Starliner chyba już nie poleci. Astronauci przechodzą do SpaceX, bo Boeing sobie nie poradził
Historia statku załogowego Boeing CST-100 Starliner to historia całej serii porażek. Miał być bezpośrednim konkurentem Crew Dragona produkowanego przez SpaceX. Problem w tym, że Crew Dragon za chwilę wykona już piątą misję załogową, a Starliner wciąż nie wie kiedy wykona testowy lot bezzałogowy.
Oczywiście oficjalnie zespół przygotowujący Starlinera do pracy bezustannie pracuje nad wprowadzeniem statku do służby. Rzeczywistość jednak wygląda niewyraźnie, a przyszłość statku niepewnie.
Przypomnijmy…
Starliner pierwszy bezzałogowy lot testowy wykonał w grudniu 2019 r. Podczas lotu jednak na statku pojawiła się cała seria usterek i błędów, która na tyle poważnie zagrażała misji, że zrezygnowano z cumowania statku do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i szybko sprowadzono statek z powrotem na Ziemię.
Analiza lotu wykazała, że przed kolejnym lotem Boeing musi wprowadzić kolejne kilkadziesiąt poprawek do konstrukcji statku. Proces ten zajął niemal dwa lata. W lipcu 2021 r. Starliner ponownie pojawił się na stanowisku startowym. Pierwsza próba startu została anulowana z powodu niekorzystnych warunków pogodowych, a druga… z powodu wystąpienia usterki zaworów na statku. Mimo podjętych w centrum startów prób usunięcia usterki, błąd pozostał nierozwiązany, przez co odłożono lot na czas nieokreślony, do czasu wyeliminowania usterki.
Od tego czasu minęło już kilka miesięcy, a wadliwy zawór w Starlinerze jak był wadliwy tak jest wadliwy. Oficjalnie zatem podaje się, że statek wyjedzie na stanowisko startowe dopiero w 2022 r. po usunięciu usterki. Choć w zdaniu tym użyłem słowa „dopiero”, to w rzeczywistości zaczynam podejrzewać, że jest to przesadnie optymistyczne założenie.
NASA ma już dość czekania na Starlinera.
Mimo tego, że statku jeszcze nie ma, od dawna przydzielona jest do niego załoga, która od wielu miesięcy przygotowywała się do wykonania pierwszego lotu załogowego. Problem jednak w tym, że czas leci, a lotu na horyzoncie jak nie było tak nie ma.
Z tego też powodu NASA postanowiła… przenieść Nicole Mann oraz Josha Cassadę, którzy mieli znaleźć się na pokładzie dwóch pierwszych misji załogowych Starlinera, do załogi Crew Dragona. Oboje astronautów znajdzie się w załodze misji Crew-5, która poleci na pokład stacji kosmicznej na początku 2022 r.
W komunikacie opublikowanym przez NASA można przeczytać, że piloci Starlinera zostali przeniesieni do załogi Crew Dragona, aby Boeing spokojnie mógł dopracować swój statek. Jakby jednak nie patrzeć, wygląda to tak jakby NASA podejrzewała, że Starliner nie poleci ani w tym, ani nawet w przyszłym roku, mimo tego, że inżynierowie mieli już mnóstwo czasu na dopracowanie konstrukcji Starlinera.
Jak zapewniają przedstawiciele agencji zarówno Cassada jak i Mann polecą w kosmos na pokładzie Starlinera, kiedy ten w końcu będzie gotowy. Aby jednak w końcu zaczęli nabierać doświadczenia, postanowiono przesunąć ich tymczasowo do załogi Crew Dragona.
Z pewnością Elon Musk nie narzeka. Im dłużej Starliner stoi w hangarze, tym dłużej SpaceX jest zasadniczo jedynym graczem na rynku realizacji amerykańskich załogowych misji kosmicznych. Nie jestem pewien czy to znaczy wiele dobrego dla rynku, ale dla firmy z Hawthorne jest to istna żyła złota.