REKLAMA

Krew człowieka nie cierpi przestrzeni kosmicznej. Nie polatasz sobie w tym kosmosie

Lecisz na Marsa? Zanim dolecisz będziesz miał kosmiczną anemię. Nie będziesz miał siły budować bazy. Twój organizm nie jest entuzjastą lotów kosmicznych, a szczególnie źle taką podróż zniesie twoja krew.

baza marsjanska
REKLAMA

Od niemal pół wieku pół świata wyczekuje nadejścia ery powszechnych podróży kosmicznych. W ostatnich latach Elon Musk sprawił, że grono entuzjastów latania po kosmosie znacząco wzrosło spektakularnie, rewolucjonizując sektor rakiet i lotów na orbitę. Problem w tym, że biologia ludzkiego organizmu chyba ma inne plany.

REKLAMA

Mimo ponad pięćdziesięciu lat załogowych lotów kosmicznych, jak dotąd najdalej dotarliśmy na Księżyc oddalony od nas o jedną sekundę świetlną, a najdłużej nieprzerwanie w przestrzeni kosmicznej człowiek przebywał 438 dni (Walerij Poliakow, stacja Mir, styczeń 1994-marzec 1995 r.).

Od samego początku ery lotów kosmicznych naukowcy pieczołowicie monitorują stan zdrowia astronautów przed, w trakcie i po zakończeniu lotu kosmicznego. Przebywanie w stanie nieważkości szczególnie przez dłuższy czas powoduje wiele zmian w organizmie: zanik mięśni, spadek gęstości kości i wiele innych.

 class="wp-image-1491092"

W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Nature naukowcy wskazują, że podczas lotu kosmicznego organizm niszczy krew astronauty znacznie szybciej niż na Ziemi. Co więcej, proces ten nie jest chwilową adaptacją organizmu do nowych warunków, a trwa przez cały lot kosmiczny niezależnie od jego długości.

Co z tą krwią?

Astronauci wracający z przestrzeni kosmicznej muszą mierzyć się z tzw. kosmiczną anemią. Odpowiada za nią proces hemolizy, czyli niszczenia czerwonych krwinek w celu uwolnienia z nich przenoszącej tlen hemoglobiny.

Wnioski takie opierają się na analizie badań 14 astronautów w trakcie trwającego sześć miesięcy pobytu na stacji kosmicznej. W toku badań okazało się, że organizmy astronautów niszczyły nawet 54 proc. czerwonych krwinek więcej, niż miałoby to miejsce na Ziemi. Normalnie organizm ludzki wytwarza i niszczy 2 miliony czerwonych krwinek na sekundę. W kosmosie zapewne powstaje więcej czerwonych krwinek niż normalnie, jednak niszczonych jest nawet 3 miliony na sekundę.

 class="wp-image-1476026"

Proces ten zachodzi w szpiku kostnym, naczyniach krwionośnych, wątrobie oraz śledzionie. Zważając jednak na to, że w trakcie lotu kosmicznego spada gęstość kości, to właśnie hemoliza w szpiku kostnym może być odpowiedzialna za wywoływanie anemii kosmicznej.

To teraz sobie wyobraźmy astronautów, którzy przez osiem miesięcy (przykładowo) lecą na Marsa, lądują na miejscu i muszą zmierzyć się z zupełnie obcą, nieprzyjazną planetą. Muszą dokończyć budowę bazy stworzonej przez roboty i zapewnić sobie przeżycie. Tymczasem cała załoga cierpi na anemię i musi zmagać się z brakiem energii, brakiem wytrzymałości czy siły. Nawet słabsza grawitacja Marsa może okazać się poważnym wyzwaniem. Nie wygląda to zbyt obiecująco.

 class="wp-image-1313827"

Wystarczy zobaczyć, jak wyglądają astronauci po powrocie na Ziemię po kilku miesiącach spędzonych w przestrzeni kosmicznej. Nierzadko potrzebują pomocy osób trzecich, aby wyjść ze statku. Na Marsie jednak nikt na nich czekać nie będzie. Tymczasem poziom czerwonych krwinek na powrót do sensownego poziomu potrzebuje nawet trzech-czterech miesięcy.

Co więcej, w rok po zakończeniu eksperymentu na powyższych 14 astronautach zbadano u nich tempo rozpadu czerwonych krwinek. Po 12 miesiącach na Ziemi u wszystkich wciąż było ono 30 proc. wyższe od tempa sprzed lotu kosmicznego. Dane są zatem niepokojące i mogą poważnie wpłynąć na wszelkie ambitne plany tworzenia baz kosmicznych na innych globach.

REKLAMA
Jak pobrać krew w kosmosie?

Wszystko wskazuje bowiem na to, że jesteśmy przystosowani do życia tylko na Ziemi i o ile jesteśmy w stanie z czasem stworzyć technologię pozwalającą nam dolecieć na Księżyc, Marsa czy na Ganimedesa, to już swoich organizmów tak szybko nie udoskonalimy i będziemy cywilizacją nieograniczoną technologicznie, ale ograniczoną przez własną biologię. To straszna wizja dla entuzjastów baz marsjańskich: może się okazać, że zamiast lecieć na Marsa jako wspaniali odkrywcy, będziemy musieli się zabrać za sprzątanie Ziemi z wszystkiego, czym ją zaśmieciliśmy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA