O rany, jak bardzo czekałem na ten aparat! To pierwszy analogowy i kwadratowy Instax SQ6
Fujifilm Instax SQ6 to najnowszy i zupełnie wyjątkowy aparat natychmiastowy. Nareszcie jest taki, jaki powinien być Instax od początku: kwadratowy i bez zbędnej elektroniki!
Seria Fujifilm Instax to nieustający hit sprzedażowy. Niezmiennie fascynuje mnie fakt, że w dobie smartfonów tak dużą siłę przebicia zyskały aparaty analogowe. A właściwie jak dużą? Od kilku ładnych lat Instaksy oraz wkłady do nich zajmują pierwsze miejsca jeśli chodzi o sprzedaż całej kategorii foto w największym sklepie świata - Amazonie - a do tego dział Instax co roku generuje ogromne przychody w strukturze finansowej Fujifilm.
Sam również fotografuję Instaxem i uwielbiam to robić, bo jest to bardzo odświeżające doznanie. Każda klatka się liczy, jest unikatowa i niepowtarzalna. Istnieje tylko w jednym egzemplarzu, na naświetlonym wkładzie. Nie ma kopii na żadnej kliszy, ani w wersji cyfrowej. No chyba, że kupicie cyfrowego Instaksa, ale kto by takiego chciał?
Fujifilm Instax SQ6 nareszcie wprowadza kwadratowy format do analogowego Instaxa.
Z Instaksem problem jest taki, że klasyczny prostokątny format jest odrobinkę za mały. Z kolei Instax Wide jest idealny, ale aparaty tego formatu są naprawdę ogromne. Fujifilm w ubiegłym roku wprowadził nowy, kwadratowy format, który jest nie tylko kompromisem wielkościowym, ale też pięknym ukłonem w stronę klasycznej fotografii analogowej i natychmiastowej. W końcu oryginalne Polaroidy też były kwadratowe.
Niestety pierwszy kwadratowy Instax, czyli SQ10, był aparatem cyfrowym, co zabijało magię i podnosiło cenę. 1000 zł za Instaksa to jednak sporo.
Dlatego bardzo czekałem na klasyczny, analogowy model z kwadratowymi wkładami. I w końcu się doczekałem! Debiutujący dziś Fujifilm SQ6 działa z wkładami Instax Square i nie ma niepotrzebnych elementów, takich jak ekran ani pamięć.
Aparat ma kilka podstawowych trybów działania, w tym makro, krajobraz, czy selfie. Czas migawki jest ustawiany automatycznie w przedziale od 1,6 s do 1/400 s. Najdłuższe wartości działają z lampą błyskową, by zamrozić ruch, a sama lampa ma kolorowe nakładki by wyrównać kolorystykę. Do dyspozycji mamy też timer i stare, dobre lusterko przy obiektywie, by idealnie trafić z selfie.
I to właściwie tyle! Sprzęt jest banalnie prosty i to jest jego największą siłą.
Fujifilm Instax SQ6 trafi do sprzedaży 25 maja, a zapłacimy za niego 130 dol. To naprawdę rozsądny poziom cenowy, choć boję się, że polscy dystrybutorzy będą tu widzieć cenę ok. 800 zł, zamiast 500 zł.
Mimo wszystko Instax SQ6 trafia na moją listę zakupów. Patrząc na parametry i format, może to być Instax idealny.