REKLAMA

Codziennie ważyłem plecak mojego syna. Później zapytałem ważnych ludzi, kiedy pojawi się e-tornister

Co roku media przebąkują o zbyt ciężkich plecakach naszych dzieci. Technologicznie i logistycznie jesteśmy przygotowani do prostego rozwiązania problemu. Jest nim e-tornister. Ale nie ma co fantazjować. Z naszych ustaleń wynika, że o rozwiązaniu na szeroką skalę w naszym kraju nikt na poważnie nie myśli.

Ile powinien ważyć plecak ucznia?
REKLAMA

Znowu wraca temat wagi szkolnych plecaków. Ile powinien ważyć tornister ucznia? - zastanawiają się rodzice. Sprawa do tej pory nie doczekała się rozwiązania. Przypominamy zatem nasz archiwalny tekst z września 2018 roku.

REKLAMA

Zbyt ciężki szkolny plecak? Przecież sami nosiliśmy podobny i to przez wiele lat. I co? Jakoś żyjemy. Pewnie tych kilka zdań pojawiło się w głowie wielu. Perspektywa nieco się zmienia, gdy sprawa dotyczy naszej pociechy i chociaż raz, nawet przypadkowo, ów tornister z jej pleców ściągniemy.

Dlaczego nikt na górze nie pomyślał o jakimś e-rozwiązaniu, jak chociażby e-tornister, który sprostałby temu problemowi i byłby zgodny z postępem technologicznym.

Na łamach Spider’s Web pisałem o e-receptach, e-zwolnieniach lekarskich. Do tego coraz bardziej powszechne jest kupowanie biletów komunikacji miejskiej przez aplikacje. Rząd myśli też o e-dowodzie.

Czy w takiej rzeczywistości e-tornister ma być zadaniem niewykonalnym? Na mój gust nie ma w tym krzty logiki. A może gdzieś w Polsce ktoś już to przećwiczył? Może myśli o tym intensywnie administracja samorządowa lub rządowa? Sprawdziłem to.

Punkt wyjścia: tydzień ważenia plecaka dziecka.

Mój starszy syn ma 10 lat. Chodzi do piątej klasy podstawówki. Mierzy 150 cm wzrostu, waży 38 kg. Wg wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego waga tornistra nie powinna przekraczać 10–15 proc. masy ucznia. W przeciwnym razie dziecko narażone jest na bóle bioder i kolan, napięcia mięśniowe. W zestawie jest nieodpowiednia postawa. A to wszystko może wrócić za kilka, a nawet kilkanaście lat wraz ze znacznie poważniejszymi schorzeniami i dolegliwościami.

No to liczymy. Żeby nie było: z wartościami maksymalnymi. 15 proc z 38 kg to 5,7 kg. Maksymalnie właśnie tyle - wedle GIS - powinien ważyć tornister mojego syna. Poprosiłem go, żeby po powrocie ze szkoły nie rozpakowywał swojego plecaka. Ważyliśmy go każdego dnia przez tydzień. Wynik? Najlżejszy był w poniedziałek, środę i czwartek. Po 6,8 kg. We wtorek 6,9 kg, a w piątek rekordowe 7 kg. Czyli tornister jest za ciężki od 1,1 do 1,3 kg. W okolicach 20 proc. Wytyczne wyraźnie przekroczone. Problem jest więc jak najbardziej realny. Tylko, czy ktoś cokolwiek zamierza z tym zrobić?

Pytamy samorządy.

Jednostki samorządu terytorialnego już zdążyły udowodnić, że nie zawsze muszą czekać na ruch władzy centralnej. Mogą same podejmować inicjatywy, nawet gdy niektóre są nie w smak rządowi. Być może są przypadki, gdy w kwestii e-tornistra samorządowcy wzięli sprawy w swoje ręce?

Faktycznie. Np. w Radomiu trzy lata trwał w jednej z podstawówek program pilotażowy. Budżet miasta kosztowało to 140 tys. zł. Podobnie było też w Ostrowie Wielkopolskim. Tam, w ramach projektu, ok. 700 uczniów klas I-III gimnazjów uczyło się z czytników. Ale już nie będzie.

Pojedyncze próby samorządów są godne pochwały. Ale do rozwiązania problemu w całym kraju nadal daleko.

Pytamy ministerstwa.

W takim razie przyszedł czas na pytanie do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Niezrażony napisałem w takim razie do Ministerstwa Cyfryzacji. Oddzwoniła po paru dniach pracownica biura prasowego i powiedziała, że pracuje już tam kilkanaście lat, ale nigdy o żadnym e-tornistrze nie słyszała. I teraz też nikt na korytarzach ministerstwa o tym nawet nie szepce.

Pytamy operatorów.

Wbrew pozorom e-tornister nie jest w Polsce tematem nowym. Parę lat temu operator Plus zachęcił kilka szkół do przetestowania takiego rozwiązania. I gdzieniegdzie tablet zastępuje dzieciom tradycyjne podręczniki.

Pozostali operatorzy niestety do tej pory nam nie odpowiedzieli, czy mają ewentualne plany względem e-tornistra.

Po co e-tornister? W końcu jest gimnastyka korekcyjna.

Nie brakuje przykładów szkół, które ze zbyt ciężkim książkami w tornistrach radzą sobie jeszcze inaczej. Ale system polegający na zostawianiu ich w szkole nie zawsze się sprawdza. To też średnio motywuje uczniów do nauki. W przeciwieństwie do sytuacji, kiedy tablet zastępuje tradycyjny tornister, na co też zwracają uwagę specjaliści.

Z naszych ustaleń jasno wynika, że na rządowy, obejmujący wszystkie podstawówki program nie ma żadnych szans. A przewidywanie, kiedy mógłby się pojawić, przypomina wróżenie z fusów. Resort edukacji sam tornister interesuje, ale gdy tylko pojawia się złowroga literka „e” czym prędzej wskazuje Ministerstwo Cyfryzacji.

REKLAMA

I chyba mnie w końcu olśniło. Że faktycznie nie ma o co kruszyć kopii. Przecież od lat nasza rodzima oświata ma doskonałą odpowiedź na zbyt ciężkie tornistry. Zawsze zachodziłem w głowę, po co wszyscy 6–7-letni pierwszoklasiści drepczą na gimnastykę korekcyjną. Niezłe wygibasy musieli robić w przedszkolu, żeby się już korygować. No chyba, że wszyscy, jak jeden mąż rodzimy się do korekty, która instytucjonalnie nadchodzi wraz ze szkołą.

I teraz w końcu wiem, zagadka rozwiązana. Gimnastyka korekcyjna to taka profilaktyka z dodatkowym wyprzedzeniem. Taka czerwona płachta na za ciężki tornister. Nie pozostaje mi nic innego, jak zrobić w domu awanturę, bo moje starsze dziecko na korektę nie chodzi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA