Najlepsza gra 2020 roku
Która gra z 2020 r. jest według ciebie najlepsza? Blogerzy Spider's Web odpowiadają w tekście, a Czytelnicy Spider's Web w komentarzach.
Mateusz Nowak: The Last of Us II
TLOU2 to dla mnie gra roku. Tytuł ten przydzielam za wybitnie napisany scenariusz. Historia trzyma gracza w napięciu i stawia w niewygodnej pozycji. Jednocześnie przypomina wtedy, że nawet nasz śmiertelny wróg ma swoich bliskich, swoje sprawy i powody, dla obrony których jest gotów umrzeć. TLOU2 broni się również doskonałym systemem walki. Można grać agresywnie, można grać po cichu, można wybierać różne bronie oraz umiejętności, i w ten sposób decydować, jak chce się przejść przez zepsuty świat. Eliminacja wrogów nie nudzi się nawet po kilkunastu godzinach gry i potrafi być wymagająca przez cały czas rozgrywki.
Matylda Grodecka: Hades
Historia Zagreusa, syna Hadesa, próbującego dotrzeć do swojej matki, wciąga jak śpiew syren. Kolejne przejścia labiryntu w tym roguelike jak nić Ariadny prowadzą do rozwiązania historii, która jest nie tylko intrygująca, ale także ważna i dobrze napisana.
Hades oczarowuje dopracowaniem. Wszystkie składające się na grę nici splatają się z sobą doskonale – mechanika ma fabularne uzasadnienie, ścieżka dźwiękowa wyśpiewuje historie bohaterów, a setki dialogów tworzą pełną życia opowieść. Z tego wszystkiego składa się Hades - doskonały jak dzieło Arachne.
To opowieść o greckim kanonie dla osób, które uważają, że Olimp nie ma im już nic ciekawego do zaoferowania. Roguelike dla ludzi, którzy nie lubią roguelike. A przede wszystkim to najpiękniejsza gra, w jaką mieliście szansę zagrać w tym roku.
Marcin Połowianiuk: Animal Crossing New Horizons
Rok 2020 to dla mnie rok Nintendo Switcha. Mam tę konsolę od marca i w trzy kwartały spędziłem z nią więcej czasu niż w ciągu kilku lat grania na PlayStation 4. Tytułem numer jeden pozostaje Zelda: Breath of the Wild, ale jeśli chodzi o gry wydane w 2020 r., absolutnym zwycięzcą w kategorii pochłaniacza czasu był u mnie Animal Crossing New Horizons. Gra wydana wiosną, podczas pierwszej fali pandemii, okazała się globalnym hitem, który trafił do 26 mln odbiorców, w tym do kilku osób w naszej redakcji. Budowanie wyspy i odwiedzanie siebie nawzajem wciągnęło nas na całe długie tygodnie.
Ostatecznie po ok. 2-3 miesiącach gra zupełnie mi się przejadła, ale co jakiś czas wracam na wyspę, żeby zobaczyć nowości przygotowane przez twórców, a także by podejrzeć, jak prezentują się kolejne pory roku. Nigdy nie podejrzewałbym siebie o to, że prosta gra o urządzaniu wyspy wciągnie mnie na tak długi czas.
Piotr Grabiec: Cyberpunk 2077
Zgodzę się z Marcinem, że Animal Crossing był strzałem w dziesiątkę w okresie pandemii, ale to było dla mnie bardziej doświadczenie społecznościowe niż gra wideo per se. W segmencie AAA nie było jednak tytułu, która zarówno w naszym kraju, jak i na całym świecie, budziłby takie emocje, jak polski „następca” Wiedźmina. Osiem lat czekania, trzykrotnie przekładana data premiery oraz doniesienia o crunchu, którego rzekomo miało nie być, tylko rozgrzały oczekiwania fanów studia CD Projekt RED i nie tylko ich. Na debiut Cyberpunka 2077 czekali bowiem gracze wszelkiej maści — zarówno ci komputerowi i konsolowi, jak i… giełdowi. Niestety w chwili pisania tych słów wszyscy mają trochę powodów do niezadowolenia, gdyż zarówno jedni (bo patche mają być dopiero po nowym roku), jak i drudzy (kurs akcji spadł o 25 proc. w kilka dni) się chyba nieco przeliczyli. Mimo wszystko to o tej grze się mówi, to ją się teraz analizuje na wszystkie strony i to ona będzie na językach jeszcze na długo po tym, jak stopnieje ostatni śnieg.
Maciej Gajewski: Ori and the Will of the Wisps
Przez chwilę wahałem się nad umieszczeniem tu Cyberpunka 2077 – ale cóż z tego, że gra jest piękna wizualnie i świetna scenariuszowo-koncepcyjnie, i na dodatek idealnie pod mój gust względem gier i uniwersum, skoro tak w zasadzie to nie działa. Mój wybór padł więc na grę, która również miała przedwczesną premierę i którą trzeba było szybko łatać. Udało się – a efekt końcowy to coś jeszcze cudowniejszego niż Ori and the Blind Forest.
Ori and the Will of the Wisps to w zasadzie gra perfekcyjna. To wciągająca platformówka w stylu metroidvania, o niezwykle dopracowanej mechanice, wyśrubowanym, ale nie frustrującym poziomie trudności, z przepięknym i różnorodnym światem i mnóstwem zadań i misji pobocznych by nie dało się nudzić. Na dodatek, tak jak poprzednia część, imponuje absolutnie przepiękną oprawą audiowizualną i wzruszającą i niebanalną opowieścią. Złoto w czystej formie.
Szymon Radzewicz: odpowiedź zawsze powinna brzmieć „to zależy”
Branża gier stała się tak zróżnicowana, tak bogata w formy i gatunki, tak podzielona na platformy o zróżnicowanej mocy i wydajności, a także tak barwna i kreatywna, że wskazanie jednego tylko tytułu wydaje się być już co najmniej przestępstwem. Stąd mój subiektywny ranking w oparciu o zróżnicowane kryteria:
Złodziej czasu: Animal Crossing: New Horizons. W 2020 r. najwięcej czasu spędziłem w grze dla Nintendo Swtcha. Nowy Animal Crossing przykuł mnie do ekranu na ponad 200 godzin (!), co samo w sobie stanowi odpowiednią rekomendację oraz świadectwo odpowiedniej jakości. Tak prosta, a tak pogodna i uzależniająca produkcja. Nie żałuję ani chwili, bawiłem się cudownie. Chociaż wrócić do tytułu nie potrafię, mimo wielu aktualizacji i paczek z zawartością.
Największe pozytywne zaskoczenie: Final Fantasy VII Remake. Square Enix zorganizowało coś cudownego i bezprecedensowego. Producent remake’u kultowej gry jRPG zaskoczył globalną opinię publiczną. Wyprowadził w pole wszystkie media i wszystkich graczy na całym świecie. Nie będę zdradzał szczegółów, ale ostatecznie Final Fantasy VII Remake okazuje się być czymś zupełnie innym niż wszystkim nam się wydawało. No i to jest rewelacyjne.
Największe technologiczne osiągnięcie: Microsoft Flight Simulator. W 2020 roku producenci lotniczego symulatora dokonali niesamowitej sztuki. Deweloperom udało się zamknąć w swojej grze całą kulę ziemską. Kompletną planetę, w skali 1 do 1, z kompletną prawnie dostępną topografią terenu, wliczając w to górskie szczyty, korytarze rzek, morza i oceany, jeziora oraz masę innych elementów. Ot, planeta Ziemia na wyciągnięcie ręki. W jednym momencie możesz znaleźć się nad Zimbabwe, mając pewność, że to, co widzisz pod nogami, istnieje naprawdę. NIE-SA-MO-WI-TE.
Najciekawsza linia artystyczna: Ghost of Tsushima. Rozpływam się nad tym, jak wygląda ta gra. Jak jest elegancka. Jakie serwuje widoki. Jak spójna jest z artystycznej perspektywy. Tsushima to nie tylko bardzo dobra gra akcji w stylu Assassin’s Creed, ale również prawdziwa uczta dla oczu. Uwielbiam wracać do tego tytułu, teraz już na PlayStation 5. W tej grze można się zakochać, zwłaszcza dzięki rozbudowanemu trybowi fotograficznemu.
Największa satysfakcja z rozgrywki: Demon’s Souls. W 2020 roku do żadnej gry nie wracałem tak ochoczo jak do tytułu na wyłączność dla PlayStation 5. Gra wygląda niesamowicie, działa bardzo szybko, a do tego oferuje świetnie wyważony balans trudności. Osoby nieposiadające najnowszej platformy Sony mają czego zazdrościć. Zwłaszcza takie, które cenią dopracowane mechanizmy rozgrywki, które przekładają się na niezwykle satysfakcjonującą powtarzalność.
Najwięcej uśmiechu: Crash Bandicoot 4. Miniony rok był szczególny. Epidemia koronawirusa sprawiła, że nasze życia nie były tak beztroskie i pogodne, jakbyśmy sobie tego życzyli. Dlatego tak ważne stały się gry wideo, stanowiące odskocznie od epidemicznej rutyny oraz kolejnych negatywnych komunikatów medialnych. Dla mnie taką przyjemną odskocznią był Crash Bandicoot 4. Tytuł nawiązujący do wspaniałego klasyku dla PSX-a, oferujący jednocześnie wiele nowych i kreatywnych pomysłów. Piękna grafika, bajkowa otoczka, humorystyczna narracja, nostalgiczna posypka - uśmiech aż się ciśnie na usta.
Sprawdź nasze inne podsumowania roku: COVID, foliarze, Apple M1 i Cyberpunk 2077. Wybraliśmy hity i kity 2020 roku oraz Najlepszy smartfon 2020 roku - modele wybrane przez blogerów Spider's Web
*Zdjęcie główne: H_Ko / Shutterstock.com