Polska nie chce pożegnać się z węglem. Przez kolejną dekadę czarne złoto będzie fundamentem energetyki
Krajowy Plan na Rzecz Energii i Klimatu został opublikowany na stronie Ministerstwa Energii. Węgiel był, jest i ma być główną składową polskiej energetyki.
Nie sposób dzisiaj zliczyć wszystkich materiałów, jakie powstały w ostatnich paru latach na temat zmian klimatycznych. Od strony politycznej jest jak najbardziej wola, by pilnować ustaleń zebranych w Porozumienia Paryskie. Ostatnio wyrażono ją podczas Szczytu Klimatycznego ONZ w Katowicach.
Fakty są bezlitosne: procesy wytwarzania energii odpowiadają za 78 proc. emisji gazów cieplarnianych. Źródłem 10,1 proc.jest rolnictwo, 8,7 proc. - procesy przemysłowe i wykorzystanie produktów, 3,7 proc. - gospodarka odpadami. Czyli celując w redukcję emisji CO2 najefektywniej skupić się na energii.
Neutralność klimatyczna kontra węgiel.
A skoro energia ma być mniej emisyjna, to nie może w takim stopniu jak do tej pory opierać się na czarnym złocie. Jeszcze pięć lat temu węgiel odpowiadał za emisję 15,5 mld ton CO2 na świecie. To zaś przekłada się na 43 proc. łącznej emisji dwutlenku węgla i nieco ponad 25 proc. łącznej emisji gazów cieplarnianych.
Tym samym to węgiel, czy nam się to podoba, czy nie - jest najbardziej emisyjnym źródłem energii. Chcąc ograniczać emisję CO2 trzeba więc szukać i korzystać z alternatyw dla węgla. Komisja Europejska uważa, że to jedyny możliwy kierunek. Już w 2030 r. emisja CO2 w Europie ma zmaleć o 45 proc. A w 2050 r. UE ma być neutralna względem gazów cieplarnianych. Wtedy ok. 80 proc. energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych.
Krajowy Plan na Rzecz Energii i Klimatu na tle polityki.
Nie ma sensu dokładnie analizować wypowiedzi poszczególnych polityków znad Wisły podczas katowickiego Szczytu Klimatycznego. Lepiej dojrzeć kontekst. Jesteśmy w roku wyborczym. Najpierw czekają nas rozstrzygnięcia przy urnach w sprawie Parlamentu Europejskiego, potem rodzimego Sejmu i Senatu. Na dokładkę za rok temperatura polityczna nie spadnie - czekają nas wtedy wybory prezydenckie.
W tym czasie, w świetle kamer i fleszy z całego świata przedstawiciele władzy mieliby ogłosić rozbrat z węglem? Nic z tych rzecz, co zresztą potwierdziła rzeczywistość. Lepiej czekać na dokumenty, które nakreślają energetyczną taktykę Polski, rozpisaną na co najmniej kilka lat do przodu. I właśnie taki na stronie Ministerstwa Energii opublikowano. Krajowy Plan na Rzecz Energii i Klimatu to pierwotny projekt. Trudno w nim dostrzec nawet cień większych zmian. Takich, które by nas przybliżały do planów KE.
Węgiel ma zostać z nami na dłużej.
Nie można powiedzieć, że w tym dokumencie zabrakło głównej myśli - zmiany układu energetycznego, w mniejszym stopniu uzależnionego od węgla. Jest mowa o OZE, energetyce jądrowej, czyli tym wszystkim, co może dać nam od węgla oddech. Gorzej, jak przyjrzymy się w jakim tempie ma się to u nas dokonywać.
Jak czytamy w Krajowym Planie na Rzecz Energii i Klimatu:
Ale bez szaleństw. W 2030 r. nasza gospodarka ma być oparta na węglu w 60 proc. Tym samym czarne złoto dalej będzie głównym źródłem energii. W tym czasie, za ponad 10 lat, udział OZE w zużyciu energii ma wynieść 21 proc.
Dywersyfikacja dopiero po elektrowni jądrowej.
Opublikowany na stronie ME dokument zakłada poprawę efektywności energetycznej do 2030 r. na poziomie 23 proc. w odniesieniu do zużycia energii pierwotnej. A potem ma być tylko lepiej. Także w kontekście dalszego zmniejszania udziału węgla w polskim miksie energetycznym. Głównie dzięki realizacji planów mówiących o uruchomieniu pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce do 2033 r., o mocy ok. 1–1,5 GW. Do 2043 r. z kolei planowane jest oddanie do użytku jeszcze pięciu takich bloków.
Wychodzi na to, że problem emisji gazów cieplarnianych w Polsce ma rozwiązać właśnie atom.
W przyszłej dywersyfikacji mają też pomóc odnawialne źródła energii. Przewidywane jest zwiększenie udziału OZE z obecnych 14 proc. do ok. 27 proc. Jesteśmy tym samym w okolicach środka europejskiej stawki, ale z tendencją spadkową. Gorszy wynik w przypadku udziału OZE w produkcji energii, biorąc pod uwagę dane sprzed roku, mają: Luksemburgu (5,4 proc.), Malta czy Holandia (po 6 proc.). Ale za to zdecydowanie lepszy mają m.in. w: Szwecji (53,8 proc.), Finlandii (38,7 proc.), na Łotwie (37,2 proc.), w Austrii (33,5 proc.) czy Danii (32,2 proc.).
Biorąc zaś pod uwagę wzrost udziału OZE w polskim miksie energetycznym do 2030 r. do 27 proc. można zacząć się martwić, czy zdążymy wypełnić kryteria KE mówiącej o 80 proc. OZE w 2050 r.
Ostateczny plan musi być znany do końca roku.
Krajowy Plan na Rzecz Energii i Klimatu to pierwotna wersja, jak najbardziej do dalszych modyfikacji. Ta ostateczna musi być znana przed końcem 2019 r. i zgłoszona KE. Uwagi można składać do 18 lutego 2019 r., za pomocą formularza do zgłaszania uwag, który jest dostępny na stronie Ministerstwa Energii.