Golenie pach i rolowanie żółwia. WarioWare: Get It Together! to najdziwniejsza gra Nintendo na Switchu - recenzja
Sześć sekund. Tylko tyle czasu masz na wykonanie zadania. Jakiego? Trudno powiedzieć. Co trzeba w nim zrobić? Nie wiadomo. Błyskawiczna reakcja gracza to klucz do sukcesu w WarioWare: Get It Together! - grze tak dziwnej i tak nietypowej, że muszę wam ją pokazać.
Gdy Nintendo wydaje nową grę poniżej standardowej ceny, stanowi to doskonały sygnał, że mamy do czynienia z czymś nietypowym. Nietypowy to i tak zachowawczy przymiotnik, gdy trzeba opisać WarioWare: Get It Together! Najnowsza gra Wielkiego N to zestaw wyzwań tak dziwnych, tak groteskowych i tak unikalnych, że każde nadaje się do oprawienia w galerii osobliwości. Jeśli istnieją okresy, kiedy całe Nintendo pogrąża się w szaleństwie, to właśnie podczas produkcji nowej odsłony WarioWare.
WarioWare: Get It Together! to zestaw wyjątkowych mikro-gier. Co to właściwie oznacza?
Nowa gra dla Switcha składa się z ponad 200 (!) niepowtarzalnych wyzwań. To mikro-gry, na pokonanie których mamy zaledwie kilka sekund. Seria wyzwań pojawia się jedno za drugim, a gracz musi błyskawicznie zinterpretować polecenie oraz sprostać wyzwaniu. Brzmi banalnie, ale w praktyce wyzwania w WarioWare są tak szalone i nietypowe artystycznie, że będziecie regularnie zaskakiwani. Świetnie działa to w praktyce, zwłaszcza grając z drugą osobą przed jednym ekranem.
Przeciągnij obiekt z jednego końca platformy na drugi. Sześć sekund! Ucieknij przed deszczem meteorów. Sześć sekund! Połącz punkty w obrazek. Sześć sekund! Policz wszystkie obłoki. Sześć sekund! Dopasuj puzzle do obrazka. Sześć sekund! Traf piłką do celu. Sześć sekund! Znajdź wyjście z labiryntu. Sześć sekund! Tak wygląda WarioWare: Get It Together! w pigułce. Gracz musi być jak na szpilkach. Zawsze gotowy i zawsze czujny. Czasu jest bowiem naprawdę mało, a wyzwania szalone i zaskakujące. Zdarzało się, że po sesji z WarioWare opadaliśmy na kanapy jak po niezłym treningu. Gra potrafi trzymać w stanie silnego napięcia.
Najlepszą - i najdziwniejszą - częścią WarioWare jest jednak oprawa artystyczna. Nintendo daje upust szalonym pomysłom.
Wyobrażam to sobie tak: co kilka lat producenci z Nintendo zamykają się w piwnicy firmy, z wielkim workiem pełnym białego proszku. Nie ma ich kilka miesięcy, ale kiedy wychodzą, to w samych bokserkach i z nową odsłoną WarioWare w dłoni. Taki rytuał powtarza się cyklicznie, stanowiąc dla deweloperów dziką odskocznię od kolejnych odsłon Mario i Zeldy.
Muskularny mężczyzna, któremu trzeba ogolić pachy. Stojący tyłem kot, którego kupę musimy zakopać w piasku. Dziwny mężczyzna, którego znajdujemy siedzącego po ciemku w sypialni. Gigantyczny nos, w którym sadzimy włosy. Mamy do czynienia z absolutną artystyczną awangardą. Wyższymi wymiarami świadomości. Nie jestem pewien, czy taki stan da się osiągnąć bez wsparcia substancjami psychoaktywnymi, ale jestem szczęśliwy, że w wielkim i poważnym Nintendo wciąż jest miejsce na tego typu projekty.
Ciekawą, bardzo miłą odskocznią od całego tego szaleństwa jest tematyczna sekcja wyzwań nawiązująca do innych gier Nintendo. Zarówno klasyków minionego wieku, jak Super Mario Bros i Game Watch, ale również nowszych IP pokroju Animal Crossing czy Splatoona. Mikro-gry wykorzystujące mechaniki takich tytułów Nintendo jak Fire Emblem: Three Houses czy The Legend of Zelda: Breath of the Wild to bardzo miły dodatek, wyróżniający tę odsłonę WawioWare na tle poprzednich części.
No dobrze, ale jak się w to gra? WarioWare: Get It Together! jest intrygująco dziwaczne, ale czy warte zakupu?
WarioWare łączy gry imprezowe, gry logiczne oraz gry zręcznościowe w osobliwą całość, zamykając ją w formule kilkusekundowych wyzwań, możliwych do rozgrywania samemu lub z drugim graczem. Tytuł działa niezwykle płynnie, jego 60 klatek na sekundę to miła odmiana względem innych gier na Switchu. Modele postaci - chociaż skromne wizualnie - są bardzo przyjemne dla oka. Absolutną petardę stanowi także ścieżka dźwiękowa. Technicznie i technologicznie wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Niestety, mam kilka zastrzeżeń co do samych założeń rozgrywki.
Tryb fabularny WarioWare: Get It Together! koncentruje się wokół zbierania drużyny tytułowego Wario, zamkniętej wewnątrz pełnej bugów gry wideo. Formuła zdaje egzamin, ponieważ pozwala dokładnie poznać kolejne grywalne postaci, jedna po drugiej. Każda z nich otrzymała unikalny wachlarz ruchów, co za tym idzie, nieco inaczej wykonuje się nią mikro-gry. Przykładowo, Wario lata na plecaku odrzutowym i szarżuje prosto przed siebie. Natomiast Mona stale jeździ na skuterze (nie może się zatrzymać), a do tego rzuca sterowalnym bumerangiem. Na papierze takie zróżnicowanie postaci jest świetne, ale w praktyce obnaża kiepski balans rozgrywki.
Bardzo szybko zdacie sobie sprawę, że znaleźliście 3 - 4 ulubionych bohaterów, a reszta tylko przeszkadza i obniża szanse za powodzenie zadania. Realizacja wyzwań niektórymi postaciami jest RADYKALNIE prostsza. W Get it Together! nie ma podziału na kompetencje, gdzie każdy bohater ma swoje pole do popisu. Gra dzieli postaci na cieniasów i ultrasów, a przecież nie tak to powinno wyglądać.
Najbardziej boli mnie jednak fakt, że Nintendo postanowiło nie wykorzystywać unikalnych możliwości kontrolerów Joy-Con do realizacji wyzwań. Szkoda, przecież podrzucanie mięsa na patelni przy pomocy Joyów w Super Mario Party to było coś rewelacyjnego. Poprzednie odsłony WarioWare często koncentrowały się na unikalnych możliwościach platform, podczas gdy najnowsza część dla Switcha zapomina o czujnikach, jakimi została naszpikowana ta konsola. Zastanawiam się, czy to nie wina modelu Lite, pozbawionego bezprzewodowych kontrolerów.
Chciałbym uniknąć banalnego zwrotu to nie jest gra dla każdego, ale poważnie… to nie jest gra dla każdego.
Kampania fabularna - chociaż niezwykle przyjemna i z unikalnymi wyzwaniami - wystarczy na trzy, cztery, maksymalnie pięć godzin. Później sytuację mają ratować tryby dodatkowe z rankingami online. Jednak brak jakiegoś rasowego sieciowego multiplayera obniża żywotność tej gry. Jeśli nie mamy pod ręką gracza chętnego na dziwaczną, zabawną serię wyzwań, WarioWare traci połowę ze swojej unikalnej magii. To jest świetna gra do pociągu, gdy razem z drugą połówką jedziemy nad morze, ale większość fanów Nintendo może się odbić od Get it Together! jak od szklanych drzwi.
Największe zalety:
- Płynna, przyjemna wizualnie rozgrywka w 60 fps niezależnie od trybu
- Szybkie wyzwania idealnie pasują do mobilnego charakteru Switcha
- Szalona oprawa artystyczna, za to lubię Nintendo
- Gra nie jest sprzedawana w pełnej cenie
Największe wady:
- Fatalny balans grywalnych postaci
- Brak trybu multiplayer z prawdziwego zdarzenia
- WarioWare nie wykorzystuje unikalnych możliwości Switcha, to zbrodnia
Nowe WarioWare zdecydowanie nie jest najlepszą odsłoną serii. Świetna realizacja techniczna nie wynagradza w pełni kiepskiego balansu bohaterów oraz braku spożytkowania unikalnych możliwości Switcha. Jeśli jakakolwiek gra powinna wykorzystywać żyroskopy konsoli czy diodę IR w Joy-Conie, to właśnie WarioWare. Niestety, z jakiegoś powodu tak się nie dzieje. Z wydanym raptem trzy lata temu WarioWare Gold dla konsoli Nintendo 3DS bawiłem się nieco lepiej. Nie oznacza to, że Get It Together! jest grą złą. Brakuje w niej jednak tej błyskotliwości, za którą zapamiętałem odsłony z 3DS-a oraz Wii. Jest nieźle, mogło być rewelacyjnie.