Anonymous twierdzi, że odciął Rosję od satelitów szpiegowskich. Rosjanie zaprzeczają
Swoimi zbrodniczymi działaniami na terytorium Ukrainy, Rosja wkurzyła cały cywilizowany świat. Na szczęście w tym cywilizowanym świecie znajdują się także hakerzy, np. z grupy Anonymous. To właśnie ci anonimowi, niezidentyfikowani ludzie pokrzyżowali właśnie plany rosyjskiego wojska.

Od kilkudziesięciu lat największe mocarstwa na świecie wysyłają na orbitę okołoziemską setki satelitów szpiegowskich, które mają pozyskiwać informacje o aktywności i ruchach wojsk na terytorium przeciwnika. Rosja także posiada całą flotę takich satelitów. Na co jednak mogą przydać się satelity, kiedy ktoś przerwie proces komunikacji między orbitą a Ziemią?
Hakerzy z grupy Anonymous: odcięliśmy Rosję od satelitów szpiegowskich
Według informacji przekazanych przez najsłynniejszą grupę hakerów na świecie, Anonymous, członkom grupy hakerów NB65 udało się włamać do systemu kontroli Roskosmosu, rosyjskiej agencji kosmicznej, a następnie zerwać połączenie z satelitami szpiegowskimi. NB65 już kilka dni wcześniej otwarcie deklarowało w internecie wypowiedzenie Rosji wojny w sferze cybernetycznej, choć zapewne wtedy nikt nie przypuszczał, że uda im się naruszyć dostęp do infrastruktury kosmicznej.
W postach opublikowanych na Twitterze hakerzy informują, że swoimi działaniami wyłączyli system monitorowania pojazdów, zmienili na nim hasła, a serwer po prostu wyłączyli.
Oczywiście, jeżeli to prawda byłaby to fantastyczna informacja dla Ukrainy. Byłby to bowiem kolejny istotny cios w możliwości sterowania przez Rosję swoimi wojskami, które już na Ziemi mają poważne problemy z koordynacją działań i kontaktem z dowództwem generalnym.
TASS: to wszystko fake-newsy
Rosyjska agencja informacyjna TASS informuje dzisiaj jednak, że wszystkie centra kontroli przestrzeni kosmicznej działają prawidłowo, a informacje o przejęciu satelitów to tylko plotki.
W rzeczywistości ani jednej, ani drugiej informacji nie da się potwierdzić, bowiem obie strony biorą udział w niezwykle istotnej w dzisiejszych czasach wojnie informacyjnej. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że to hakerzy mają rację, a Rosja… problem.