Poznań nie goni na oślep za postępem. Miasto nie wprowadzi płatności kartą za komunikację miejską
Na całym świecie technologia wygania tradycyjny papier z różnych obszarów. Nie jest już zawsze potrzebny w komunikacji miejskiej, czy płacąc za miejsce parkingowe. Nawet recepta ma już swój cyfrowy odpowiednik. W naszym kraju jest też miasto, które postanowiło wbrew wszystkim i wszystkiemu długoletniego związku z papierem tak ostentacyjnie nie kończyć.

Wydaje się, że technologiczny kierunek rozwoju jest wyznaczony. Ale nie brakuje też tych, którzy wolą iśc własną drogą. Czy to dobre rozwiązanie? Szukając odpowiedzi najlepiej zerknąć w kierunku Poznania i tamtejszych zmian w płatnościach za komunikację miejską.
W stolicy Wielkopolski postanowiono wziąć trop bardziej ewolucyjny niż rewolucyjny. Chcąc połączyć to co innowacyjne, wyznaczające technologiczne trendy z tym co tradycyjne i przez lata sprawdzone.
PEKA działa, nie ma co zmieniać.
Od kilku lat (umowę na dofinansowanie projektu z funduszy UE na kwotę blisko 30 mln zł podpisano w 2010 r.) w Poznaniu z powodzeniem działa Poznańska Elektroniczna Karta Aglomeracyjna – PEKA. Zasada jest bardzo prosta. Taka kartę imienną lub na okaziciela przykładamy wchodząc i wychodząc z pojazdu do czytnika i system odpowiednią kwota obciąża tPortmonetkę pasażera.
W poznańskim Zakładzie Transportu Miejskiego nie mija zadowolenie z miejskiej karty. Owszem, trudno zauważyć, że inni idą jeszcze o krok dalej, ale też w samym ZTM, jak i poznańskim ratuszu nie ma za bardzo chętnych, żeby puścić się za nimi wszystkimi w pogoń.
Bo po co zmieniać, skoro jest dobrze?
Jak okazało się, że już co najmniej w kilku miastach (a kilka następnych już o tym myśli) realizowane jest nowocześniejsze rozwiązania w kwestii płatności za przejazd komunalnym autobusem lub tramwajem, to po głowie zaczęli drapać się poznaniacy. I zapytali u źródła – w ZTM. Kiedy i czy w ogóle w stolicy Wielkopolski za komunikację miejską będzie można płacić własną karta debetową.
Okazuje się, że nie. Przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa.
Prowadząc dialogi techniczne zapoznano się m.in. z systemami umożliwiającymi płatności kartą zbliżeniową w autobusach i tramwajach. W ocenie ZTM, system PEKA jest bezpieczniejszy dla pasażera i oferuje większe możliwości niż zaprezentowane rozwiązanie – informuje na łamach portalu epoznan.pl Agnieszka Smogulecka z biura prasowego ZTM.
NFC – w Poznaniu widzą i potencjał i zagrożenia.
To może za to w stolicy Wielkopolski za transport publiczny zapłacę swoim smartfonem, co też już nie jest w Polsce niczym dziwnym i ekstrawaganckim? W tym przypadku reprezentanci ZTM mówią, że owszem jest potencjał takiego rozwiązania. Ale konieczne byłoby do wykonania kilka, czasochłonnych i kosztownych działań.
Rozwiązanie związane z technologią NFC nie jest obecnie preferowane. W tego typu zastosowaniach widzimy potencjał, ale również musimy brać pod uwagę możliwe zagrożenia. Ewentualne wdrożenie wiązałoby się z koniecznością przeprowadzenia wielu prób na różnych urządzeniach i oprogramowaniu, zarówno po stronie urządzeń systemu PEKA, jak i telefonów komórkowych oraz wykorzystywanych aplikacji. Projekt dodatkowo wymuszałby konieczność modyfikacji bądź wymiany obecnych czytników PEKA, których liczba przekracza 5 tysięcy – przekonuje Agnieszka Smogulecka.
Papierowy krok do tyłu?
Poznaniacy mogą być dumni. Miejski zakład organizujący dla nich transport publiczny ma oczy szeroko otwarte i na bieżąco analizuje pojawiające się w tym względzie nowe trendy. Ale robią to racjonalnie, na spokojnie. Być może przez to do Poznania jeszcze długo nie trafią rozwiązania z ochotą praktykowane przez mieszkańców innych miast w Polsce.
W komunikacji miejskiej, przynajmniej na razie, stolica Wielkopolski nie pójdzie tam gdzie inni. Ale widząc konieczność rozwoju myślą o bilecie papierowym w mobilnym biletomacie.
ZTM nie planuje w chwili obecnej rozwiązania na wzór wrocławski, aczkolwiek rozważane są np. rozwiązania umożliwiające płatność kartą płatniczą za jednorazowy przejazd poprzez zakup biletu papierowego w biletomacie mobilnym znajdującym się w pojeździe – mówi reprezentant ZTM.
Być może w tym chaosie jest porządek. Ja go nie widzę.
Nie jestem za tym, żeby na ślepo zgapić od innych, bez sprawdzenia, przetestowania. Tylko dlatego, ze jest ich więcej, to pewnie muszą mieć rację. To nie moje myślenie i może dlatego od razu na włodarzach Poznania nie wieszam psów. Bo przecież chyba nikt dzisiaj nie może powiedzieć z pełnym przekonaniem, że racji w Wielkopolsce na pewno nie mają.
Tylko muszą przy tym wszystkim uważać. Ostrożność, powodowana chociażby obracaniem środkami publicznymi, bywa zdradliwa. I zamiast pomagać omijać największe wertepy potrafi sprowadzić również na manowce. Wtedy dystans do tych, którzy parli tylko do przodu, może okazać się nie do odrobienia. Czego poznaniakom absolutnie nie życzę.