PocketBook 515 Mini, czyli kieszonkowy czytnik ebooków - recenzja Spider's Web
Po kilku tygodniach spędzonych z malutkim PocketBookiem 515 Mini byłem gabarytami tego urządzenia oczarowany. Czekając na paczkę zadawałem sobie pytanie, czy czytnik z ekranem o przekątnej pięciu cali ma rację bytu, ale chociaż z początku byłem nastawiony sceptycznie, bo takie same pięć cali ma przekątna mojego telefonu, to z chęcią bym takie urządzenie przygarnął jako dodatkowy czytnik - pod jednym warunkiem.
Czytniki ebooków to kategoria urządzeń, w której ciężko tak naprawdę wymyślić coś nowego. Mamy już wyświetlacze imitujące papier, podświetlane i dotykowe ekrany, łączność bezprzewodową i czas pracy na baterii liczony w tygodniach, a nie dniach (co jest zmorą innych, nowoczesnych urządzeń elektronicznych). Dopóki nie zostaną opracowane tanie w produkcji ekrany elastyczne i kolorowe, firmy zajmujące się czytnikami mają małe pole manewru. Aby wyróżnić się na rynku producenci eksperymentują więc z rozmiarem czytników, a efektem takiego eksperymentu jest właśnie udostępniony mi przez firmę czytio.pl czytnik PocketBook 515 Mini.
Rozmiar ma znaczenie
PocketBooka 515 Mini pierwszy raz widziałem na targach IFA 2013 w Berlinie i zrobił na mnie pozytywne wrażenie. To bardzo fajny, mały gadżet, który bez problemu można schować do kieszeni. Pod względem oprogramowania i możliwości nie wyróżnia się ani pozytywnie, ani negatywnie na tle innych produktów PocketBooka, tak jak i urządzeniach konkurencji, dlatego jego oceny dokonuję głównie przez pryzmat niestandardowego rozmiaru. A okazuje się, że nie zawsze większy znaczy lepszy.
Większość czytników ebooków dostępnych w sprzedaży, w tym bodaj najpopularniejsze Kindle od Amazonu, mają ekrany o proporcjach 4:3 i przekątnej o długości sześciu cali. Sprawia to, że na tych urządzeniach wygodnie się czyta i mieszczą odpowiednio dużo treści na jednej wirtualnej stronie, ale nie włoży się ich do kieszeni wąskich spodni, więc wychodząc z domu z czytnikiem trzeba zabierać plecak albo torbę. PocketBook 515 Mini ma ekran o przekątnej zaledwie pięciu cali, czyli podobnej co dzisiejsze topowe smartfony. Warto jednak zaznaczyć, że różni się jednak proporcjami - telefony mają zwykle wyświetlacze 16:9, podczas gdy w PocketBooku mamy do czynienia ze stosunkiem boków 4:3.
Recenzowany dziś mały czytnik jest czytnikiem z segmentu budżetowego, a zwykle w takich urządzeniach spodziewam się użycia kiepskich materiałów - producent musi zarobić, a niska cena z czegoś musi wynikać. Tym bardziej zostałem miło zaskoczony. Obudowa wykonana jest z plastiku, ale jest on bardzo dobrej jakości - nie trzeszczy, nie ugina się, nie wgniata się od samego patrzenia.
PocketBook 515 Mini jest wykonany bardzo dobrze.
Widziałem wiele droższych urządzeń, które wykonane były gorzej. Testowany przeze mnie egzemplarz miał obudowę dwukolorową. Urządzenie wygląda elegancko i zupełnie nie czuć, że trzyma się w ręku tak tani czytnik. Tył został odpowiednio wyprofilowany, aby dobrze leżeć w dłoni, ale nieco łapie odciski palców. Na dolnej krawędzi w standardowym miejscu umieszczono przycisk blokady oraz port microUSB.
W testowanym PocketBooku 515 Mini plecki mają klasyczną, czarną barwę, podczas gdy front dookoła ekranu jest koloru jasnoszarego. Użyty został nieco błyszczący lakier, który przy tym nie jest śliski i nie wysuwa się niepostrzeżenie z dłoni. Nad ekranem znalazło się logo producenta, a pod nim duży przycisk w formie czterokierunkowego d-pada. Z niewiadomych powodów jest on zielony, co nieco psuje wygląd urządzenia, ale nie jest to też kolor z gatunku “wściekłych”.
Oprócz głównego, okrągłego przycisku pod ekranem PocketBook 515 Mini ma jeszcze przyciski do zmiany strony, i to jest jedna rzecz, której tak naprawdę mogę się przyczepić. Producent wpadł na pomysł, żeby zamiast klasycznego guzika wprowadzić… naciskany fragment obudowy. Dość długo zajęło mi przyzwyczajenie się do tego rozwiązania, ale po kilku dniach się udało. Trzeba włożyć nieco zbyt dużo siły w przejście do kolejnej wirtualnej kartki.
Wyświetlacz i specyfikacja
Najważniejszym elementem czytnika jest bez dwóch zdań e-papierowy ekran. W przypadku recenzowanego PocketBooka ciężko narzekać na jego jakość. Co prawda widać różnicę w renderowaniu liter między tym czytnikiem, a np. Kindle Paperwhite, ale urządzenie Amazonu jest sporo droższe i ma większy ekran o lepszej rozdzielczości. 515 Mini ma ekran o przekątnej pięciu cali i rozdzielczości 800 na 600 punktów - a tym samym zagęszczenie pikseli jest de facto większe, niż np. w Kindle Classic. Wbrew moim obawom nie jest on za mały do czytania, a dzięki dość szerokiej ramce można było zastosować minimalne marginesy.
Ekran E-Ink Vizplex nie jest dotykowy, ale komendy wydawane czytnikowi za pomocą przycisków fizycznych są wykonywane bez zbędnych opóźnień. Nie jest to oczywiście płynność znana ze smartfonów i tabletów, ale jak na czytniki jest całkiem nieźle. Znane z e-papierowych urządzeń zjawisko ghostingu (pozostawiania ledwie widocznych śladów poprzedniej strony na kolejnej) występuje, ale nie jest uciążliwe i pełne odświeżenie następuje w odpowiednim momencie.
Płynność działania jest zasługą specyfikacji.
W środku PocketBooka 515 Mini znalazł się jednordzeniowy procesor 1 GHz oraz 256 MB pamięci operacyjnej RAM. Patrząc na osiągi dzisiejszych smartfonów nie robi to wrażenia, ale dla czytnika to aż nadto mocy. Czas działania na baterii jest bardziej niż przyzwoity. Akumulator 1000 mAh zapewnia nam tyle mocy, żeby przeczytać na PocketBooku kilka książek. Pod względem wyposażenia co prawda nie mamy tutaj fajerwerków, ale to jest pochodna niskiej ceny.
PocketBook 515 Mini służy do czytania i tylko do czytania. Nie ma tutaj łączności bezprzewodowej, wyjścia minijack i obsługi audio, slotu na karty microSD, a wyłącznie 4 GB pamięci wbudowanej (dla użytkownika dostępne są trzy gigabajty… czyli aż nadto na nawet sporą bibliotekę). Dobrym wyborem, który chwalę, było umieszczenie w obudowie złącza microUSB, co pozwala na synchronizację danych i ładowanie czytnika za pomocą kabla i ładowarki od większości smartfonów obecnych dziś w sprzedaży.
Możliwości
System operacyjny przypomina ten z innych modeli PocketBooka. To soft oparty o Linuksa i przystosowany do obsługi. za pomocą fizycznych przycisków. Oprócz czytania książek umożliwia nam skorzystanie z kilku prościutkich aplikacji, ale ich użyteczność jest na dobrą sprawę zerowa. Można znaleźć w środku Kalkulator, Kalendarz, Zegar, Słowniki oraz gry: Szachy Klondike, Zdjęcia, Wąż i Sudoku
Ogromnym plusem jest menu w języku polskim, którego nie mają czytniki Amazonu. Inną dużą zaletą czytników firm takich jak PocketBook nad czytnikami z rodziny Amazon Kindle jest obsługa znacznie większej liczby formatów ebooków. Nie jesteśmy ograniczeni do MOBI (PRC), ale można korzystać także z plików EPUB (w tym, co istotne, zabezpieczonych DRM), klasycznych TXT, DOC(X) i HTM(L) oraz mniej popularnych FB2(.ZIP) i DJVU.
Podsumowanie
Trudno mi coś temu czytnikowi zarzucić. Jest ładnie wykonany, czyta się z niego wygodnie i szybko działa, a menu jest tak samo wygodne, jak w innych PocketBookach. Jeśli się jednak zastanowić, to mi osobiście model 515 Mini przydawałby mi się tylko w określonych sytuacjach i najchętniej kupiłbym urządzenie jako dodatkowe, komplementarne do “dużego” czytnika. Rodzi to niestety problem synchronizacji nie tylko samych książek między urządzeniami, ale też postępów w czytaniu.
Pod tym względem czytnik Kindle i aplikacja Amazonu na smartfony mnie szalenie rozpieściła. Niestety w przypadku PocketBooka synchronizacji osiągnąć się nie da, a przeskakiwanie ręcznie do kolejnych rozdziałów było po prostu… uciążliwe. Trzeba jednak pamiętać, że to urządzenie tanie - i nie uznaję w tym przypadku np. braku łączności Wi-Fi za wadę. Znacznie bardziej cieszy mnie, że producent poświęcając dodatkowe wyposażenie zainwestował w lepszą obudowę.
Mimo ograniczeń czytnika względem droższej konkurencji, jeśli ktoś zdecyduje się wybrać pięciocalowego PocketBooka 515 Mini na główny czytnik, to będzie zadowolony. 120 gramów to waga piórkowa, a wymiary 142,3 x 100 x 7,2 mm sprawiają, że to czytnik prawdziwie mobilny. Jestem przekonany, że osoby szukające naprawdę kompaktowego - jak nawet nazwa PocketBook wskazuje, kieszonkowego - urządzenia do czytania, docenią wykonanie, płynność działania i wygodę czytania z takiego malutkiego ekranu, zwłaszcza poza domem.
A do tego cena naprawdę nie jest wygórowana.