Niektórzy wymieniają Fotkę jednym tchem obok nieistniejącego Grona. Fotka jednak żyje i ma się dobrze. Dzisiaj świętuje 18. urodziny!
W szczycie chwały miała więcej odsłon od Onetu. Mimo znacznego spadku popularności Fotka.pl (dzisiaj już z końcówką „.com”) wciąż trzyma się jednak w czołówce polskiego internetu. Z okazji 18. urodzin jej założyciel Rafał Agnieszczak postanowił podzielić się garstką anegdot i ciekawostek. A tych przez ten czas zdążyło się trochę uzbierać.
Na pytanie: „jak podpisać?” Rafał Agnieszczak odpowiada niezmiennie: „przedsiębiorca internetowy”. „Fotka” od dawna nie jest jego jedyny źródłem przychodów, ba przyznaje, że obecnie poświęca jej stosunkowo niewiele czasu. - Ale to dzięki niej te pozostałe biznesy miały okazję się pojawić – zastrzega we wpisie na swoim fanpage'u, w którym podsumowuje 18 lat prac nad portalem.
Skrócona historia Fotki
Niektórzy piszą o niej jako protoplaście Instagrama, inni porównują do Tindera. Zdaniem Rafała Agnieszczaka największą konkurencją dla Fotki jest jednak Sympatia.
Swoje początki przedsiębiorca wspomina dość skromnie. W rozmowie z Polskim Radiem sprzed lat opowiadał, że chciał po prostu stworzyć portal, na którym ludzie będą mogli wstawić swoje zdjęcia i się poznać. - Potem się okazało, że ludzie wchodzą na ten serwis setkami tysięcy każdego dnia, więc zaczęło się to monetyzować. W konsekwencji zamiast traktować to jako hobby, zaczęliśmy traktować to jako biznes – wspominał. Swój pierwszy milion zrobił w wieku 25 lat.
Początki nie były jednak proste. Agnieszczak pisze, że w pierwszych latach po uruchomieniu serwisu przychody z Adsense były żałośnie niskie, a płatna wersja nie była w stanie pokryć kosztów funkcjonowania serwerów. Razem ze wspólnikiem udał się wtedy do Agory. - Dajcie mi i wspólnikowi po 5 000 zł na miesiąc, a oddamy wam w ajencję cały serwis i wszystkie jego przychody – wspomina. Gigant jednak odmówił, a już rok później serwis zrobił na czysto 4 mln zł.
W momencie świetności, jak pisze Agnieszczak, Fotka.pl generowała w granicach 100 mln odsłon dziennie (przełom 2006/07). Krytyczny moment przyszedł wraz z nastaniem ery Naszej Klasy, a potem Facebooka. Portal zaliczył duży zjazd popularności. Do dzisiaj wiele osób słysząc „Fotka” wymienia jednym tchem także nieistniejące już Grono. Niesłusznie.
Wciąż w elicie
Dzisiaj serwis wciąż jest w czołowej „20” polskiego internetu.
Nie w samych odsłonach leży dzisiaj siła „Fotki”. Raport IAB opisujący lata 2017 i 2018 pokazuje, że użytkownicy serwisu wchodzą na niego 3 razy częściej niż chociażby facebookowicze (422 do 152).
A to bardzo ważna informacja w kontekście finansowania tego przedsięwzięcia. Dzisiaj 75 proc. wpływów serwisu pochodzi właśnie od osób korzystających z serwisu. Wcześniej Fotkę czekała jednak prawdziwa burza związana z wprowadzeniem opłat za wysyłanie prywatnych wiadomości do innych użytkowników (SMS za 9 zł miesięcznie). Ci nie zostawili na tej decyzji suchej nitki. Agnieszczak ze swoją ekipą nie bawili się jednak w negocjacje. Zamknęli cały serwis na 24 godziny. Gdy strona wróciła, okazało się, że użytkownicy uznali, że lepsza płatna Fotka niż żadna.
Dinozaur polskiej sieci
Jak to się stało, że Fotka nie podzieliła losu innych polskich społecznościówek, które zaczęły padać jak muchy po wejściu Facebooka? Sam twórca tłumaczy to tak – gdy Nasza Klasa stała się popularna stało się oczywiste, że „nastała era” profili podpisywanych imieniem i nazwiskiem. Agnieszczak uznał jednak, że kopiowanie konkurencji do niczego go nie doprowadzi i skupił się na rozwijaniu celu, jaki postawił przez portalem. Czyli na pomaganiu w poznawaniu ludzi.
A, że od dłuższego czasu „Fotka” jest w „okresie stabilizacji” finansowej nic nie zapowiada, by dinozaurowi polskiego internetu groziło wyginięcie.