, jak traficie w sieci na wideo albo wpis, które brzmią złowieszczo, podchodźcie do niego ze zdrową dozą nieufności. Każdy materiał, który wzbudza ogromne emocje, takie jak np. oburzenie albo strach, a nie został potwierdzony przez wiarygodne źrodła, to potencjalny fake news i element wojny informacyjnej prowadzonej przez rosyjskie trolle dyktatora Władimira Putina.
Tyle dobrego, że akurat przygotowanie deepfake'a nie jest proste.
Zrobienie chwytliwego mema to zwykle kwestia kilku kliknięć, ale przygotowanie wideo typu deepfake to już czasochłonne zadanie, które wymaga specjalistycznego oprogramowania oraz umięjętności niezbędnych do jego obsługi. Mimo to Ukraina już teraz przestrzega swoich obywateli oraz zagranicznych sojuszników przed próbami siania fermentu - i bardzo dobrze, bo czujność w sieci to podstawa.
Jak do tej pory nie zostały wykryte przypadki wykorzystania techniki deepfake na szeroką skalę podczas wojny w Ukrainie, ale akcja dezinformacyjna trwa w najlepsze. Rosyjskie boty próbują m.in. skłócić Polaków, uderzają w czułe struny, dlatego wraz z kolegami i koleżankami z serwisów Bezprawnik.pl i Spider's Web Plus przygotowaliśmy serię artykułów, w których wyjaśniamy, na co dokładnie powinniśmy uważać.