Kaczyński wypowiedział się o klimacie. Ziarno niepewności zostało zasiane
Pełno niedomówień, oskarżenia w stronę Unii Europejskiej, hasła o szaleństwie i niesprawdzonych teoriach. Takie treści płyną z wywiadu, którego udzielił Jarosław Kaczyński „Gazecie Polskiej”.
W polskiej debacie publicznej nie brakuje polityków czy dziennikarzy, którzy popisują się swoją ignorancją w kwestiach klimatu. Można na nich machnąć ręką, można (a nawet powinno) z nimi dyskutować, można tylko się uśmiechnąć – głównie ich wypowiedzi nie docierają raczej poza grono zainteresowanych, czyli ich zwolenników lub przeciwników.
Kiedy jednak Jarosław Kaczyński wypowiada się o klimacie, zaczyna się robić groźnie
Można wtedy podejrzewać, że jego głosem będą mówić ci wyborcy, którzy nie interesowali się sprawami związanymi ze zmianami klimatycznymi, albo przynajmniej mieli wątpliwości. Ale skoro wicepremier i lider partii rządzącej wyraża swoje stanowisko, to pewnie dla sporej części będzie to świętość.
Nie mam więc dobrych wiadomości: Jarosław Kaczyński zaprasza do siebie wszelkiej maści denialistów.
Tym bardziej że część tzw. zielonej polityki to szaleństwo, a w innych przypadkach teorie bez dowodów. Nie da się stwierdzić, że Europa, która emituje 8 proc. gazów, zmienia klimat - powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Gazeta Polska".
Nawet jeśli Europa emituje dziś mniej niż 10 proc. gazów i daleka jest od tego, co robią obecnie Chiny i USA, a więc liderzy globalnych emisji (i że jakimś cudem nie ma to żadnego znaczenia na globalne emisje...), to przecież za zmiany klimatu nie odpowiadają działania z ostatniego roku. Tymczasem to właśnie bogaty zachód, do którego kraje wspólnoty należały, doprowadziły do obecnej, kryzysowej sytuacji.
Świetnie naszą odpowiedzialność wytłumaczył Marcin Popkiewicz z portalu naukaoklimacie.pl:
Przez dekady rozbudowywaliśmy naszą infrastrukturę dzięki energii pozyskiwanej ze spalania paliw kopalnych, bez oglądania się na emisje. To nasza odpowiedzialność. Nie możemy powiedzieć, że „my jesteśmy za biedni” i równocześnie wymagać działań od innych, szczególnie krajów Globalnego Południa, gdzie ludzie często nie mają nawet dostępu do prądu, żeby nie robiły tego, co my robiliśmy przez dziesięciolecia – musimy dać przykład.
Poza tym moim zdaniem to „8 proc. gazów”, które rzekomo nie wpływa według Kaczyńskiego na klimat, to nie tylko, ale wciąż aż. Możemy – jakby chciał lider PiS-u – mówić, że to nie my, ale co z tego? Skutki katastrofy klimatycznej i tak nas dotkną.
Najnowszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) przewiduje coraz częstsze i intensywniejsze ekstremalne zjawiska pogodowe. Badacze ostrzegają, że wzrost temperatury o 2°C będzie miał krytyczne skutki dla przyrody i ludzi. Wyższe temperatury i intensywniejsze zjawiska pogodowe obciążą też gospodarkę UE ogromnymi kosztami i utrudnią krajom produkcję żywności.
I choćby z tego powodu Unia Europejska powinna wspólnie działać i naciskać na inne duże gospodarki, które akurat w tej chwili mają więcej za uszami. Bo przecież upały, pożary, ulewne deszcze nie spojrzą na tabelę i nie powiedzą: OK, w 2021 tylko 8 proc. emisji gazów, to wam darujemy, idziemy na Chiny.
Co dalej z walką o klimat?
W dalszej części wywiadu były premier mówi:
Powiem zupełnie otwarcie: uważam, iż w kwestiach klimatu rzeczywistość szybko dezawuuje różne tezy.
Prezes PiS nie mówi wprost, w jaki sposób. Ale ci, którzy czytali kiedykolwiek Ziemkiewicza czy Warzechę, przypomną sobie: ha, faktycznie, co z tą dziurą ozonową? Jarosław Kaczyński sprytnie pozostawia wątki, tak by prawicowy czytelnik sam mógł połączyć kropki i dojść do wniosku, że Unia i obrona klimatu to jedno wielkie oszustwo.
Tylko domyślam się, że to właśnie Kaczyński miał na myśli, bo przez lata na prawicy dziura ozonowa była ulubionym argumentem przeciwników zmian klimatu. „Miał być koniec świata, a tu co – żyjemy, rzeczywistość zweryfikowała naukowców!”. Zapominają jednak, że właśnie gdyby nie wspólne działanie, to problemu nie udałoby się rozwiązać.
Oczywiście Kaczyński na ewentualne porozumienia jest gotowy. Ale tylko dla picu, bo przecież wie, że i tak nie będą zrealizowane. Paradoksalnie Kaczyński przez chwilę mógłby zgodzić się z Gretą Thunberg, która także nie wierzy w piękne słowa polityków. Ona jednak załamuje ręce, a Kaczyński je zaciera.
Czasami bardziej opłaca się na coś zgodzić, odciąć od tego kupon, bo i tak można mieć pewność, iż te najbardziej radykalne rozwiązania nie wejdą w życie. Dziś widać to wyraźnie. Po akcji rosyjskiej w sprawie gazu twórcy i orędownicy tego "Fit for 55" , delikatnie mówiąc, wystawili się na śmieszność. (...) Nie ma ani cienia racjonalnych powodów, by narzucać nam radykalne rozwiązania.
Zmniejszenie emisji dwutlenku węgla o 55 proc. do 2030 to "śmieszność", zaś plan wprowadzony jest bez powodu. Cóż - naukowcy mówią co innego. I dlatego prognozują, że wzrost śmiertelności w samej tylko stolicy do 2040 wyniesie około 36 proc. ogólnej liczby zgonów dziennych (w trakcie fali upału), a po 2040 r., ze względu na 6-krotne zwiększenie liczby 5-dniowych fal upałów, śmiertelność wzrośnie nawet ponad 225 proc. w odniesieniu do sytuacji obecnej.
Faktycznie, nie ma racjonalnych powodów. Można machnąć ręką i pójść dalej
Jarosław Kaczyński wykorzystuje klimat wyłącznie do swoich własnych politycznych celów – by uderzyć w Unię, zasiać niepewność i przede wszystkim niechęć do wspólnoty, z którą przecież polski rząd otwarcie toczy spór. Klimat jest pałką, którą Kaczyński chętnie okłada Unię.
Niczego nie mówi wprost, jedynie sugeruje: mieszkańcy Unii mają nie zgodzić się na podwyżki cen energii „w imię jakichś nieudowodnionych teorii”. W domyśle: ochrony klimatu.
Proekologiczne rozwiązania – wedle których, jak mówi Kaczyński, polski węgiel jest zły, ale niemiecki już dobry – to „jakaś ideologia” czy „pozbawione jakiejkolwiek legitymizacji plany polityczne”.
Polska kopalnia niszczy środowisko i podobno rujnuje stan wód, a już czeska czy niemiecka jest mu przyjazna. Tak działa twarda gra o interes własnego kraju - tu nie ma sentymentów, nie ma wspólnoty, jest brutalna rywalizacja - stwierdza prezes PiS.
Mam wrażenie, że Kaczyńskiego klimat nie obchodzi. To przydatna rzecz, kojarzona z Unią, więc bardzo łatwo być przeciwko, aby w ten sposób przymilić się do wiadomo jakich środowisk. Właśnie dlatego Kaczyński rzuca hasła, niedomówienia, niedopowiedzenia. Całość jest wpisana w szerszy kontekst: Unia zła, Polska dobra, uwzięli się na nas. Polityka klimatyczna wspólnoty pasuje więc, żeby powiedzieć o niej, zanim rozmowa zejdzie na temat kar za Turów.
I to jest przerażające
Cyniczna gra na osiągnięcie własnych, krótkoterminowych celów. Bo Kaczyński zasiał denialistyczne ziarno, z którym będziemy mierzyć się przez kolejne lata. Klimat jest tylko narzędziem. A my będziemy cierpieć.
Nie da się uciec od polityki. Media niedawno żyły ewentualną debatą, w której stanąć naprzeciwko siebie mieliby Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Pewnie ekologia nawet nie byłaby tematem, ale gdyby jakimś cudem kłótnia zahaczyła właśnie o te kwestie, mielibyśmy do czynienia z pasjonującym starciem.
Po jednej stronie cyniczny denialista klimatyczny. Po drugiej – polityk, który niby zdaje sobie sprawę z zagrożenia, ale nadal uważa, że naukowcy mają spierać się o przyczyny katastrofy klimatycznej. Jakby nadal nie było to jasne. Oto Polska w 2021 roku. Jesteśmy zgubieni.