REKLAMA

Rosjanie się zdenerwowali. Tak bardzo, że aż odłączyli swoim mieszkańcom połowę internetu

Walka z Federacją Rosyjską toczy się nie tylko na terytorium Ukrainy. W konflikcie biorą czynny udział także Big Techy, które dotychczas dostarczały Rosjanom tak narzędzi do pracy jak i rozrywki. Jak po tygodniu od najazdu na Ukrainę ma się sytuacja na cybernetycznym froncie? I dlaczego Rosjanie sami sobie zrzucili żelazną kurtynę na głowy?

Rosjanie się zdenerwowali. Tak bardzo, że aż odłączyli swoim mieszkańcom połowę internetu
REKLAMA

27 lutego premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii wystosowali wspólny list otwarty skierowany do szefów czterech największych Big Techów. Na reakcję nie trzeba było czekać długo, bo jeszcze tego samego dnia Google wyłączyło RT i Sputnika w Polsce, następnie rozszerzając ban o całą Europę, Facebook zdemonetyzował rosyjskie media, a wczoraj w nocy Apple podjął decyzje o zamknięciu Apple Store w Rosji.

REKLAMA

Wojna, którą wywołała Federacja Rosyjska to nie tylko konflikt zbrojny w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Obecnie to przede wszystkim wojna nowego wymiaru, w której pierwsze skrzypce gra technologia i [dez]informacja. Na ekranach naszych telefonów i komputerów mamy pierwsze informacje z Ukrainy, to za pomocą telefonów docieramy do bliskich i to za pośrednictwem technologii korzystamy z bardzo wielu usług - tak zawodowo jak i prywatnie. Nic więc dziwnego, że w wojnie Ukrainy z Rosją tak ważnym jest dla każdej ze stron by mieć Big Techy “ze sobą”.

W tym konflikcie zdecydowana większość Big Techów - z Apple, Microsoftem, Facebookiem i Google na czele - obrała kierunek antyrosyjski, a zarazem proukraiński. Niezależnie czy głównym motorem działań podjętych przez Big Techy jest przestrzeganie prawa w myśl którego nałożono na Rosję sankcję, CSR, interesy spółki czy waląca się ekonomia Federacji Rosyjskiej, dotychczasowe decyzje i posunięcia największych światowych koncernów technologicznych są dotkliwe dla Federacji Rosyjskiej.

Rosjanie nie mogą już ćwierkać

Jednym z pierwszych Big Techów, który podjął działania był Twitter. 26 lutego Twitter przestał wyświetlać reklamy użytkownikom z Rosji i Ukrainy, jednocześnie ograniczając użytkownikom ilość wyświetlanych Tweetów od profili, których nie obserwują. Tego samego dnia Twitter zablokował możliwość rejestracji nowych kont z terenu Federacji Rosyjskiej.

Twitter w niesamowicie szybkim tempie stał się jednym z głównych kanałów informacji o sytuacji na wschodzie. Treści pokazujące jak wygląda sytuacja w Ukrainie w serwisie, pochodzą zarówno od obcokrajowców obecnie przebywających na jej terytorium, jak i od Ukraińców którzy pozostali w kraju i wciąż walczą. Pomimo, że specyfika serwisu pozwala na zarówno szybkie dzielenie się informacjami, jak i dynamiczne rozprzestrzenianie się fake newsów, dla wielu Twitter nadal jest jednym z pierwszych źródeł informacji. Co nie spodobało się Kremlowi, który jeszcze 26 lutego ograniczył działanie Twittera na terenie Federacji Rosyjskiej. Pomimo częściowego zbanowania Twittera w Rosji, w serwisie nie brakuje trolli, działaczy prorosyjskich i opłaconych przez Kreml agentów, dlatego od 28 lutego Twitter rozpoczął aktywne redukowanie zasięgów i oznaczanie treści powiązanych z prokremlowskimi mediami.

Facebook i Google odwracają się od Rosjan, jednocześnie wyciągając dłoń do Ukraińców

Bliższy sercu Polaków Facebook - a właściwie zarządzająca Facebookiem i Instagramem Meta poszedł w ślady Twittera, wyłączając monetyzację reklam dla rosyjskich użytkowników, ograniczając zasięgi treściom prorosyjskim i prokremlowskim. Ponadto Meta poszła o krok dalej, blokując RT (dawniej Russia Today) oraz Sputnika w Unii Europejskiej i w Ukrainie - zarówno na Facebooku jak i na Instagramie. Jednocześnie wyciągając dłoń do ukraińskich działaczy, aktywistów i dziennikarzy, pozwalając im ukryć widoczność profilu na Facebooku.

Profile RT i Sputnika stały się również celem Youtube, który podobnie jak Meta i Twitter redukuje ich zasięgi, a w Unii Europejskiej i Ukrainie banuje ich kanały. Google zdecydowało się również ograniczyć zasięgi prokremlowskich mediów w Google News oraz usunąć aplikacje RT i Sputnika z Google Play Store. Google zdecydowało się również wspomóc samych Ukraińców poprzez usunięcie z Google Maps o natężeniu ruchu na terenie całej Ukrainy. Ponadto Rosjanie nie mogą korzystać już z dobrodziejstw Google Pay.

Microsoft na froncie już pierwszego dnia

Niektórych może zaskoczyć, ale pierwszym na froncie Big Techów z Federacją Rosyjską był Microsoft. Lecz nie w sposób jaki wielu sobie wyobraża. 24 lutego Microsoft wspomagał Ukraiński rząd w odparciu cyberataku na ukraińskie infrastruktury cyfrowe. Jak podaje Microsoft na swoim blogu, w ciągu trzech godzin od zidentyfikowania złośliwego oprogramowania atakującego Ukrainę, Microsoft dodał jego sygnatury do bazy Windows Defender. Microsoft nie złożył broni, nadal współpracując z Ukrainą i jednocześnie dzieląc się danymi i informacjami z NATO oraz rządem w Waszyngtonie.

Pomimo bycia najbardziej znanym z serii systemów operacyjnych Windows, Microsoft posiada również platformę Microsoft Start, sklep z aplikacjami oraz wyszukiwarkę Bing. W myśl decyzji podjętej przez Unię Europejską RT News i Sputnik nie będą wyświetlać się w Microsoft Start, ich aplikacje zostały zdjęte ze sklepu Windows i - podobnie jak w Google - te i inne prokremlowskie media będą miały problemy z pozycjonowaniem się w wyszukiwarce Bing. Obecnie Microsoft rozważa dalsze kroki w obrębie pakietu Microsoft Office.

Rosjanie nie kupią już sprzętu Apple. Ani Lenovo. Ani Della, ani HP, ani AMD, ani Intela, ani...

Natomiast Apple podjął radykalną decyzję - nie tylko wycofując z europejskich App Store aplikacji RT News i Sputnika czy tak jak Google, usuwając informacje o natężeniu ruchu z Apple Maps. Apple zamknęło swoje sklepy na terenie całej Federacji Rosyjskiej oraz uniemożliwiło Rosjanom używanie Apple Pay.

A to tak naprawdę tylko ułamek tego jak Big Tech (i nie tylko) walczy z Rosją, skutecznie izolując ją od dobrodziejstw współczesnego rynku. Na dzień 4 marca możemy mówić o wykluczeniu Rosjan z używania m.in pakietu Adobe, Spotify czy Netflixa. Rosjanie nie zarobią też na OnlyFans czy Etsy, ani nie kupią sprzętu Della, HP i Lenovo. Natomiast AMD i Intel mają odgórny zakaz eksportu swoich produktów na teren Federacji Rosyjskiej

Stan na 2 marca 2022

Jednak bylibyśmy naiwni wierząc, że Federacja Rosyjska będzie stać bezczynnie i patrzeć, jak zachód zasuwa krzemową kurtynę. W czwartek 3 marca Kreml podjął taktyczny, (mało)sprytny krok i odciął Rosjan od zachodnich serwisów i mediów - w tym Facebooka, Twittera, Google Play i App Store.

Rosjanie się zdenerwowali. Tak bardzo, że aż odłączyli swoim mieszkańcom połowę Internetu

Od późnej nocy 3 marca czasu polskiego, rosyjscy użytkownicy Internetu donoszą o zablokowaniu przez rząd rosyjski dostępu do najważniejszych zachodnich serwisów i mediów. Blokada objawia się w drastycznym zmniejszeniu przepustowości łączności z serwerami stron lub całkowitej blokadzie dostępu do nich.

Jak mówi dziennikarz niemieckiego Der Spiegel, Mathieu von Rohr, pośród mediów społecznościowych (Facebook, Twitter) i sklepów z aplikacjami (Google Play, App Store), Federacja Rosyjska zdecydowała się odłączyć Rosjan także od BBC i Deutsche Welle.

Meduza to litewska strona z wiadomościami z Rosji, która jednocześnie pełni rolę czytnika kanałów rosyjskich mediów. Wiadomości prezentowane na Meduzie są ręcznie wybierane przez jej redakcje, skutecznie omijając automatyczne rankingi Yandex News i tuby propagandowe. Jak informuje zespół Meduzy na blogu, dostęp do niej również został wyłączony przez Kreml.

Jak donosi Reuters, podczas briefingu 3 marca - kilka godzin przed nastąpieniem blokady zachodnich mediów - rzecznika rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Maria Zakharova, że zagraniczne media, w tym te z Wielkiej Brytanii [mowa o BBC Russia - dop. red.], oferują częściowy obraz świata. Zdaniem Kremla, niektóre zachodnie rządy odrzucają to twierdzenie i oskarżają rosyjskie media państwowe o stronniczość, w tym o inwazję Rosji na Ukrainę.

To, że rosyjscy dziennikarze wciąż przynajmniej w jakiś sposób mogą tam [w Wielkiej Brytanii] pracować wiąże się wyłącznie z obawami Londynu przed zagrożeniem pozycji koncernu radiowo-telewizyjnego BBC w Rosji, któremu daleko do ostatniej roli w osłabianiu krajowej stabilności politycznej i bezpieczeństwa w naszym kraju.

Lista cenzurowanych mediów może się wydłużyć. Obecnie jednym z serwisów na celowniku Kremla jest Wikipedia, a świat przewiduje, że kolejnym z serwisów, którym zainteresuje się Moskwa, będzie należący do Mety Instagram.

REKLAMA

Sytuacja na cybernetycznym froncie zmienia się dynamicznie i obecnie jej celem nie jest już jedynie sankcjonowanie Rosji w sektorze gospodarczym, a przekonanie odbiorcy do danej narracji. Jednak nie można się nie zgodzić, że niezależnie od tego, jakie są motywy działań obu stron, odbijają się one boleśnie na Rosjanach, a ich skuteczność widać nawet na ulicach Rosji.

Zdjęcie główne: Ascannio/Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA