Przybysz z przeszłości. LG G8s – pierwsze wrażenia
Na premierę LG G8 w Polsce czekałem z niecierpliwością i… nie doczekałem się. Trafił za to do nas wariant LG G8s, którego używam od niespełna doby. Im dłużej mam go w rękach, tym bardziej mam wrażenie, że w Korei czas się zatrzymał.
Zacznijmy od tego, czym różni się LG G8s od zwykłego LG G8, który zadebiutował kilka miesięcy temu. A jest tego sporo.
Najważniejsza to oczywiście aparat. Zamiast podwójnego sensora, jak w LG G8 dostępnym w Korei i Stanach Zjednoczonych, mamy potrójny układ sensorów.
Mamy tu kolejno:
- Sensor 13 Mpix z ultraszerokokątnym obiektywem o jasności f/2.4
- Sensor 12 Mpix z szerokokątnym obiektywem o jasności f/1.8
- Sensor 12 Mpix z obiektywem telefoto o jasności f/2.6
[gallery link="file" ids="969751,969754,969757,969769,969748,969745"]
Na dokładne testy aparatu przyjdzie jeszcze czas, ale to, co zobaczyłem do tej pory, daje nadzieję na naprawdę niezłe rezultaty. Nie jest to może poziom Huawei P30 Pro, ale wciąż ścisła czołówka smartfonowej fotografii.
Oprócz trzech obiektywów z tyłu, mamy też pojedynczy sensor z przodu, który LG nazywa „Z camera” – wynika to z faktu, iż 8-megapikselowy aparat potrafi rozmywać tło nawet w 256 stopniach, wykorzystując do tego sensor Time of Flight. Póki co widzę, że działa to, jak... każdy inny tryb portretowy w smartfonie, czyli tak sobie.
Na więcej wniosków przyjdzie jednak czas przy okazji pełnej recenzji. LG samo sobie wysoko zawiesza poprzeczkę, chwaląc się, że aparaty w LG G8s to najlepsze aparaty w smartfonach wg niezależnej organizacji non-profit VCX (a nie jakieś sprzedajne DXO Mark, tfu!). Zobaczymy, czy nasze testy również potwierdzą opinię niezależnej organizacji.
Kolejna różnica to ekran.
Zamiast panelu OLED o przekątnej 6,1” i rozdzielczości 3120 x 1400 px zastosowano panel OLED o przekątnej 6,2” i rozdzielczości 2248 x 1080 px. Czy niższa rozdzielczość wpłynęła negatywnie na jakość ekranu? Ani trochę. Wyświetlacz w LG G8s jest śliczny, choć chciałbym, żeby otaczały go odrobinę smuklejsze ramki. Ale o tym za chwilę.
Z pozostałych różnic zostaje jedna, kompletnie dla mnie niezrozumiała – brak 32-bitowego DAC-a, z którego słyną topowe smartfony LG. DAC-a miał LG G7. Miał go LG V40. Ma go LG G8. A jednak z jakiegoś powodu LG uznało, że konsumenci na rynkach, gdzie trafi LG G8s, 32-bitowego DAC-a nie potrzebują.
Wielka szkoda. Bo z jednej strony miło, że LG G8s nadal ma złącze słuchawkowe, ale nie mieści mi się w głowie, dlaczego nie jest to wyjście słuchawkowe równie dobrej jakości, co w pozostałych flagowcach LG. W LG G8s dźwięk ze słuchawek brzmi mocno przeciętnie – czego nie mogłem powiedzieć o wielu poprzednich smartfonach firmy, gdzie dźwięk w słuchawkach był po prostu wybitny.
Jako „nagrodę pocieszenia” mamy za to coś, czego LG G8 nie ma – głośniki stereo. Zwykły LG G8 ma głośniki podwójne: dolny głośnik odpowiada za tony średnie, zaś za tony wysokie odpowiada wibrujący ekran. W LG G8s mamy do czynienia z typowym układem stereo, który gra fantastycznie.
Fantastyczny jest też moduł wibracji, który – podobnie jak w LG V40 – jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym spośród zastosowanych w smartfonach z Androidem.
Ostatnią z różnic między LG G8 a G8s jest akumulator. Ogniwo urosło z 3500 mAh do 3550 mAh, co w połączeniu z ekranem o niższej rozdzielczości i brakiem energochłonnego DAC-a powinno się przełożyć na całkiem niezły czas pracy. O tym jednak przekonam się dopiero w czasie testów smartfona.
Specyfikacja nie pozostawia wiele do życzenia.
Jak można się spodziewać po topowym smartfonie w 2019 r., LG G8s pracuje z idealną płynnością. Odpowiada za nią procesor Qualcomm Snapdragon 855, wspierany przez 6 GB RAM-u. Miejsca na dane też nie zabraknie, bo LG G8s ma w standardzie 128 GB pamięci.
Specyfikacja topowa, ale oczywiście… chciałoby się więcej. W świecie, gdzie nawet średniaki mają już 128 GB pamięci na dane, a 8 GB RAM-u jest standardem na wyższej półce, 6 i 128 GB nie robią wrażenia. Na szczęście są w zupełności wystarczające dla większości użytkowników, więc absolutnie nie powinny zaważyć na ewentualnej decyzji zakupowej.
Zaważyć może na niej co innego – w Korei najwidoczniej czas się zatrzymał.
W Seulu dopiero zaczął się 2018 r., jestem pewien. Myślałem, że design LG G8s nieco mniej mnie uderzy po wyjęciu z pudełka, ale niestety – kładąc LG G8s obok bezramkowego Galaxy S10 czy pozbawionego wszelkich wcięć i otworów w ekranie OnePlusa 7 Pro, trudno nie patrzeć na produkt LG jak na relikt niedawnej, ale jednak przeszłości.
Wielkie wcięcie w ekranie na szczęście nie jest tylko efektem opieszałości działu projektowego, ale realnie wnosi coś do użytkowania telefonu. Ukryty w nim sensor ToF zapewnia super-szybkie i super-bezpieczne odblokowywanie smartfona, a głośniki stereo grają naprawdę rewelacyjnie. Szkoda tylko, że okupione jest to tak dużym wcięciem w ekranie, które ma pełne prawo odstraszać na tle konkurencji.
Gdy jednak przymknąć oko na dość grube jak na 2019 r. ramki i dość ostentacyjnego jak na 2019 r. notcha, mamy do czynienia z całkiem ładnym smartfonem. I bezwzględnym zwycięzcą w kategorii „najbardziej błyszczący i najłatwiej zbierający odciski palców telefon w historii” – serio, nawet srebrna Xperia XZ Premium nie służyła za lustro aż tak dobrze, jak LG G8s w wersji Mirror Black. Cóż, nazwa zobowiązuje.
Całość jest jednak nie tylko odporna na pył i wodę, co potwierdza certyfikacja IP68, ale również przeszła serię ekstremalnych testów, gwarantujących wojskowy certyfikat MIL-STD810G. LG G8s może więc wyglądać na delikatny płatek róży, ale w praktyce powinien okazać się twardym zawodnikiem.
Od strony stricte użytkowej obudowa LG G8s nie sprawia problemów. Rozmiar 6,2” jest na tyle poręczny, by smartfon dało się obsłużyć jedną dłonią. Fizyczny czytnik linii papilarnych na pleckach działa błyskawicznie, choć polecam zamiast niego korzystać z odblokowywania twarzą – sensor głębi ToF gwarantuje bezpieczeństwo i skuteczność działania niemal równe temu, które znamy z Face ID.
Ten sam sensor odpowiada za jeszcze dwie funkcje – gesty Air Motion oraz Hand ID, czyli sterowanie interfejsem i odblokowywanie smartfona przy użyciu skanu… żył w dłoni. Przez wzgląd na szacunek do czasu swojego i czasu czytelnika nie będę jednak ich opisywał. Gesty… są. Ale działają tak, że lepiej o nich zapomnieć i nigdy ich nie używać, co też z radością uczynię.
A wracając do opisu obudowy LG G8s: na lewej krawędzi znajdziemy przyciski regulacji głośności o idealnym skoku oraz przycisk wybudzania Asystenta Google.
Jedyną ergonomiczną wadą LG G8s jest umieszczenie przycisku zasilania. Myślałby kto, że w 2019 r. wszyscy producenci doszli do tego, że w dużych smartfonach przycisk zasilania powinien być mniej więcej pośrodku obudowy, w zasięgu kciuka. Koreańczycy najwyraźniej na moment o tym zapomnieli i umieścili przycisk zasilania na samym szczycie prawej krawędzi urządzenia, gdzie trudno sięgnąć bez przerzucania telefonu w dłoni. Decyzja o tyle kuriozalna, że większy i starszy LG V40 ma przycisk zasilania w idealnym miejscu…
Zanim przejdę do konkluzji, wspomnę tylko o jeszcze jednym obszarze, który utwierdza mnie w przekonaniu, że w Korei czas się zatrzymał. Drogie LG, czy nie uważacie, że czas by było odświeżyć nakładkę? Nawet Samsung poszedł po rozum do głowy i zmienił cukierkowego Touchwiza na eleganckie One UI. Teraz kolej na was, bo niestety – z tej nakładki ani nie korzysta się dobrze, ani się dobrze na nią nie patrzy. Pierwsze, co robię po otrzymaniu na testy smartfona LG, to zmiana launchera na inny.
Pomimo kilku mankamentów cieszę się na najbliższe tygodnie z LG G8s.
Ze smartfonami LG tak to już bywa, że choć na pozór zdają się odstawać od konkurencji pod wieloma względami, w praktyce okazują się być od nich bardziej przyjemne w codziennym użyciu. Tak było z LG V30 i V40, i mam nadzieję, że tak samo będzie również w przypadku LG G8s.
Ja zaczynam testy, a tymczasem LG zaczyna sprzedaż nowego modelu. Jak łatwo się domyślić – tanio nie będzie, ale można nieco obniżyć cenę, decydując się na zakup już teraz.
LG G8s kosztuje w Polsce 3299 zł. Zamawiając go jednak do 15 sierpnia 2019 r., każdy nabywca może otrzymać bonus o wartości 1000 zł. 400 zł to zwrot gotówki w formie czeku BLIK do wypłaty w bankomacie, zaś 600 zł to voucher na naprawę wyświetlacza.
3299 zł to niemało pieniędzy, zwłaszcza że konkurencja w podobnej cenie oferuje obiektywnie więcej. Ale za wcześnie, by wydawać wyrok. O tym, czy LG G8s wart jest zakupu, będę mógł napisać za kilka tygodni, gdy spędzę z nim trochę więcej czasu i na chłodno ocenię, jak spisuje się w codziennym użyciu.