Android Jelly Bean nareszcie przegonił Gingerbread. Ale jest haczyk
Jak co miesiąc firma Google prezentuje statystyki dotyczące udziału w rynku poszczególnych wersji Androida. To prawda, że w końcu archaiczny Gingerbread na tyle stracił udziały w rynku, aby najpopularniejszym wydaniem stał się Jelly Bean. Ale tylko dzięki sprytnej sztuczce Google statystyki te ukrywają fakt, że ta faktycznie najnowsza wersja Androida ma udział na poziomie zaledwie pięciu procent.
![Android Jelly Bean nareszcie przegonił Gingerbread. Ale jest haczyk](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2013%2F05%2Fandroid-fragmentacja-380x156.jpg&w=1200&q=75)
W komentarzach pod moim tekstem miesiąc temu wywiązała się spora dyskusja na temat tego, czy fragmentacja Androida jest wyimaginowanym, czy też poważnym problemem. I chociaż doskonale rozumiem przyczyny tego stanu rzeczy, zdania nie zmieniam - jest to olbrzymi minus platformy Google. Wersja systemu ma w końcu bezpośrednie przełożenie na to, co klienci mogą, a czego nie mogą dokonać na swoich komórkach.
![fragmentacja](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2013%2F07%2Ffragmentacja-650x424.png&w=1200&q=75)
Fragmentacja Androida
Aby się nie powtarzać, zainteresowanych problemem odsyłam do mojego poprzedniego tekstu traktującego o fragmentacji Androida. Tutaj tylko krótko przypomnę, że chociaż Google rozwija swój mobilny system i stale dodaje nowe, innowacyjne funkcje, mało który z użytkowników dostaje do nich dostęp - chyba że przez zmianę komórki lub tablety na nowszy model z górnej półki. Większość firm nie kwapi się z aktualizacją urządzeń.
Nawet w przypadku modeli z tej wyższej półki jakościowej i cenowej, takich jak HTC One S, wsparcie potrafi zostać zawieszone po roku od premiery. W rezultacie użytkownik posiadający starszą wersję systemu operacyjnego nie ma dostępu do coraz większej ilości aplikacji. Paradoksalnie bardziej dbają o kompatybilność wsteczną niezależni deweloperzy aplikacji sprzedający swoje programy przez Google Play, niż samo Google.
Z aplikacji niedostępnych na starszym systemie warto wymienić chociażby przeglądarkę Chrome i asystenta Google Now, ale niektóre z aplikacji ze sklepu Google Play też mają ograniczenia. Tutaj dobrym przykładem jest chociażby popularny Instagram - do działania nowych funkcji wideo wymagany jest Android w wersji co najmniej 4.1. Efekt? Dwóch na trzech użytkowników Androida z nich nie skorzysta.
![fragmentacja-androida](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2013%2F07%2Ffragmentacja-androida-650x253.png&w=1200&q=75)
Zmiany w tabeli
Ze względu na politykę producentów i ociąganie się operatorów, nadal mnóstwo urządzeń z Androidem to smartfony i tablety z systemem w wersji 2.3 Gingerbread, który jest na rynku od ponad dwóch lat. Wedle najnowszych statystyk, wśród urządzeń łączących się ze sklepem Google Play w okresie dwóch tygodni od 24 czerwca do 8 lipca, należy do tej grupy co trzecie urządzenie.
To kilkuprocentowy spadek względem zeszłego miesiąca. Łączny udział wersji starszych niż 2.3 i nietypowego wydania 3.x przeznaczonego tylko do tabletów łącznie nie przekracza 5%, podczas gdy pierwsza wersja Androida dla obu typów urządzeń, Ice Cream Sandwich, teraz ma wynik na poziomie 23,3%. Jednocześnie widać wzrost w przypadku wersji o nazwie kodowej Jelly Bean: 37,9%, co oznacza wzrost o blisko 5%.
Tylko tak naprawdę Google wykonał sprytnt manewr nie nadając najnowszemu wydaniu 4.2 kolejnej nazwy kodowej. W końcu znacznie lepiej brzmi “co trzeci Android ma na pokładzie Jelly Bean”, niźli “tylko 5,6% urządzeń ma najnowszego Androida 4.2”, prawda? A dokładnie tyle urządzeń korzysta z tej ostatniej wersji, która wydana została... 8 miesięcy temu. A highendowe modele, takie jak HTC One, dostały aktualizację do tej wersji zaledwie kilka dni temu.
![fragmentacja-tabela](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2013%2F07%2Ffragmentacja-tabela-650x312.png&w=1200&q=75)
Będzie tylko gorzej
Warto też wspomnieć, że problem nie dotyczy tylko użytkownika końcowego, ale również programistów. Ze względu na różnorodność urządzeń z Androidem - i nie mówię tutaj tylko o fragmentacji, ale też różnicy w specyfikacji jak np. w architekturze procesora, wydajności, rozdzielczości i proporcji ekranu . Przygotowanie aplikacji wymaga mnóstwa testów i pracowania nad kompatybilnością.
I czasem tak egoistycznie bym wolałbym, aby programista skupił się nie nad dostosowaniem aplikacji do działania na jakiejś przedpotopowej komórce, a na implementacji nowych, fajnych funkcji. I tak, dobrze wiem, że jeśli mi się to nie podoba, to mogę kupić iPhone'a, gdzie aktualizacje są zawsze na czas - chociaż starsze telefony i tablety Apple też nie dostają wszystkich funkcji. Ale to też nie o to chodzi.
Tak czy inaczej, mimo spadku udziału wersji Gingerbread i tak ze zmian w tabeli nie ma co się cieszyć. Problemu fragmentacji to nie rozwiązuje. Nadzieję na to, że aktualizacje zaczną być w końcu przeprowadzane szybciej i sprawniej, już dawno straciłem. Może teraz problem powoli się rozmywa, ale wróci ze zdwojoną siła po wydaniu kolejnej wersji Androida. A bardzo możliwe, że będzie to po prostu znów 4.3 Jelly Bean.
Dzięki czemu przynajmniej pozornie problem zamiecie się pod dywan.