REKLAMA

Symulator wybuchu bomby atomowej nie wyrabia. Ludzie rzucili się sprawdzać skutki ataku nuklearnego

Wielu z nas odwiedza symulator wybuchu bomby atomowej. Ruch na stronie jest tak duży, że serwery nie wyrabiają. Po kilkudziesięciu latach spokoju świat znowu obawia się głowic jądrowych.

Strona z symulacją skażenia radioaktywnego
REKLAMA

Nigdy nie przypuszczałem, że dożyję takich czasów. Tymczasem w reakcji na to co się dzieje na świecie, prawdziwe oblężenie przeżywa strona-symalotor, która oblicza strefy ewentualnego skażenia radioaktywnego po wybuchu bomby atomowej.

REKLAMA

Jeszcze kilka lat temu osoby, które urodziły się w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych mogły narzekać, że urodziły się w strasznie nudnych czasach. Czas wojen dawno odszedł w niepamięć, konflikty, rewolucje, wstrząsy społeczne też stanowiły już od lat jedynie historię, a świat zamienił się w mniej lub bardziej spokojny świat dobrobytu, gdzie najwięcej emocji dostarcza kino i internet.

Mogło się nawet wydawać, że jeżeli w XXI wieku będzie rozgrywany jakiś poważny konflikt międzynarodowy, to nie będzie się on odbywał na rzeczywistym polu walki, a raczej będzie konfliktem cybernetycznym skupiającym się na infrastrukturze informatycznej, ewentualnie będzie to konflikt rozgrywany za pomocą bezzałogowych dronów atakujących infrastrukturę energetyczną. Mało kto jednak myślał, że w dzisiejszych czasach możliwy jest jeszcze konflikt rozgrywany za pomocą czołgów, artylerii, moździerzy i rakiet.

Świat po raz kolejny okazał się nieprzewidywalny i właśnie taki konflikt rozpoczął się tuż u naszych granic. Co więcej, w konflikcie tym wykorzystuje się także groźbę rozpętania wojny jądrowej, która mogłaby oznaczać straty w ludziach liczone w milionach. Rosja otwarcie grozi wszystkim państwom zachodu rozpętaniem konfliktu jądrowego, jeżeli NATO zaangażuje się w konflikt pomagając Ukrainie.

Symulator wybuchu bomby atomowej ledwo zipie

Po raz pierwszy od czasów zimnej wojny pojawia się ryzyko konfliktu jądrowego. Nic zatem dziwnego, że jedna z najstarszych stron internetowych, na których można obliczyć strefy skażenia radioaktywnego w przypadku wybuchu bomby atomowej w ciągu ostatnich dni przeżywa prawdziwe oblężenie.

Nukemap

Na portalu Nukemap, symulatorze wybuchu bomby atomowej, można sprawdzić promień rażenia, potencjalne straty w ludziach oraz skutki eksplozji pocisku jądrowego w danym miejscu. W czasach, gdy Władimir Putin grozi atomowym paluszkiem, a wywiad donosi, że Rosja posiada 1600 gotowych do startu głowic jądrowych, każdy chce sprawdzić, czy na pewno znajduje się odpowiednio daleko od potencjalnego celu ataku jądrowego.

Jak przekonuje twórca strony Alex Wellerstein w rozmowie z portalem the Atlantic, zazwyczaj z symulatora wybuchu bomby atomowej korzystało ok. 20 000 ludzi dziennie. Ostatnie dziesięć dni to ok. 150 000 wejść dziennie, przy czym liczba ta wynikała z ograniczonych możliwości serwera. Możliwe, że teraz - po optymalizacji - na stronę będzie wchodziło jeszcze więcej osób. Na wszelki wypadek, Wellerstein opublikował na Twitterze alternatywny adres, pod którym także działa Nukemap.

REKLAMA

Jedno jest pewne: wzrost zainteresowania stroną wskazuje na rosnące w opinii publicznej obawy przed potencjalnym atakiem jądrowym, czyli coś, z czym nie mieliśmy do czynienia od kilkudziesięciu lat. I za to można podziękować tylko Władimirowi Putinowi, najlepiej odcinając się od wszystkich produktów wyprodukowanych w Rosji i wspierając Ukraińców, którzy zostali przez niego zmuszeni do ucieczki ze swojego kraju.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA