REKLAMA

Chińskie źródła: Huawei zaciąga ręczny i przykręca produkcję smartfonów. Huawei: nic nie przykręcamy

Znalezienie się na wojennej ścieżce z jedną z największych gospodarek świata, wymusza skorygowanie planów na przyszłość, szczególnie jeśli były one i tak wyjątkowo ambitne. Szefom Huaweia zaczyna świtać, że być może nie uda im się jednak w najbliższym czasie zdominować globalnego rynku smartfonów. 

03.06.2019 14.30
Huawei i Foxconn
REKLAMA
REKLAMA

AKTUALIZACJA: Po publikacji artykułu dostaliśmy stanowisko firmy Huawei: „W ostatnim czasie w mediach pojawiła się nieprawdziwa informacja, że w związku z decyzją amerykańskiego Departamentu Handlu o nałożeniu restrykcji na Huawei, firma ograniczyła produkcję smartfonów. Huawei zaprzecza tym informacjom. Nasza globalna produkcja utrzymana jest na normalnym poziomie, bez istotnych zmian.”

Do 2020 r. Huawei miał zostać największym producentem smartfonów na świecie. To był ambitny plan chińskich wizjonerów, zdeterminowanych, by wreszcie pokonać w wyścigu Samsunga. Gdy jednak Donald Trump wciągnął w maju firmę na swoją czarną listę, nie trzeba było nadstawiać uszu, by usłyszeć, jak plan ten zaczyna się sypać na podobieństwo domku z kart.

Dwa kroki do tyłu, jeden krok do przodu. Huawei tańczy na linie.

Jak informuje South China Morning Post, Foxconn wstrzymał kilka linii produkcyjnych dedykowanych smartfonom Huaweia. Według źródła, które woli pozostać anonimowe, stało się tak, bo chiński producent niespodziewanie zmniejszył zamówienie na liczbę smartfonów. To o tyle niepokojące, że stało się to tuż po tym, jak na początku roku zwiększył je tak bardzo, że firma musiała zatrudnić dodatkowo tysiące pracowników, żeby sprostać zamówieniu Huaweia.

Ten ruch może okazać się tymczasowy. To, co dzieje się wokół Huaweia, przypomina skomplikowany taniec, w którym firmy na bieżąco drobią to w przód, to w tył, próbując znaleźć swoje miejsce na pochłoniętej szaleńczymi pląsami sali.

Po tym, jak współpracę z Huaweiem zawiesiło kilka amerykańskich firm pod znakiem zapytania stanęła sprzedaż kolejnych smartfonów. Od chińskiego giganta, co gorsza, zaczęły nie tylko dystansować się firmy ze Stanów Zjednoczonych, ale także takie organizacje międzynarodowe jak Wi-Fi Alliance czy SD Association. Potem nastąpiła zmiana melodii. Mate 20 Pro wrócił na listę urządzeń, które dostaną dostęp do bety Androida Q. SD Association wycofało się ze swojej decyzji i przywróciło Huaweia na listę swoich partnerów. Nawet Donald Trump, sprawca całego zamieszania, zaczął przebąkiwać, że może ten cały Huawei nie jest wcale takim straszliwym zagrożeniem.

Czas zweryfikować ambitne plany podboju świata, a przynajmniej odłożyć je na później.

Huawei powoli wycofuje się z buńczucznych zapewnień, że firmie uda się w 2020 r. zdobyć złoty medal w prestiżowej kategorii producent sprzedający najwięcej smartfonów na świecie. Na konferencji prasowej zapytano Zhao Minga, prezesa Honora, o to, jak w obliczu amerykańskiego zakazu ma się plan prześcignięcia Samsunga w 2020 roku. Ming ostrożnie oświadczył, że na tym etapie jest jeszcze za wcześnie, by powiedzieć, czy firmie uda się osiągnąć wyznaczone cele.

O losie Huaweia będziemy najwięcej wiedzieć po 19 sierpnia. Wtedy to upływa dane firmie 90 dni na negocjacje i ewentualne przygotowanie się na najgorsze. Czy to nastąpi? Najważniejszym rozgrywającym przy stole jest Donald Trump, człowiek, którego decyzje można określić na różne sposoby, ale raczej trudno wobec nich użyć określenia przewidywalne.

REKLAMA

Que sera, sera.

AKTUALIZACJA: Po publikacji artykułu dostaliśmy stanowisko firmy Huawei: „W ostatnim czasie w mediach pojawiła się nieprawdziwa informacja, że w związku z decyzją amerykańskiego Departamentu Handlu o nałożeniu restrykcji na Huawei, firma ograniczyła produkcję smartfonów. Huawei zaprzecza tym informacjom. Nasza globalna produkcja utrzymana jest na normalnym poziomie, bez istotnych zmian.”

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA