Czarne dziury ciągle się powiększają. Dokładnie tak samo, jak cały wszechświat
Naukowcy z Uniwersytetu Hawajskiego przekonują, że wraz z rozszerzającym się wszechświatem, powiększają się także czarne dziury. Zważając na to, że wszechświat rozszerza się coraz szybciej, to samo będą robiły i one.
Wraz z rozszerzaniem się wszechświata, rosnąć zdają się także czarne dziury. Czy sam wszechświat jest w stanie powiększać rozmiary dziur w czasoprzestrzeni? Jak na razie na to wskazują symulacje.
Czarne dziury bezustannie powiększają swoje rozmiary i jak na razie ten proces się nie zmieni. Naukowcy z Uniwersytetu Hawajskiego przekonują, że powiększanie się rozmiarów tych niezwykle tajemniczych obiektów związane jest bezpośrednio z ekspansją wszechświata.
Sam wszechświat wszak rozszerza się od samego Wielkiego Wybuchu, do którego doszło 13,7 mld lat temu. Co więcej, wszystkie badania kosmologiczne wskazują, że wszechświat nie tylko się rozszerza, ale także tempo tego rozszerzania rośnie. Wychodzi zatem na to, że czarne dziury nie tylko się powiększają, ale także będą to robiły coraz szybciej.
Skoro jednak wraz z rozszerzaniem się wszechświata rosnąć miałyby także czarne dziury, powstaje pytanie, dlaczego nie rosną inne obiekty fizyczne takie jak gwiazdy czy planety. Proponowane przez naukowców wyjaśnienie jest dość skomplikowane, jednak co do zasady naukowcy przekonują, że nie są one po prostu wystarczająco duże ani stare.
Skąd takie przypuszczenie?
Aby dojść do takich wniosków, naukowcy stworzyli model przedstawiający rozmiary dwóch rzeczywistych zderzających się ze sobą czarnych dziur, a następnie porównali go z tempem rozszerzania wszechświata. Do symulacji wykorzystano dane zebrane przez detektory fal grawitacyjnych LIGO i Virgo w 2016 roku. Okazało się, że gdy obie czarne dziury stopniowo zbliżały się do siebie, stopniowo powiększały swoją masę i rozmiary. Taki sam proces może dotyczyć także supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach wszystkich dużych galaktyk.
Jak na razie poza modelem matematycznym i symulacjami naukowcy nie mają żadnych dowodów na to, że opisany powyżej proces faktycznie zachodzi we wszechświecie. Nie zmienia to jednak faktu, że instrumenty obserwacyjne przyszłych generacji powinny ostatecznie potwierdzić, czy opracowany przez naukowców model matematyczny dobrze opisuje rzeczywistość. Jakby nie patrzeć, nie byłby to pierwszy raz. Albert Einstein, gdy jako pierwszy przewidział istnienie fal grawitacyjnych, dokonał tego czysto matematycznie. Na instrumenty, które pozwoliły bezpośrednio wykryć pierwsze, a następnie kolejne 89 fal grawitacyjnych przyszło ludzkości poczekać niemal dokładnie 100 lat. W tym przypadku może być tak samo. Pozostaje mieć nadzieję na to, że nie będziemy musieli czekać na potwierdzenie nowej teorii do 2121 roku.