Logika według wydawcy i ZAiKS-u: Znasz muzykę Kazika? Aha! Więc jesteś piratem
Taki tok rozumowania najwidoczniej jest bliski panu Sławomirowi Pietrzakowi, szefowi SP Records, która wydaje płyty Kazika i Kultu oraz ZAiKS-owi ochoczo cytującemu tegoż wydawcę na swoim facebookowym profilu. No bo przecież nie ma innej drogi poznania w dzisiejszych czasach muzyki danego artysty niż poprzez „przegranie sobie” płyty, prawda?
Oto pełny cytat ze Sławomira Pietrzaka udostępniony przez profil Stowarzyszenie Autorów ZAiKS.
Logika pana Pietrzaka i cytującego go ZAiKS-u może wydawać się brutalnie prosta i oczywista. Przecież te 195 tys. ludzi skądś musi znać Kazika i jego muzykę, a skoro nie kupili jego płyty to nie ma innej drogi niż skopiowanie muzyki, nieprawdaż?
Co za bzdura.
Najwidoczniej pan Pietrzak uważa, że nikt w Polsce nie słucha radia, nie rozmawia ze znajomymi, nie zagląda na YouTube’a, nie ogląda muzycznych stacji telewizyjnych (jakiekolwiek by one nie były), nie zagląda do serwisów internetowych, które piszą o Kaziku, nie czyta gazeta, które robią z nim wywiady, nie korzysta z internetowej dystrybucji muzyki.
Nie wiem czy to dobrze świadczy o wydawcy Kazika, ale najwidoczniej pan Pietrzak nie wie jak można kupić muzykę „jego” zespołu poprzez serwis NuPlays. Czyżby nie miał świadomości, że istnieje możliwość przesłuchania fragmentów niektórych albumów przed ich zakupem?
Jest wiele, naprawdę wiele dróg poznania muzyki Kazika i Kultu bez konieczności „przegrywania” czegokolwiek na cokolwiek. Sporo tych dróg na dodatek wcale nie zakłada, że wydawca czy sam artysta na tym zubożeje.
A skoro już jesteśmy przy tym czy artyści ubożeją, ponieważ możemy dzielić się muzyką w internecie to zastanawia mnie na jakiej podstawie pan Pietrzak twierdzi, że tak właśnie jest?
Przy okazji dyskusji o opłacie reprograficznej, a głos pana Pietrzaka to ewidentnie część tej dyskusji, często pada określenie, że miałaby ona być rekompensatą dla artystów z tytułu strat jakie ponoszą, gdy te osoby, które kupiły płytę później kopiują je na swoje smartfony czy tablety, ale także na dyski komputerów czy płyty CD (o ile są jeszcze takie osoby). Problem polega jednak na tym, że ci którzy podnoszą ten argument, czyli ZAiKS i resort kultury, nie podają żadnych, ale to absolutnie żadnych twardych danych udowadniających, że dzisiaj masowo kopiujemy muzykę na nasze telefony.
Co gorsza, nic nie wskazuje na to, żeby OZZ pokwapiły się sprawdzić w jaki sposób Polacy słuchają dzisiaj muzyki.
Producenci zrzeszeni w ZIPSEE przy okazji dyskusji o objęciu opłatą reprograficzną smartfonów i tabletów deklarowali, że bardzo chętnie razem z ZAiKS-em i innymi OZZ przeprowadzą badanie konsumenckie, które pokaże ilu użytkowników urządzeń mobilnych faktycznie kopiuje na nie muzykę, żeby można było ocenić tę stratę, o której tak ochoczo się wspomina nie podając jej rozmiarów.
Jak na razie, retoryka tych, którzy chcą poszerzyć listę urządzeń objętych opłatą reprograficzną ogranicza się mniej więcej do przekazu pana Pietrzaka. „Najwidoczniej sobie przegrali” i dlatego „trzeba wprowadzić opłatę reprograficzną na nowe nośniki” to jedyne, co można usłyszeć od OZZ. Niestety, podejmuje ją także resort kultury. Od instytucji państwowej oczekiwałbym operowania na twardych danych a nie przekonaniu i czystej spekulacji jednej ze stron trwającego sporu.
Naprawdę musimy poruszać się na takim poziomie absurdu i abstrakcji rozmawiając o czymś, co finalnie dotknie kiszeni każdego właściciela smartfona czy tabletu?
I na koniec, jeżeli ktoś nie zna twórczości Kazika, to tutaj jest jej dobra próbka:
*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock, a muzyka z oficjalnego kanały SP Records na YouTubie.