Android P, jak dobre samoPoczucie. Google zadbał o to, żebyśmy nie przesadzali z używaniem telefonu
Wraz z nowościami związanymi ściśle ze Sztuczną Inteligencją, Google właśnie pokazał nowy kierunek, który obiera, by zadbać o nasze dobre samopoczucie w cyfrowym świecie. I choć trudno mi uwierzyć w dobre intencje wielkiej korporacji, Google Wellbeing to inicjatywa, której przyklasnę o każdej porze.
Google właśnie zaprezentował cały szereg nowych narzędzi, które trafią do Androida. Ich cel jest jeden – mamy korzystać ze smartfona bardziej świadomie, zdać sobie sprawę z naszych szkodliwych cyfrowych nawyków i zapanować nad nieustannym zalewem powiadomień, brzęczyków i innych rozpraszaczy.
Google Wellbeing – korzystaj świadomie
W sercu Google Wellbeing jest nowy Android Dashboard, wewnątrz którego zobaczymy, ile czasu spędziliśmy używając smartfona i co robiliśmy. Aplikacja zbiera kompletne statystyki i tworzy wykresy, pozwalając nam zrozumieć, jak dajemy się porwać powiadomieniom i aplikacjom na smartfonie. I nauczyć nas korzystać… mniej.
Szereg drobnych zmian trafi też do wszystkich aplikacji Google’a.
Dla mnie, osoby – cóż, chyba mogę tak powiedzieć – nieco uzależnionej od YouTube’a, najważniejszą jest zmiana w platformie wideo. YouTube zaproponuje przerwę, jeśli spędzamy z nim za dużo czasu. Możemy też wybrać, aby otrzymać tylko jedno powiadomienie ze wszystkimi nowinkami dziennie. Do YouTube’a trafi też narzędzie analityczne, podliczające nasz czas spędzany na oglądaniu. Już się boję, co mi wskaże statystyka…
Nowy Gmail został zaprojektowany w myśl idei Wellbeing.
Do nowej wersji klienta pocztowego trafiły funkcje znane z Inbox by Gmail – „skupiona” skrzynka odbiorcza, z sekcją priorytetową oraz możliwością prostego zarządzania mailami, czy odkładania ich na później.
O nasze samopoczucie zadba też aplikacja Zdjęcia Google. Dzięki pokazanym dziś nowościom, związanym z implementacją AI, Google Photos same podpowiedzą, które zdjęcia można usunąć, by nie zaśmiecały naszej „rolki”, a także automatycznie naprawią nieudane ujęcia, żebyśmy mniej czasu spędzali na samodzielnym gmeraniu w suwaczkach.
Android P, jak dobre samoPoczucie.
Google Wellbeing jest też trzonem zmian w nadchodzącym Androidzie P. W nowej wersji systemu będziemy mogli m.in. uśpić konkretne powiadomienia na zadany okres czasu. Spersonalizować powiadomienia, żeby otrzymywać informacje tylko o tym, co faktycznie chcemy.
Ciekawie zapowiada się też opcja „app timer”, która… ograniczy czas, jaki możemy spędzić w danej aplikacji. Rewelacyjna opcja. Odwracając jej zastosowanie, będziemy mogli wydzielić sobie czas, jaki możemy spędzać w konkretnych aplikacjach. Wprowadzenie takiego narzędzia do Androida to duża zmiana. Do tego pory w tym celu musieliśmy korzystać z app blokerów, np. aplikacji Forest.
Android P przejdzie też automatycznie w tryb "nie przeszkadzać", jeśli położymy go ekranem do dołu. W dodatku teraz tryb "nie przeszkadzać" wyciszy nie tylko dźwięki i wibracje, ale też... powiadomienia wizualne na ekranie.
Android w końcu nauczy się też rozpoznawać porę dnia i dostosowywać do niej temperaturę ekranu.
Tryb nocny, który zmienia temperaturę barwną wyświetlacza, jest dostępny w Androidzie już teraz. Nowy tryb Night Light nauczy się, kiedy chodzimy spać i automatycznie zmieni temperaturę barw i emisję światła niebieskiego, by ułatwić nam zaśnięcie, przechodząc stopniowo od koloru aż po odcienie szarości.
Pełną listę nowości znajdziecie na stronie Google Wellbeing.
Takim inicjatywom jestem gotów przyklasnąć.
Wcześniej w tym roku bardzo podobną misję wyznaczyła sobie Motorola, startując z kampanią Phone-Life Balance. Teraz Google Wellbeing wdraża istotne zmiany w najpopularniejszych aplikacjach i najpopularniejszym systemie operacyjnym na świecie.
Wszystko w jednym celu – żebyśmy w końcu nauczyli się świadomie korzystać z naszych smartfonów. Bo nie ma co się oszukiwać, smartfony to prawdopodobnie największe błogosławieństwo, jakie spłynęło na ludzkość (cała wiedza tego świata w kieszeni, yay!), ale też największe zagrożenie, jakie spadło na ludzkość.
Wyobraźcie sobie, że na rynek trafia nowy narkotyk. Taki, od którego uzależnia się większość populacji. Który ludzie przyjmują w miejscach publicznych. Który sprawia, że przestajemy zwracać uwagę na otaczający nas świat, mamy zaburzenia w komunikacji międzyludzkiej. Taki, który może spowodować wypadek na drodze. Instytucje rządowe zrobiłyby wszystko, by taki narkotyk zniknął z ulic.
A jednak smartfon to właśnie taki narkotyk, lecz nikt z nim nic nie robi. Cieszy więc to, że inicjatywa idzie teraz „z samej góry”. I głęboko liczę na to, że w ślad za Google’em pójdzie też Apple, wprowadzając podobne zmiany w systemie iOS.
Potrzebujemy tego jako cywilizacja. Dla własnego dobra.