REKLAMA

Peter Molyneux – historia upadłego wizjonera jest równie niesamowita, co jego gry

Powiedzieć, że Peter Molyneux jest ważną postacią w świecie gier, to ogromne niedopowiedzenie, niewystarczające, niekompletne i wybrakowane. Historia Brytyjczyka, który wspiął się na sam szczyt, aby boleśnie z niego upaść, nadaje się nie tylko na dobrą książkę, ale jeszcze lepszy film. Bo jak inaczej traktować opowieść o mężczyźnie, który zajmował się sprzedażą fasoli w krajach Azji, natomiast jego pierwszą grę kupiła jedynie… własna matka?

21.08.2013 13.07
Peter Molyneux – historia upadłego wizjonera jest równie niesamowita, co jego gry
REKLAMA

Molyneux zrodzony z kryzysu

REKLAMA
commodore 64 2

O wielkim kryzysie w świecie komputerowych i konsolowych gier pisałem dla Was jakiś czas temu. Właśnie wtedy, w 1984 roku, światło dzienne ujrzała pierwsza gra Molyneuksa. Nim tak się jednak stało, Peter zajmował się dystrybucją dyskietek z grami na Commodore 64. Widząc ogromne zainteresowanie komputerowymi produkcjami, Brytyjczyk postanowił stworzyć własne dzieło. Unikalne, ciekawe i w ogóle niedostrzeżone.

Pierwszą grą Petera był zainteresowana jedynie… jego własna matka

enterpreneur

Wydane w 1984 roku The Entrepreneur było tekstową symulacją prowadzenia firmy. Molyneux, będący jednocześnie producentem i wydawcą gry, spodziewał się ogromnego sukcesu. Z tysiącami kopii produktu w magazynie i wykupioną reklamą w czasopiśmie komputerowym, Peter oczekiwał na pierwsze zamówienia, zastanawiając się nad dodatkową ilością dyskietek.

Zamówienia faktycznie przyszły. Dwa. Tylko dwa. Pierwszy klient do teraz pozostaje anonimowy, drugim najprawdopodobniej była własna matka Petera, chociaż ta wciąż nie chce otwarcie się do tego przyznać. Niestety, Molyneux trafił na najgorszy możliwy okres dla swojej działalności. Wielki kryzys trawił rynek gier od roku, pogrążając w bankructwie kolejnych producentów i wydawców. Podobnie jak wielu innych, Molyneux zrezygnował z branży gier, zajmując się bardzo niecodzienną pracą.

Molyneux? Znam, ten sprzedawca fasoli na Bliskim Wschodzie

Brytyjczyk powołał do życia Taurus Impex Limited, eksportera puszkowanej fasoli na terytorium krajów Bliskiego Wschodu. Tym razem pomysł Petera trafił na podatny grunt, a firma była w stanie związać koniec z końcem. W tym miejscu historia twórcy Fable mogłaby się zakończyć, gdyby nie jedna, niesamowita wręcz pomyłka. Nieporozumienie, które dało światu Populous, Black & White oraz bardzo ciekawe Curiosity. Czytając to dzisiaj, naprawdę ciężko uwierzyć w taki zbieg okoliczności. Najwyraźniej opatrzność wiedziała, że gracze potrzebują świetnego Dungeon Keepera i postanowiła wziąć sprawy we własne ręce.

Peter wraca do branży, ponieważ Commodore miało śmietnik w dokumentach

commodore

Taurus Impex Limited od jakiegoś czasu działał na rynku, eksportując fasolę. Firmą zaczęło się interesować Commodore International. Dlaczego? Czyżby ze względu na pierwszą grę Petera? Nic z tych rzeczy. Chodzi o zwyczajną pomyłkę, ponieważ komputerowy gigant pomylił Turusa z TORUSEM, przedsiębiorstwem zajmującym się w tamtym czasie produkcją oprogramowania.

Zdziwiony Molyneux udał się na spotkanie z przedstawicielem Commodore. Dopiero podczas rozmowy, Peter zdał sobie sprawę, że jego rozmówca nie ma pojęcia, kim on właściwie jest, jaką firmę reprezentuje oraz do jak fatalnej pomyłki tutaj doszło. Nim Commodore zdało sobie sprawę z popełnionego błędu, doszło do uścisku dłoni, a Brytyjczyk opuszczał biuro z dziesięcioma Amigami, mającymi mu pomóc w procesie tworzenia oprogramowania dla firmy. Klasyczny materiał na podrzędną komedię pomyłek. Z tym wyjątkiem, że te wydarzenia naprawdę miały miejsce.

Eksporter fasoli zajął się tworzeniem oprogramowania

amiga

Nim prawda wyszła na światło dzienne, eksporterzy fasoli stanęli przed niecodziennym zadaniem. Musieli stworzyć oprogramowanie, które zadowoli Commodore, w czasie krótszym, niż ten potrzebny przedsiębiorstwu na odkrycie pomyłki.

Jakiś cudem, korzystając z wiedzy Molyneuksa oraz dzięki ogromnej dozie nieprawdopodobnego wręcz szczęścia, powstało Acquisition - The Ultimate Database for The Amiga. Oprogramowanie nie tylko spotkało się z akceptacją Commodore, ale również osiągnęło sukces. Kiedy Taurus Impex Limited przyznał się zleceniodawcy, że nie jest tą firmą, z którą ten chciał się skontaktować, finalny produkt był już gotowy i przyjęty, natomiast zyski zaczęły spływać na konto Brytyjczyka. Właśnie w ten niesamowity sposób Molyneux zyskał dosyć funduszy, aby założyć Bullfrog Productions, legendarne studio, które w niesamowitym stopniu wpłynęło na rynek gier komputerowych.

Brytyjczykowi pomogły… Szatańskie wersety

„Bull” czyli angielski „Taurus” w połączeniu z miłością córki biznesowego partnera Petera do żab, skutkowała powstaniem w 1987 roku Bullfrog Productions. Flagową produkcją studia był rewolucyjny Populous. Pierwsza na świecie gra, w której mogłeś zostać prawdziwym Bogiem, nie miała jednak łatwego startu.

Wszystko za sprawą „Szatańskich wersetów”, które ukazały się w tym samym czasie. Powieść Sir Ahmeda Salmana Rushdiego wywołała olbrzymie kontrowersje, zwłaszcza w muzułmańskim świecie, podważając monoteistyczność tej religii. Populous, który ukazał się w tym samym okresie, dolał jedynie oliwy do ognia. Nie pomogło nawet wyraźne stanowisko Molyneuksa, który zupełnie odcinał się od religijnych waśni. Być może właśnie przez medialny, rozbuchany rozgłos gra osiągnęła tak ogromny sukces?

populous

Populous, być albo nie być Bullfrog Productions, sprzedało się w ponad 4 milionach egzemplarzy. Dzięki sukcesowi własnej strategii, Brytyjczyk na dobre zapuścił korzenie w przemyśle gier. Kolejne dzieła studia, z Populous II, Syndicate i Theme Park stały się synonimem świetnej, komputerowej rozgrywki. Molyneux stał się prawdziwym wizjonerem, natomiast jego produkcje nieustannie zaskakiwały ciekawymi i niezwykle grywalnymi możliwościami. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, na utalentowanych twórców zwrócili swoją uwagę najwięksi, z Electronic Arts na czele.

Populos doprowadził Petera na sam szczyt Electronic Arts

ea siedziba

W 1995 roku Electronic Arts wchłonęło Bullfrog Productions. Już wcześniej moloch posiadał sporą ilość udziałów studia, w zamian osadzając Molyneuksa na stanowisku czołowego konsultanta. Peter piął się jednak coraz wyżej w firmowej hierarchii, ostatecznie zasiadając w fotelu wice-prezydenta firmy.

Doprowadziło to do bardzo ciekawej sytuacji, kiedy jeden wizjoner pracował bezpośrednio pod drugim. Chodzi mi o Willa Wrighta, ojca SimCity oraz The Sims, który w czasach panowania Petera zamienił Maxis w bardzo perspektywiczne studio, produkujące same złote jaja, z których utrzymuje się po dziś dzień.

Lionhead z własnej kieszeni

dungeon keeper

Ostatni grą, jaką wyprodukowało Bullfrog z Peterem na czele, był kapitalny Dungeon Keeper, z 1997 roku. Po raz kolejny produkcja Brytyjczyka okazała się rewolucją, w którą zagrywamy się i po dziś dzień. Kapitalna porcja kodu była ostatnią namaszczoną przez twórcę, który postanowił opuścić EA, zakładając Lionhead Studios.

Chociaż Lew działał już od 1996 roku, na pierwszą grę przyszło nam czekać długie 5 lat. Sięgający 6 milionów dolarów koszt prac nad Black & White Molyneux pokrył z własnej kieszeni, sam będąc sobie panem. Kiedy w końcu nowa strategia pojawiła się na sklepowych półkach, Peter po raz kolejny obronił tytuł wizjonera i niezwykle utalentowanego producenta. RTS doczekał się równie udanej kontynuacji i zupełnie nic nie zapowiadało upadku, jaki Peter boleśnie przeżył na własnej skórze.

Koalicja z Microsoftem sprowadziła Molyneuksa do rynsztoka gier cRPG

molyneux kinect

Ku zdziwieniu całej branży, Brytyjczyk postanowił związać się z Microsoftem, zostając jednocześnie dyrektorem kreatywnym Microsoft Games Studios. Wydarzenie z 2006 roku było na rękę gigantowi z Redmond, potrzebującego wielu ekskluzywnych produkcji na najwyższym poziomie. Dla nieświadomego własnej przyszłości Petera, ta decyzja była jednocześnie początkiem jego końca jako prawdziwego boga branży gier.

Kiedy w 2004 roku pierwsze Fable ujrzało światło dzienne, zasłużonym zachwytom nie było końca. Produkcja była jedną z niewielu, dla których naprawdę warto było kupić pierwszego Xboksa. Molyneux spisał się w nowej roli twórcy cRPG doskonale, wprowadzając do gatunku tak niecodzienne aspekty, jak bohater, który dorośleje na oczach gracza, karma wpływająca na jego odbiór w wirtualnym świecie, a nawet samą aparycję oraz decyzje, które kształtowały prowadzoną historię. Baśniowa produkcja była czymś na kształt ukoronowania wysiłków Brytyjczyka, który na stałe zmienił branżę.

Molyneux odwraca się od komputerów osobistych

fable kingdom

Kiedy Fable II wylądowało na Xboksie 360, nie obyło się bez problemów. Gra wciąż była dobra, lecz duch dawnego Molyneuksa gdzieś wyparował. Producent skupiał się na społecznościowych aspektach rozgrywki, które dosłownie zabiły część trzecią. Wspaniała historia oraz baśniowy klimat  zniknęły bezpowrotnie. W zamian gracze dostali serię nietrafionych decyzji, takich jak możliwość trzymania niezależnych bohaterów za rękę  czy rządzenie królestwem oparte na smutnej kosmetyce, z prostackim podziałem na dobre i złe decyzje. Fable zaczęło się cofać, podobnie jak sam Molyneux.

Legendarny twórca rozstał się z komputerami osobistymi, będąc nieustannym i zdeterminowanym wieszczem końca tych urządzeń jako platform do grania. Ile było w tym prawdy, widzimy chociażby dzisiaj. Brytyjczyk zakochał się w konsolach, zwłaszcza tej Microsoftu, tworząc jednocześnie zupełnie nieciekawe aplikacje mobilne. Ikona komputerowej rozgrywki zaczęła kalać własne gniazdo, natomiast jego produkcje były tylko cieniem dawnej świetności.

Brytyjczyk potrafił uderzyć się w pierś, lecz wciąż popełniał te same błędy

fable journey

Molyneux wziął bezpośrednią odpowiedzialność za bezlitosne recenzje Fable III oraz słabą sprzedaż tego tytułu. Jako gracz i sympatyk produkcji Lionhead Studios, myślałem, że od teraz będzie już tylko lepiej. Tak bardzo się myliłem.

Podczas jednej z konferencji E3, Molyneux zapowiedział Fable: The Journey. Prezentacja pokazywała grę w akcji, wykorzystującą możliwości kontrolera ruchowego Kinect. Wystąpienie Brytyjczyka jak i samo Journey zostało wręcz zmasakrowane przez dziennikarzy. Prawdziwy pogrom. Peter w formie obrony zrzucił wszystko na Microsoft, twierdząc, że nie dostał odpowiedniej ilości czasu, aby zaprezentować swój produkt z lepszej strony. Brytyjczyk bronił gry, twierdząc, jakoby ta nie była liniową produkcją przypominająca strzelaniny z automatów. Tyle tylko, że naprawdę nią była, w dodatku bardzo tragicznie wykonaną.

Legendarny twórca wywiesza białą flagę?

22cans

Po fatalnym Fable: The Journey, w 2012 roku Molyneux opuścił Lionhead i Microsoft. Brytyjczyk nie rozstał się jednak z przemysłem gier, zaskakując cały świat arcyciekawym projektem Curiosity. Chociaż tajemnicza kostka okazała się jedynie niesamowicie oryginalną kampanią reklamową dla nowej gry Molyneuksa – Godus, w całym przedsięwzięciu na nowo dało się wyczuć ducha wizjonera. Sam Godus również wydaje się być odpowiednim kierunkiem. Nadchodząca strategia ma czerpać garściami z Populousa, ukazując się zarówno w wersji na komputery osobiste, jak również pokochane przez twórcę platformy mobilne. Czyżby PC wracał do łask?

W oczekiwaniu na Godus Molyneux recenzuje aplikacje do... pierdzenia

Chociaż dopiero Godus może przywrócić Peterowi blask dawnej chwały, twórca gier wciąż pozostaje aktywny, będąc nieco podupadłym autorytetem dla branży. Jest przy tym prywatnie niesamowicie charyzmatycznym człowiekiem, z wyraźnie widocznym poczuciem humoru. Do teraz nie potrafię powstrzymać się od śmiechu, kiedy Peter recenzuje aplikacje iOS stworzone z myślą o wirtualnym pierdzeniu. Jego wymuszona powaga to klasa sama w sobie. Zresztą, obowiązkowo zobaczcie to sami:

REKLAMA

Peter na bieżąco śledzi rozwój branży, natomiast oglądanie materiałów z nim to sama przyjemność. Dla przykładu, tylko ten twórca profesjonalnym okiem doradzi, jak przetrwać apokalipsę zombie. Można go również spotkać przy stoisku z reedycją pierwszego Fable, zapierającego się, jakoby nigdy nie miał do czynienia z tym tytułem. Brytyjczyk wciąż jest ikoną dla całej branży, ku mojej dla niego sympatii, połączonej z ogromnym rozczarowaniem ostatnimi decyzjami i obraną strategią. To chodząca legenda i co jak co, ale wspaniałości historii na nim stojącej naprawdę ciężko mu odmówić.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA