REKLAMA

Powinniśmy zlikwidować klasę biznes czy tanie linie lotnicze?

Loty biznes czy tanie loty? Opinie o tym, co jest większym trucicielem, są podzielone i zależą od miejsca siedzenia. A konkretnie od tego, w siedzibie której firmy znajduje się siedzisko siedzącego. 

Ryanair chce zakazania lotów biznesowych
REKLAMA
REKLAMA

Linie lotnicze przerzucają się oskarżeniami o to, kto jest większym trucicielem środowiska.

Nie każdy musi latać

Wszystko zaczęło się do rozmowy Carstena Spohra, CEO Lufthansy, ze szwajcarską gazetą NZZ am Sonntag. Padły w niej poważne oskarżenia pod adresem tanich linii lotniczych. Cały ich zamysł biznesowy ma być bowiem z gruntu nieekologiczny. Dzięki niskim cenom pozwalają na przelatywanie tam, gdzie w innych wypadkach dostawalibyśmy się za pomocą bardziej ekologicznych pociągów (loty krajowe) lub nie dostawalibyśmy się w ogóle (pociągiem do Paryża na romantyczne trzy dni, raczej nikt by się nie wybrał).

Ekonomiczne loty to może i zysk dla portfela i pojedynczego klienta, ale za to ogromna strata dla środowiska, argumentuje CEO Lufthansy. Tanie linie nie tylko umożliwiają wybranie się w podróż, która nie jest absolutnie konieczna, ale wręcz do niej zachęcają. Wakacje można w końcu spędzać nad Bałtykiem, na zwiedzanie pojechać do pięknego Wrocławia, a z rodziną na emigracji rozmawiać za pomocą Skype'a. Latać powinni tylko ci, których stać na płacenie nam którzy naprawdę muszą gdzieś polecieć.

Tanie linie zaatakowane, tanie linie kontratakują

Wypowiedź CEO Luthansy była jak sól wysypana na rany tanich przewoźników (Ryanair znalazł się w ścisłej czołówce raportu Komisji Europejskiej dotyczącego największych trucicieli Europy.). Pierwszy oburzeniem na słowa CEO Lufthansy zareagował CEO Wizzaira w wywiadzie dla Bloomberga, klasyfikując słowa kolegi po fachu jako bzdury. Według niego to właśnie tradycyjne linie lotnicze i ich model biznesowy są przede wszystkim odpowiedzialne za trucie środowiska.

Jak tłumaczy, zwykłe linie lotnicze próbują zmieścić jak najwięcej osób do klasy biznesowej i operować przede wszystkim na lotach przesiadkowych, a to ani nie jest efektywne, ani nie ma pozytywnego wpływu na środowisko. Na poparcie swoich tez przytacza, że nowoczesne samoloty Wizzaira emitują jedynie 50 g. dwutlenku węgla na osobokilometr, podczas gdy te, którymi latają tradycyjne, linie emitują aż 90 g.

Do toczącego się sporu dołączył właśnie Kenny Jacobs, CMO Ryanaira. Przedstawiciel irlandzkich linii nie bawił się w uprzejmości i oznajmił po prostu, że latanie klasą biznes powinno zostać zakazane. Według jego wyliczeń pasażer klasy biznesowej odpowiada za emisję sześciu razy więcej szkodliwych substancji w porównaniu do pasażera klasy ekonomicznej.

REKLAMA

Wstydźcie się latać

Ta nagła troska o środowisko przedstawicieli linii lotniczych jest raczej reakcją obronną, a nie szczerym porywem miłującego naturę serca. Z jednej strony coraz bardziej nasila się krytyka skierowana wobec całej branży lotniczej i jej szkodliwego dla środowiska charakteru. Z drugiej ta wymiana zdań może być efektem bezpardonowej wojny o niemiecki rynek lotniczy toczonej między Lufthansą i Ryanairem. Jedno jest pewne – w najbliższych latach musimy odbyć dyskusję na temat tego, co zrobić, by samoloty truły mniej. Niekoniecznie musi się to wiązać z banicją połowy branży, ale z jakimiś obostrzeniami musi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA