REKLAMA

Takie tablety dostaną polscy uczniowie. Ministerstwo kupiło 60 tys. urządzeń

Do polskich uczniów trafi 60 tys. tabletów od Ministerstwa Edukacji Narodowej. Przyjrzeliśmy się, na jakim sprzęcie uczniowie będą się uczyć zdalnie.

Takie tablety dostaną polscy uczniowie. MEN kupiło 60 tys. urządzeń
REKLAMA

Jak poinformowało Ministerstwo Edukacji Narodowej, do 2400 polskich szkół trafi 60 tys. tabletów, które mają wspomóc uczniów i nauczycieli w zdalnej edukacji. To wspólna inicjatywa MEN, NASK i byłego Ministerstwa Cyfryzacji.

REKLAMA

Przyjrzeliśmy się tym urządzeniom z bliska. Są lepsze, niż można byłoby sądzić.

Polscy uczniowie i nauczyciele dostaną tablety Huawei MediaPad M5 lite.

 class="wp-image-1517189"

Tablet Huawei MediaPad M5 lite z pewnością nie jest sprzętem z najwyższej półki, ale jednocześnie trudno mu zarzucić większe braki. To solidny tablet o podstawowych parametrach, który powinien z powodzeniem obsłużyć wideorozmowy i podstawowe aplikacje potrzebne do nauki zdalnej.

Sprzęt jest wyposażony w ekran o przekątnej 10,1 cala, a więc mamy do czynienia z dużym, pełnowymiarowym tabletem. Rozdzielczośc ekranu to 1920 x 1200 pikseli, a wyświetlacz jest wykonany w technologii IPS. Nie jest to więc OLED o pięknym odwzorowaniu kolorów i głębokiej czerni, ale z drugiej strony, nowoczesne panele IPS są bardzo dobre i znajdziemy je nawet w znacznie droższych tabletach.

 class="wp-image-1517192"

Na rynku są dostępne dwie wersje tabletu różniące się pamięcią, lecz nie wiemy, na jaki model postawił polski rząd. Tańszy wariant ma 3 GB RAM i 32 GB pamięci na dane a droższy jest wyposażony w 4 GB RAM i 64 GB pamięci. Pojemność można rozszerzyć kartą microSD. Droższy wariant powinien sprawdzić się na kilka długich lat, ale w tańszym można już odczuć braki RAM-u przy pracy z wieloma aplikacjami jednocześnie. Droższy wariant jest zdecydowanie lepszym pomysłem do zdalnej nauki.

Dość przeciętnie wypada procesor Kirin 659, który ma już na karku trzy lata, a w 2018 r. trafiał do bardzo wielu urządzeń Huaweia. Pamiętajmy jednak, że tablety w zamyśle nie mają służyć do grania w najnowsze gry, lecz do obsługi aplikacji, multimediów i komunikatorów, a w tych zadaniach procesor się sprawdzi.

 class="wp-image-1517195"

Ważnym elementem jest też akumulator o dużej pojemności 7500 mAh, ładowany przez złącze USB-C. Na pokładzie nie zabrakło też najważniejszych bezprzewodowych standardów łączności, czyli GPS, Wi-Fi ac i Bluetooth, tutaj w wersji 4.2. Uczeń będzie mógł zabezpieczyć dostęp do tabletu swoim odciskiem palca. Tablet jest też wyposażony w kamerkę do wideorozmów i wbudowane głośniki wraz z mikrofonem. Na obudowie jest też złącze minijack do podłączenia własnych słuchawek.

Niestety sprzęt działa pod kontrolą Androida 8.0, podczas gdy na horyzoncie pojawia się już Android 11. Ważniejszy jest jednak fakt, że Huawei MediaPad M5 lite ma pełne wsparcie usług Google, więc uczniowie będą mogli korzystać z takich aplikacji jak Gmail, Dysk Google, Dokumenty Google, Mapy, czy YouTube.

Do obsługi tabletu uczniowie wykorzystają rysik i klawiaturę.

 class="wp-image-1517201"

W zestawie z tabletem znajduje się podstawowy rysik Huawei M Pen. Dodatkowo ze zdjęć MEN wynika, że przynajmniej część tabletów zostanie doposażona w zewnętrzne klawiatury Bluetooth marki Leaf. Klawiatura jest zintegrowana z uniwersalnym etui i łączy się z tabletem bezprzewodowo.

Tablet Huawei MediaPad M5 lite kosztuje na wolnym rynku ok. 1100 zł.

REKLAMA

Póki co nie wiemy jak wyglądał przetarg i ile na taki sprzęt wydało MEN. Zakup wygląda jednak na przemyślany. Publiczne przetargi często są okazją do zakupu najtańszych urządzeń, które w praktyce działają źle lub wcale. Tablet Huawei z jednej strony nie jest sprzętem szokującym specyfikacją czy ceną, ale z drugiej, to uczciwa propozycja ze średniej półki cenowej, która ma szasnę pomóc uczniom w zdalnej nauce.

Nie wiadomo jeszcze kiedy uczniowie wrócą do szkół i jak potoczy się dalszy rozwój sytuacji związanej z koronawirusem. Tablety od MEN - przy założeniu, że ich dystrybucja będzie sprawiedliwa - mogą jednak zrobić dla e-learningu znacznie więcej, niż jednorazowy bon na 500 zł, za który nie da się kupić sensownego sprzętu poprawiającego jakość zdalnej nauki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA