To świetny smartfon, ale... - recenzja LG G8s ThinQ
Bardzo liczyłem na ten smartfon. LG w ostatnich latach sukcesywnie prezentowało coraz lepsze smartfony z wysokiej półki, od G6, przez V30, G7 i V40. LG G8s też wpisuje się w ten trend, ale…
…no właśnie – ale. Spędziłem kilka tygodni z odmianą LG G8 ThinQ, która trafiła do Polski i mogę powiedzieć wprost, że bardzo lubię ten telefon. Naprawdę. Od wielu miesięcy regularnie korzystam z LG V30 i jest coś przyjemnie znajomego w LG G8s ThinQ, co naprawdę doceniam. Doceniam bezproblemowość. Doceniam jakość wykonania, która naprawdę nie ma sobie równych. Doceniam swoisty, hmm… nonkonformizm, płynący z użytkowania smartfona LG, zamiast kolejnego Samsunga, Huaweia czy iPhone’a.
Jako recenzent sprzętu mam jednak za zadanie na moment przymknąć drzwi do komnaty ze swoimi osobistymi preferencjami i spojrzeć na urządzenie obiektywnie. I wtedy okazuje się, że z której strony by nie spojrzeć na LG G8s, zawsze znajdzie się jakieś „ale”.
LG G8s ThinQ ma świetną specyfikację, ale…
…w tej cenie możemy kupić telefony z jeszcze świetniejszą specyfikacją. Snapdragon 855, 6 GB RAM-u, 128 GB pamięci na dane, akumulator 3550 mAh, potrójny aparat – to wszystko brzmi świetnie. Dopóki nie uświadomimy sobie, że mowa o smartfonie za 3300 zł, a jeśli rozejrzymy się po krajobrazie tej półki cenowej, znajdziemy niemal wyłącznie lepiej wyposażone urządzenia.
OnePlus 7 o 7 Pro nie wspominając – ma lepszą specyfikację. Oppo Reno 10x Zoom – ma więcej RAM-u i więcej pamięci na dane. Samsung Galaxy S10 – więcej RAM-u, więcej pikseli na ekranie. A gdzie dopiero wspominać o Xiaomi Mi9, który na papierze zjada LG G8s, a kosztuje o połowę mniej?
Nie zrozummy się źle, podzespoły LG G8s ThinQ są wystarczające do praktycznie wszystkiego, ale gdy równolegle ze smartfonem LG korzystałem z wspomnianego Oppo Reno, to niestety różnicę w wydajności było widać na pierwszy rzut oka.
LG G8s ThinQ ma świetny ekran, ale…
…2018 r. dzwonił i prosił, żeby oddać mu notcha. Ok – LG ma dobre usprawiedliwienie dla gargantuicznego wcięcia w ekranie, żywcem wyjętego z iPhone’ów X i XS. Mieści się tam sensor ToF, umożliwiający jakże potrzebne gesty AirMotion odblokowywanie telefonu skanem twarzy, niemal równie niezawodnym i bezpiecznym co Face ID, ale na tle rywali, którzy albo mają maleńkie wcięcia, albo nie mają ich wcale, wygląda dość… biednie.
O ile nie zamierzam się też czepiać rozdzielczości, bo przy 6,21” 2248 x 1080 px to więcej niż wystarczająca wartość, tak muszę się przyczepić do niższej niż u konkurencji jasności, znacznie gorszego niż u konkurencji jej automatycznego dostosowywania i wyższego niż u rywali color shiftingu, gdy patrzymy na wyświetlacz pod kątem.
LG G8s ma świetny ekran, ale do czołówki nieco brakuje.
LG G8s ThinQ ma świetne głośniki, ale…
…gdzie się podział Quad DAC, który był największym wyróżnikiem sztandarowych LG od lat? I dlaczego usunięto go z LG G8s, skoro ma go LG G8 dostępny zagranicą?
Ja wiem, że odpowiedzią na to pytanie jest „LG V40”, który ma poczwórny DAC na pokładzie, ale naprawdę, odjęcie go z wyposażenia LG G8s to zwyczajnie strzelenie samobója.
Niektórych pocieszy fakt, że gniazdo słuchawkowe w LG G8s w ogóle jest, ale dla mnie to niewielka pociecha, kiedy obok mam LG V30 z gniazdem słuchawkowym grającym o niebo lepiej. Miły za to jest fakt, że podwójne głośniki w LG G8s ThinQ naprawdę są świetne, choć… i tu mam jedno „ale”.
Górny głośnik został nieco przesunięty w prawo, by zmieścić sensor ToF. A przez to musimy nieco zmienić uchwyt telefonu, by wycelować głośnikiem w ucho podczas rozmowy. Mała rzecz, ale wymaga przyzwyczajenia.
LG G8s ThinQ ma Androida 9.0, ale…
… nałożona na niego nakładka woła o pomstę do nieba. Podkreślałem to przy okazji pierwszych wrażeń i podkreślę ponownie: LG musi popracować nad swoją dystrybucją Androida, bo konkurencja odskoczyła im o lata świetlne. Co gorsza, firma nie ma najlepszej reputacji jeśli chodzi o regularne aktualizacje Androida, więc nabywcy mogą założyć, że Android Q może być ostatnią wersją rozwojową Zielonego Robota, jaka trafi na ich smartfon.
LG G8s ThinQ jest świetnie wykonany i pięknie się prezentuje, ale…
…wystarczy 30 sekund w dłoniach, by (przynajmniej w wersji Mirror Black) przestał być piękny. Na smartfonie LG tłuszcz ze skóry i wszelkie mikrozabrudzenia widać bardziej niż na jakimkolwiek smartfonie z jakim się zetknąłem w ostatnich miesiącach.
Co się zaś tyczy jakości wykonania, ta jest wzorowa, ale… nie wszędzie. Owszem, obudowa jest na tyle wytrzymała, że otrzymała certyfikaty IP68 i MIL-STD810G, a ekran pokrywa szkło Gorilla Glass 6, ale już tacka na kartę SIM jest wykonana z taniego, giętkiego plastiku, który bardzo łatwo uszkodzić.
Nie rozumiem też przedziwnego umiejscowienia przycisku blokady ekranu – zamiast znaleźć się pośrodku prawej krawędzi obudowy, znalazł się u jej szczytu, gdzie trudno go dosięgnąć.
LG G8s ThinQ ma większy akumulator od LG G8, ale…
…wciąż za mały, by mówić o nim w innych kategoriach niż „przeciętny”. 3550 mAh to pojemność ogniw zdolna zmagazynować energię na góra jeden dzień użytkowania, nigdy więcej. I niestety LG G8s ma też tendencję do bardzo nierównego zużycia energii w stanie czuwania – w przypadku mojego egzemplarza różnice wahały się między 5 a nawet 20 proc. w ciągu kilku godzin, choć ten drugi skrajny przypadek wynikał najprawdopodobniej z dziwnego zachowania sieci 5 GHz (Orange Funbox – pozdrawiamy).
Na pociechę mamy szybkie ładowanie i ładowanie bezprzewodowe, nie mamy zaś ładowania zwrotnego, którym moglibyśmy podładować np. słuchawki bezprzewodowe.
LG G8s ThinQ ma całkiem niezły aparat, ale…
…niezły to za mało. Zwłaszcza gdy mówimy o telefonie kosztującym 3500 zł.
Potrójny układ aparatów z tyłu (12 + 13 + 13 Mpix) naprawdę daje radę. Ciekawie rzecz się ma zwłaszcza w przypadku szerokiego kąta, który – o dziwo – jest lepszy niż w LG V40 i nie odstaje już tak bardzo jakością od sensora ze standardowym obiektywem. Obiektyw tele, jak to zwykle bywa, nadal nie produkuje równie dobrych rezultatów co pozostałe dwa, ale trudno się dziwić, skoro jest od reszty stawki znacznie ciemniejszy (f/2.6 kontra f/1.8 i f/2.4).
W ciągu dnia pewnie trudno byłoby odróżnić zdjęcia zrobione LG G8s od zdjęć zrobionych innym topowym smartfonem. Może chciałoby się odrobinę szerszej rozpiętości tonalnej i lepszego opanowania prześwietleń, ale to czepialstwo – za dnia główne aparaty LG G8s są w stanie wyprodukować fantastyczne rezultaty.
O wiele gorzej rzecz wygląda po zmroku, zwłaszcza na tle rywali, którzy opanowali fotografię nocną na najwyższym poziomie dostępnym współczesnym smartfonom. Tutaj tego nie widać. Zdjęcia zrobione po zmroku są po prostu przeciętne i nic poza tym.
Ze wszechmiar przeciętna jest też przednia kamerka, która ma rozdzielczość zaledwie 8 Mpix i produkuje efekty niemal identyczne z tymi z LG V40.
Podobnie jak LG V40, LG G8s również nadrabia jednak wszelkie niedostatki najbardziej zaawansowaną aplikacją aparatu dostępną na smartfony z Androidem wprost od producenta.
Nie da się też mieć jakichkolwiek uwag do szybkości aplikacji oraz szybkości i precyzji autofocusu, przynajmniej za dnia. Po zmroku potrafi niestety spudłować.
LG G8s ThinQ to świetny smartfon, ale…
…są lepsze. I to jest jego największy problem. Za 3500 zł kupimy o wiele lepsze słuchawki, przebijające LG G8s pod wieloma względami.
Szkoda, że LG wycięło z G8s ThinQ kapitalny DAC dla słuchawek, bo tym samym pozbawiło się ostatniego wyróżnika, na który można by konkretnie wskazać i powiedzieć „oto jest powód, by wybrać LG zamiast Samsunga/Huaweia/Oppo/OnePlusa”. Tego właśnie LG G8s brakuje najbardziej: jednego konkretnego, wyraźnego powodu, by wybrać go zamiast smartfona konkurencji, czy choćby zamiast… LG V40.
I uważam, że to właśnie LG V40 jest największym problemem LG G8s ThinQ, bo nawet jeśli ktoś jest zdeterminowany, by kupić smartfon LG zamiast smartfona konkurencji, lepiej zrobi wydając pieniądze na starszy model. LG V40 kosztuje już poniżej 3000 zł, ma równie dobry aparat, lepszy i większy ekran, bardzo zbliżoną wydajność pomimo starszego procesora i ma fantastyczny Quad DAC, który zmiata absolutnie każde gniazdo słuchawkowe w historii smartfonów.
Nie ma co prawda podwójnych głośników, ale pojedynczy głośnik u dołu obudowy gra dostatecznie dobrze, by zadowolić większość odbiorców. Pisałem w recenzji LG V40 – to będzie najlepszy smartfon, jaki kupisz za pół roku. Minęło pół roku i faktycznie, LG V40 jest kapitalnym wyborem. A na pewno najlepszym wyborem z portfolio LG.
LG G8s ThinQ nie jest najlepszy, ale…
…nadal bardzo go lubię. I podobnie jak LG V40, którego do którego uśmiecham się na samo wspomnienie, tak LG G8s jest żywym dowodem na to, że specyfikacja i porównanie do konkurencji do nie wszystko.
Pomijając odrobinkę nieprzewidywalne zużycie energii w trybie czuwania, które równie dobrze może być kwestią konkretnego egzemplarza produktu, LG G8s zaskarbił sobie moją sympatię jedną cechą: przewidywalnością.
Testuję smartfony z Androidem z przeróżnych półek cenowych i niestety ostatnim, co mogę o nich powiedzieć, to to, że są stabilne i przewidywalne w swym działaniu. Nawet smartfony droższe od LG G8s potrafiły mi się zawiesić, sprawiać problemy z Bluetoothem, z zasięgiem, z łącznością sieciową, z rzeczami, których nie da się ująć w specyfikacji technicznej.
Tymczasem LG G8s od pierwszego dnia testów aż do teraz nie sprawił mi najmniejszej niespodzianki. Ani razu nie rozłączył sygnału Bluetooth w samochodzie (co naprawdę doprowadza mnie do szału, zwłaszcza gdy jadę gdzieś w pośpiechu, a komputer pokładowy wyświetla komunikat „brak połączenia”). Ani razu nie zgubił zasięgu w czasie rozmowy telefonicznej. Ani razu się nie zawiesił.
Nie bałem się też zabierać go na plażę czy na długie wypady do lasu z psem, bo wiedziałem, że nawet jeśli telefon wypadnie mi z kieszeni, to nic poważniejszego od porysowania mu się nie stanie.
Tak na dobrą sprawę ani razu w czasie tych testów nie pomyślałem, „szkoda, że nie mam pod ręką smartfona X, bo…”. Po prostu wziąłem go do ręki pierwszego dnia, skonfigurowałem i smartfon LG stał się przezroczysty. Czyli dokładnie taki, jaka powinna być nowoczesna elektronika użytkowa.
Tak, LG G8s ThinQ nie jest w niczym najlepszy. Jest obiektywnie stanowczo za drogi, by w tej chwili z czystym sumieniem polecić zakup. Ale gdy jego cena spadnie chociaż poniżej 3000 zł, zdecydowanie warto będzie dać mu szansę.
PS. Co w zasadzie oznacza, że można dać mu szansę już teraz, jeśli tylko się pospieszymy - kupując telefon do 15 sierpnia 2019 r. możemy otrzymać 400 zł zwrotu w gotówce do wypłacenia z bankomatu oraz voucher na naprawę ekranu o wartości 600 zł. Z tej perspektywy LG G8s jawi się jako całkiem niezły wybór, przynajmniej przez czas trwania promocji.