Czy planeta krążąca wokół Proximy Centauri faktycznie może nadawać się do kolonizacji?
Najbliższa Słońcu gwiazda, czyli Proxima Centauri, w fantastyce naukowej zawsze była uosobieniem nowego domu dla ludzkości. To właśnie tam w książkach science fiction wysyłano pierwsze międzygwiezdne statki badawcze i tam budowano pierwsze ludzkie kolonie.
Wszystko dlatego, że Proxima Centauri leży około 4,2 roku świetlnego od Ziemi, co jak na kosmiczne warunki jest niewielką odległością.
Od wielu lat poszukujemy planet krążących wokół innych niż Słońce gwiazd. Uważamy, że jeśli chcielibyśmy znaleźć na nich życie podobne do ziemskiego (albo - jeśli chcemy ją skolonizować), musi ona krążyć w tzw. strefie zamieszkiwalnej. Jest to, w dużym skrócie, taka długość orbity wokół macierzystej gwiazdy, że na powierzchni planety może istnieć płynna woda.
Niestety, Proxima Centauri jest dość słabo świecącą (a co za tym idzie - słabo grzejącą) gwiazdą, posiadającą małą masę.
Ze względu na to że jest… czerwonym karłem, czyli gwiazdą o temperaturze około 4000 kelwinów. Takich gwiazd jest w naszej galaktyce bardzo dużo, niestety świecą one tak słabo, że nie są widoczne gołym okiem na ziemskim nieboskłonie.
Przewidywano już od dawna, że jeśli chcemy znaleźć strefę zamieszkiwalną wokół Proximy Centauri, to takiej planety musimy szukać na bardzo niskiej orbicie wokół gwiazdy. I rzeczywiście - jak donosi najnowszy numer Nature, znaleziono taką planetę. I tak jak przewidywali wcześniej naukowcy, rok na niej trwa jedynie 11 ziemskich dni!
Planetę nazwano Proxima b i krąży ona około 6 milionów kilometrów od swojej gwiazdy.
Dla porównania - jest to 25 razy bliżej niż średnia odległość Ziemi na orbicie okołosłonecznej. To właśnie dzięki temu uważa się, że planeta jest w strefie zamieszkiwalnej - dzięki małej odległości od tego dość zimnego słońca woda może występować w postaci płynnej. Tak duża bliskość do gwiazdy oznacza też, że siły pływowe prawdopodobnie zsynchronizowały okres jej obrotu z okresem orbitowania - czyli planeta jest cały czas zwrócona tą samą stroną w kierunku gwiazdy. Podobnie jak ma to miejsce z Ziemią i jej Księżycem.
Oczywiście nadal nie wiemy, czy ten związek chemiczny w ogóle występuje na powierzchni Proximy b. Mimo to nowo odkryta planeta może stać się głównym kandydatem do poszukiwania życia poza Ziemią.
Planetę znaleziono dzięki obserwacjom Proximy wykonywanym na początku bieżącego roku przy pomocy teleskopu La Silla w Chile.
Planetę zaobserwowano jako fluktuacje w jasności Proximy. W ich wykryciu pomógł instrument o nazwie spektrometr HAPRS (High Accuracy Radial velocity Planet Searcher). Jednak w tym roku uzyskano jedynie dane potwierdzające ostatecznie wcześniejsze obserwacje - tak naprawdę polowanie na ziemiopodobną planetę krążącą wokół Proximy Centauri trwały już od kilkunastu lat.
Zbytnich optymistów niestety czeka zimny prysznic.
W normalnych warunkach rozbłyski, jakie generuje Proxima Centauri powinny zniszczyć atmosferę krążącej tak blisko planety. Istnieje co prawda kontrhipoteza - Gibor Basri z Uniwersytetu w Kalifornii uważa że obrót jądra planety mógłby wygenerować takie pole magnetyczne, które uchroniłoby atmosferę od słonecznych rozbłysków. Uważam jednak że to byłoby już za wiele szczęścia naraz i pozostaję na razie sceptyczny.
Źródła: ESO, ICE, Scientific American
Ilustracje pochodzą z informacji prasowej wysłanej przez ESO, i są wizjami artystycznymi.