Chińczycy leją Amerykanom tyłek! Ameryka przyznała się, że przegrywa kosmiczny wyścig z Chinami
Pięćdziesiąt lat propagandy, intensywnego tworzenia legendy NASA, jako siedziby naukowców, którzy umieścili człowieka na Księżycu, właśnie rozmieniane jest na drobne. Amerykańska stacja kosmiczna się sypie, a powrót na Księżyc wydaje się coraz odleglejszy, a nie coraz bliższy. Tymczasem Chiny, kraj, który do niedawna nie istniał w przestrzeni kosmicznej już teraz ma technologie, o których Amerykanie mogą jedynie marzyć.
Gdyby tak dziesięć lat temu ktoś powiedział, że w ciągu dekady NASA będzie w stresie goniła Chiny jako lidera technologii kosmicznej, groziłoby to zgonem spowodowanym atakiem śmiechu. Dzisiaj z takiego stwierdzenia nikt już by się nie śmiał.
Amerykanie męczą się z dwudziestoletnią, starzejącą się stacją kosmiczną, Boeing mimo 10 lat prac wciąż nie jest w stanie nawet przetestować swojego załogowego statku kosmicznego, SpaceX ma poważne problemy z produkcją silników do rakiety Starship, a program powrotu astronautów na powierzchnię Księżyca boryka się z tyloma problemami, że pierwotnie planowana na 2024 r. pierwsza wizyta astronautów na Księżycu dosłownie z dnia na dzień opóźnia się o kolejne lata.
Długi Marsz Chińczyków
Tymczasem po drugiej stronie świata, Chiny realizują swój program kosmiczny precyzyjnie i bez opóźnień. W połowie roku pierwsza chińska sonda międzyplanetarna dotarła do Marsa - Tianwen 1 - prawidłowo weszła na orbitę, bezpiecznie dostarczyła lądownik na powierzchnię planety, a następnie rozpoczęła eksplorację planety za pomocą łazika. Tradycyjnie osiągnięcie tych wszystkich celów wymagało co najmniej trzech osobnych misji. Chiny poszły na skróty. Co więcej, w kwietniu na orbitę okołoziemską trafił pierwszy moduł chińskiej stacji kosmicznej Tiangong. Obecnie na pokładzie stacji znajduje się już druga załoga, która w najbliższych tygodniach będzie wspierała rozszerzanie stacji o kolejny moduł.
Kosmos jednak to nie tylko misje kosmiczne
Gen. David Thompson z Sił Kosmicznych USA przyznaje, że Chiny bardzo szybko rozwijają technologie, które mogą im posłużyć w zdobyciu całkowitej dominacji w przestrzeni kosmicznej. Jak przyznaje w rozmowie z Washington Post, chińskie i rosyjskie satelity nie próżnują na orbicie i bezustannie zakłócają pracę satelitów amerykańskich. Niemalże codziennie satelity są ofiarą cyber-ataków, wiązek laserowych, czy też instrumentów zagłuszających komunikację na falach radiowych.
Thompson przyznaje, że już wkrótce Chiny mogą wyprzedzić Stany Zjednoczone w rozwoju nowych technologii kosmicznych. Jeżeli Amerykanie nie przyspieszą tempa prac, do końca lat dwudziestych Chiny będą bezsprzecznym liderem w przestrzeni kosmicznej.
Oprócz utrudniania życia amerykańskim satelitom Chiny opracowują także przewagę w militarnym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej. W październiku br. chińska armia przeprowadziła udany test pocisku hipersonicznego, w ramach którego pocisk hipersoniczny okrążył Ziemię, a następnie uwolnił pocisk, który uderzył zaledwie 30 km od planowanego celu.
W najnowszym wydaniu magazynu Financial Times gen. Chance Saltzman z Sił Powietrznych USA przyznał, że pojazd hipersoniczny wykorzystywany przez Chińczyków jest bardziej zaawansowany niż sądzono. Najnowsze informacje wskazują na to, że pociski mogą pozostawać na orbicie przez całe miesiące, w gotowości oczekując na wystrzelenie w kierunku celu, odpowiedniego, niezwykle szybkiego pocisku. Stany Zjednoczone jak na razie nie mają nie tylko odpowiednika takiej broni, ale także systemów zdolnych obronić cele na terytorium kraju przed pociskami tego typu.