REKLAMA

Akcesoria foto, które faktycznie przydadzą się w wakacje. Minimum sprzętu, maksimum możliwości

Zawsze kiedy wybieram się na wakacje, powraca to samo pytanie – jaki sprzęt fotograficzny z sobą zabrać. Z jednej strony wziąłbym wszystko – obiektywy, statywy, itd. – z drugiej strony wiem, że połowy z tych sprzętów w ogóle nie użyję, lub użyję tylko raz. Jak pogodzić chęć zrobienia najlepszych możliwych zdjęć z minimalizmem ekwipunku? Dziś powiem Wam, jak to widzę.

03.08.2013 17.07
Akcesoria foto, które faktycznie przydadzą się w wakacje. Minimum sprzętu, maksimum możliwości
REKLAMA

Problem wyboru sprzętu jest tym trudniejszy, im większą zgromadziliśmy szklarnię. Chciałoby się wziąć z sobą i obiektyw szerokokątny i szkło portretowe i telezoom, a najlepiej dorzucić do tego rybie oko (przecież może się przydać!) i może jakąś stałkę na zapas. Do tego torba (albo dwie), statyw, filtry, sprzęt do czyszczenia, a w skrajnych przypadkach także lampa (no bo będę fotografował w pomieszczeniach!), blenda, wyzwalacz i może mały statyw pod lampę.

REKLAMA

Istny koszmar. Ciekawą rzeczą którą zauważyłem jest to, że problem ten nie rośnie z czasem. Kiedyś w końcu przychodzi etap, w którym wystarczy jeden, góra dwa obiektywy i zero akcesoriów. Ja tego poziomu jeszcze nie osiągnąłem, ale myślę, że jestem już blisko.

akcesoria foto na wakacje

Kluczem do minimalizmu jest dobre poznanie własnego sprzętu. Ważne jest, żeby po spakowaniu torba była mała i lekka, ale jeszcze ważniejsze, żeby był w niej sprzęt, który zdążyliśmy poznać. Nowy obiektyw (lub skrajnie: nowy korpus) to nienajlepszy pomysł. Zamiast nim fotografować, będziemy sprawdzać jego możliwości i po prostu się go uczyć. Dlatego właśnie lepiej jest brać sprzęt, który zdążyliśmy dobrze poznać.

Rozwiązanie problemu może być banalnie proste:

Dobry kompakt, czyli wszystko w jednym. Taki powiedzmy Sony RX100 wystarczyłby pewnie 99% turystów. Duża matryca, identyczna jak w bezlusterkowcach Nikon 1, daje świetną jakość zdjęć we właściwie wszystkich warunkach. Do tego dobry wbudowany obiektyw wyposażony w standardowy zoom (z bonusem w postaci jasnego szerokiego kąta). Jeśli zabraknie światła, jest tu także wbudowana lampa błyskowa. Mix idealny.

Haczyk? Cena na poziomie 2000 zł. Niestety mało kto jest w stanie wydać tyle na aparat. Jeżeli już ktoś chce wydać taką (lub większą) kwotę na sprzęt foto, prawdopodobne zamiast kompaktu wybierze lustrzankę lub bezlusterkowca. I w tym momencie zaczyna się problem wyboru sprzętu na wakacje.

fotografia wakacyjna

Obiektywom kitowym mówimy „do widzenia”

Dobór obiektywów to najtrudniejsze zadanie. Wszystko zależy oczywiście od miejsca, w które się wybieramy i od późniejszego sposobu podróżowania. Co innego zabierzemy do torby kiedy będziemy podróżować samochodem (ciężki sprzęt można przewozić w bagażniku), a co innego, gdy idziemy w wysokie góry.

Najłatwiej jest zabrać tzw. kitowy obiektyw pokroju 18-105 mm, który dodawany jest do lustrzanki. Kitowym obiektywem bezsprzecznie da się zrobić ciekawe zdjęcia i może się wydawać, że jest to dobry wybór na początek. Nic bardziej mylnego. Jeżeli do lustrzanki chcemy mieć podpięty cały czas ten jeden obiektyw, to właściwie po co nam lustrzanka? Traci ona wtedy swój główny atut, czyli możliwość wymiany szkieł. Taką samą (a może lepszą?) jakość zdjęć zapewni wspomniany wcześniej, 5 razy mniejszy i o jakiś kilogram lżejszy kompakt Sony RX100. Wielu początkujących fotografów patrzy na tego typu kompakty z pogardą, ale zdziwienie przychodzi w momencie oglądania zdjęć z takiego aparatu. Jestem pewien, że większość osób nie odróżni zdjęć z takiego kompaktu od zdjęć zrobionych lustrzanką z kitem.

Kitowy obiektyw 18-105 może być dobry na start - da on w miarę szeroki kąt i ma w miarę spore tele. Słowo klucz: „w miarę”. Jest powiedzenie, że jeżeli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.  Dlatego właśnie preferuję zabieranie z lustrzanką/bezlusterkowcem bardziej wyspecjalizowanych obiektywów.

Jeśli nie kit, to co?

Przez bardzo długi czas na wakacje i wyjazdy zabierałem dwa szkła: ultra szerokokątny zoom 10-20 mm o dosyć słabym świetle f/4 – f/5.6 oraz jasny obiektyw stałoogniskowy: 35 mm f/1.8. Fotografowałem głównie stałką 35 mm. Pozwalała mi ona skupić się na kadrze i wybierać najciekawsze do sfotografowania sceny. Dodatkowo wieczorem lub w pomieszczeniach miałem do dyspozycji dużą światłosiłę obiektywu, zatem radziłem sobie bez lampy błyskowej. Za pomocą tego obiektywu można było także wykonać całkiem przyjemny portret.

obiektyw na wakacje

Z kolei szeroki kąt 10-20 mm pozwalał mi zrobić bardziej spektakularne, dynamiczne kadry. Uwielbiam szerokie kadry, lubię też pokazywać w ten sposób architekturę i krajobraz, zatem to szkło było dla mnie idealne. Mała światłosiła mi nie przeszkadzała – obiektywem tym fotografowałem w dzień, w dużym słońcu. Do wieczornych ujęć miałem jasne 35 mm.

Problem pojawił się po (nieco wymuszonym) przejściu na pełną klatkę. Długo szukałem odpowiednika szerokiego kąta, ale w pewnym punkcie się poddałem. Przetestowałem kilka szkieł, ale część była za duża i za ciężka, część dawała zbyt mydlany obraz, inne okropnie winietowały. Te idealne, pokroju 14-24 f/2.8 kosztowały powyżej 6 tysięcy złotych. Od tej pory zostałem fanem minimalizmu i preferuję nowoczesne bezlusterkowce i kompakty z dużymi matrycami.

Obecnie na wakacje zabieram bezlusterkowca Sony NEX z szerokim obiektywem 16 mm (czasem dodatkowo z konwerterem szerokokątnym na 12 mm) i do tego jasne 35 mm. To mój zestaw idealny. Nie ma w nim niestety żadnego tele, ale już dawno temu uznałem, że na wakacjach da się bez niego żyć, a teleobiektyw zajmuje zbyt dużo miejsca, żeby używać go sporadycznie. Nie twierdzę, że jest to jedyna słuszna droga, ale u mnie sprawdza się doskonale.

Nie samym szkłem człowiek żyje, czyli niezbędne akcesoria

Statyw? Ja z niego rezygnuję. Mój bezlusterkowiec jest na tyle lekki, że w razie potrzeby mogę go postawić na czymkolwiek. Ostatecznie mogę go nawet położyć na plecaku i odpowiednio wypoziomować całość zestawu. Dzięki temu nie dźwigam niepotrzebnie dodatkowych kilogramów.

Filtry. Potrafią się przydać. Wychodzę z założeni, że biorę tylko te, których nie mogę uzyskać programowo podczas obróbki. Zawsze mam w torbie filtr polaryzacyjny, który w odpowiednich warunkach potrafi zdziałać cuda. Poza tym dobrym wyborem są zwykłe filtry UV, które ochronią przednią soczewkę obiektywu przed mechanicznymi uszkodzeniami. Na wakacjach może to być istotne.

Torba. Im mniejsza, tym lepsza. Warto w ogóle zrezygnować z torby foto na rzecz małych pokrowców z neoprenu. Zawijamy w nie aparat z obiektywem i wrzucamy do plecaka. Osobny obiektyw można włożyć do małego pokrowca i także wrzucić luzem do głównego plecak. Dzięki temu nie musimy brać osobnej, dedykowanej torby foto, a sprzęt podczas transportu bezpiecznie leżakuje w głównym plecaku.

pokrowiec na obiektyw
REKLAMA

Karty pamięci, ładowarki, baterie. Te elementy powinny być właściwie wymienione na pierwszym miejscu. Żaden wyjazd nie będzie bez nich udany. Co jeśli karty się zapchają? W miejscowościach turystycznych często są fotolaby, w których można nagrać płytę DVD ze zdjęciami z karty, dzięki czemu można zrobić na niej miejsce. Ja jednak dla bezpieczeństwa biorę ze sobą zapas kart – przez lata trochę się ich nazbierało. Jeśli w swoim smartfonie mamy pojemną kartę Micro SD, możemy asekuracyjnie wyposażyć się w adapter, który przekształci kartę na standardową SD, którą można użyć w aparacie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA