REKLAMA

Jest mi wstyd za Big Tech w kontekście Ukrainy. Dzisiejsze oświadczenie Microsoftu to rozczarowanie

Microsoft pomaga ratować uchodźców z Ukrainy, walczy z Putinem w cyberprzestrzeni. Wprowadza też sankcje na Rosję. Ale tylko takie, jakie rząd mu nakazał.

Microsoft pomoże Ukrainie, potępia Rosję. Ale tylko trochę
REKLAMA

Przykładów potępienia Putina przez zachodni świat biznesu jest tak wiele, że zasługują na osobny materiał. Firmy i korporacje z całego świata współpracują i zgodnie rezygnują z czerpania zysków z rosyjskiego rynku. Cel jest szczytny: morderca Putin nakazał napaść na Ukrainę, a zdaniem niektórych ostrzy sobie pazury i na inne wolne kraje.

REKLAMA

Czytaj też:

Sankcje mają jasny cel. Chodzi o osłabienie rosyjskiej ekonomii w takim stopniu, jaki tylko jest możliwy. Dzięki temu Rosja może stracić finansowe możliwości do dalszych agresywnych działań. Jest też nadzieja, że za sprawą tych sankcji pozbawieni wszystkiego zwykli obywatele Rosji zrozumieją, że ich tak zwany prezydent nie ma ich dobra na uwadze, ani Rosji jako kraju. I wezmą sprawę również i w swoje ręce. Niestety, nie wszyscy działają w sposób przyzwoity.

Jednym z najważniejszych elementów biznesowej infrastruktury są chmury publiczne i związane z nimi usługi online. Ogromna ilość rosyjskich przedsiębiorstw polega w dużym stopniu na chmurach od zachodnich dostawców. Ich wyłączenie oznacza dla tych firm paraliż, prawdopodobnie bankructwo i konieczność wyrzucenia dziesiątków tysięcy pracowników na bruk.

Na dziś najważniejszymi dostawcami tych usług są Amazon (w tym Amazon Web Services), Google (w tym Google Cloud i Google Workspace) i Microsoft (w tym Microsoft 365 i Microsoft Azure). Która chmura została wyłączona w Rosji? Ta... od Oracle’a, który jedyny zdobył się na przyzwoitość i wyłączył Rosjanom Oracle Cloud. Reszta big techu woli kasować kolejne miliony dolarów od swoich rosyjskich partnerów.

Microsoft ogłasza sankcje na Rosję.

Pierwsza reakcja Microsoftu na napaść na Ukrainę, trzeba przyznać, była wzorowa. Firma nawiązała współpracę z NATO, Ukrainą i Unią Europejską w zakresie bezpieczeństwa cyfrowego i istotnie tym wsparciem pomogła, blokując groźne wymierzone w siły wolnych państw cyberataki. Dodatkowo wyrzuciła z Microsoft Store aplikacje rosyjskich tub propagandowych, obniżyła ich wartość w usługach Bing i Start do minimum. Firma przekazała też swoje zasoby organizacjom humanitarnym działającym na rzecz Ukraińców i otwarcie i w bardzo ostrych słowach potępiła napaść na Ukrainę. Brawo! Ale pora na więcej.

Czekałem na kolejne sankcje ze strony Amazonu, Google’a i w szczególności Microsoftu. Tego ostatniego z uwagi na fakt, że firma ta znajduje się w centrum moich służbowych zainteresowań. Mijały kolejne dni i... cisza. Rosyjskie firmy nadal mogą korzystać z Azure i Microsoft 365, a konsumenci relaksować się przy grach z Xboxa. Co prawda zauważyłem, że ceny w rosyjskim Microsoft Store prezentowane są w dolarach, zamiast w rublach, ale nie jestem pewien czy to reakcja na pikujący kurs rosyjskiej waluty, czy też ta była tam wykorzystywana dużo wcześniej. Mało ważne.

W końcu się doczekałem.

Czytam i nie wierzę. Analiza sankcji na Rosję to smutna lektura.

O sankcjach napisał na korporacyjnym blogu Brad Smith, szef działu prawnego firmy. To na równi aktywista, idealista i człowiek, który do tej pory imponował moralnie właściwymi decyzjami. Rozczarowanie więc tym większe, ale po kolei. Smith zaczyna swój wpis od słusznego potępienia tej napaści. Dalej niestety jest już tylko gorzej.

Smith oświadczył, że Microsoft będzie postępował zgodnie z wytycznymi decyzji o sankcjach, jakie podejmują instytucje rządowe. Czyli, tłumacząc na ludzki, firma będzie działać tak, jak jej prawo nakaże. Pierwsza lampka alarmowa właśnie się zapaliła. A owe sankcje polegają na:

Zawieszamy wszelką sprzedaż nowych produktów i usług w Rosji.

I już, nie licząc kontynuacji ogłoszonych wcześniej chwalebnych działań. Znaczy się, żadna firma z Rosji nie kupi nowych usług na Azure. Żadna firma z Rosji nie zapewni nowym pracownikom stanowiska z Microsoft 365. Konsument nie kupi nowego Surface’a czy konsoli Xbox, nie kupi też żadnej nowej gry. Brzmi poważnie i w rzeczywistości jest to działanie z pewnością dotkliwe. Problem leży w tym, o czym Microsoft nie mówi.

W microsoftowej (i nie tylko tej) nomenklaturze nowa sprzedaż (new sales) to nie to samo co odnowienie (renewal). W teorii to by oznaczało, że choć firma nie może dokupić sobie nowych produktów i usług Microsoftu, tak może bez problemu utrzymywać bieżące subskrypcje i zobowiązania. Azure, Microsoft 365 czy nawet Xbox Game Pass. Business as usual.

Nie do końca wierząc mojej własnej interpretacji wpisu Smitha, który został już dodatkowo wygładzony przez microsoftowy dział public relations, zasięgnąłem za pośrednictwem Twittera języka u Mary Jo Foley. Pani Foley to wybitna dziennikarka ZDNetu od dziesięcioleci skupiająca swoją karierę na obserwowaniu poczynań Microsoftu i która niejednokrotnie wie lepiej, co się dzieje w tej firmie od jej przedstawicieli. Ta potwierdziła moje przypuszczenia. Chodzi o sprzedaż nowych produktów i usług. Microsoft nie wstrzyma świadczenia usług płacących do tej pory klientom.

Na szczęście jest jeszcze nadzieja. Microsofcie, nie rozczaruj świata. Ta sama uwaga do Google’a i Amazonu.

REKLAMA

Wyłączenie publicznej chmury w danym regionie nie jest decyzją łatwą. Wiążą się z tym konsekwencje prawne (w ramach rosyjskiego rynku) i moralne (załamanie gospodarki, bieda, utrata pracy dla tysięcy Rosjan, alienacja konsumentów od możliwości odreagowania stresu w grach wideo). Tyle że większość świata rozumie, że tak trzeba. Morderca Putin i lojalni mu zbrodniarze wojenni każdego dnia bestialsko mordują ukraińskich mężczyzn, kobiety, dzieci, starców, zwierzęta. Wielu uznanych ekspertów ds. geopolityki ostrzega, że ten szaleniec może nie skończyć na Ukrainie i wziąć kolejne wolne narody na swój cel.

Działania muszą być zdecydowane i natychmiastowe. Na rzecz Ukraińców, a także nas wszystkich. Rosja musi odczuć dotkliwe konsekwencje swoich poczynań. Rosjanie muszą wypędzić dyktatora Putina i jego lojalistów. Na szczęście Microsoft w tym samym oświadczeniu autorstwa Brada Smitha nie wyklucza dalszych działań. Wybieram wiarę, że te zostaną podjęte. Choć nie rozumiem skąd ta zwłoka.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA