Rosjanie boją się, że Apple zamieni ich iPhone'y w cegły. Mógłby to zrobić zdalnie
Do sieci przebijają się głosy Rosjan, którzy obawiają się, że ich iPhone'y przestaną działać. Apple w teorii jest w stanie zdalnie zablokować swoje urządzenia i zmienić je w cegły. Nie musi jednak tego robić, by uprzykrzyć życie obywatelom Federacji Rosyjskiej, która zaatakowała Ukrainę.
Rosja tydzień temu najechała Ukrainę, a w odpowiedzi reszta świata, która nie może zaangażować w ten konflikt swoich armii, uderza dyktatora Władimira Putina i jego obywateli tam, gdzie ich to zaboli: po portfelu. Rubel szoruje po dnie, bo dotkliwe sankcje gospodarcze nakładają teraz na agresora zarówno rządy Stanów Zjednoczonych oraz krajów Unii Europejskiej, jak i korporacje, które nie chcą być posądzane o wspieranie Rosjan w czasie rozpętanej przez nich wojny.
Rosjanie boją się o swoje iPhone'y i mają ku temu podstawy.
Już przed weekendem dotarły do nas głowy o braku dostępu do Apple Pay i Google Play w Rosji, co zbiegło się w czasie z nałożeniem sankcji w postaci odcięcia tego kraju od systemu SWIFT. Do tego Apple zamknął swoje rosyjskie sklepy i nie sprzedaje już tam produktów. Co prawda firma ma w tym interes - rubel stracił z dnia na dzień połowę wartości, a sprzedaż za de facto pół ceny to kiepski biznes - ale nie jest wykluczone, że to nie koniec działań Tima Cooka.
Rosjanie zaczęli się teraz obawiać, że urządzenia, które kupili jeszcze przed wojną lub kupują teraz na rynku wtórnym, z dnia na dzień, tak po prostu, przestaną działać. Apple ma w końcu mechanizmy, które pozwalają na zdalne blokowanie dostępu do wyprodukowanych przez nią urządzeń wraz z możliwością zdalnego usunięcia danych oraz nałożenia blokady ponownej aktywacji. Do tej pory były one jednak wykorzystywane w sytuacjach, gdy doszło do kradzieży.
Użycie mechanizmów antykradzieżowych w trakcie wojny byłoby w dodatku bezprecedensowe, a Apple wielokrotnie odmawiał pomocy służbom amerykańskim. Nawet gdy sprawa dotyczyła dostępu do danych z telefonu terrorysty, to firma stała na stanowisku, że prywatność użytkowników stoi na pierwszym miejscu. Mimo to ziarenko niepewności w Rosjanach zaczyna kiełkować; jeszcze tydzień temu mało kto wierzył, że Rosja zostanie odcięta od SWIFT-a, a to mamy już za sobą.
Apple może uprzykrzyć życie Rosjanom na wiele innych sposobów bez uceglania ich smartfonów.
O zdalnym wyłączeniu sprzedawanych na rosyjskim rynku telefonów jak na razie nikt oficjalnie nie mówi, ale nawet jeśli do tego nie dojdzie, to jest jeszcze wiele innych obszarów, w których Apple może uprzykrzyć życie Rosjanom. Tim Cook w dowolnej chwili może przecież uznać, że pora przestać świadczyć na terenie Federacji Rosyjskiej usługi takie jak App Store, iCloud, Apple Music, Apple TV+ itp. Może stać się to nieopłacalne zarówno finansowo, jak i... wizerunkowo.
Już sam fakt, iż ludzie w Rosji obawiają się, że ich drogocenne elektroniczne gadżety przestaną działać, to dowód na to, że sankcje działają. Rosjanie do tego czytają w sieci o tym, aby przypadkiem nie upuszczali swoich iPhone'ów, bo to ostatnie egzemplarze, jakie kupią. Do tego jeśli tylko wyłączony zostałby w ich kraju np. App Store, to zostaliby całkowicie odcięci od programów, a jeśli wyłączone zostaną serwery aktywacji, to nowo kupione iPhone'y będą cegłami.
Rosjanie mogą też sami siebie odciąć od nowości. Po sieci krąży filmik pokazujący mężczyznę, który w ramach protestu przeciwko sankcjom odmroził sobie uszy sam zniszczył swojego iPada. Pojawiły się też informacje, że Rosjanie sami pocztą pantoflową namawiają się do tego, by wyłączyć w telefonach funkcję automatycznych aktualizacji, w obawie przed tym, że aktualizacja iOS-a odetnie ich od internetu (chociaż nie potrzeba do tego nawet aktualizacji).
Deweloperzy i usługodawcy nie muszą czekać na Apple'a.
Nawet jeśli Tim Cook uzna, że nie podejmie żadnych decyzji w związku z obecnością Apple'a w Rosji samodzielnie, żeby nie narazić się klientom firmy z tamtego regionu, to dla twórcy aplikacji ograniczenie dostępu do jego programu na terytorium Federacji Rosyjskiej to (w uproszczeniu) kwestia paru kliknięć. Usługodawcy z kolei mogą odcinać sami, niezależnie od Apple'a, mieszkańców Rosji zarówno do treści, jak i od... pieniędzy.
Pamiętajmy też, że Apple współpracuje obecnie z rosyjskimi władzami i już dawno temu przygotował pakiet preinstalowanych lokalnych aplikacji, aby być w zgodzie z lokalnymi przepisami. Firma może teraz uznać, że warto się z tego wycofać i pójść drogą Netfliksa, który nie zgodził się na transmitowanie pod swoją domeną rosyjskiej propagandy i może paść ofiarą cenzury. Apple nie będzie musiał podejmować decyzji o wyjściu z Rosji, gdy Rosjanie sami Tima Cooka wyproszą.
Warto też dodać, że zaraz się okaże, że brak dostępu do iPhone'ów to dla Rosjan najmniej istotny problem. Już teraz Polacy odmówili dostarczania im danych niezbędnych do działania nawigacji GLONASS, czyli ichniego GPS-a, a do tego nie Rosjanie nie wezmą udziału w Eurowizji i ominą ich Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Jakby tego było mało, swoich zawodników nie zobaczą nawet w grze FIFA, tak samo jak nie obejrzą Batmana w kinie i seriali na Netfliksie.