Pożegnaj Google Readera i przejdź na feedly cloud już dziś
Zamknięcie czytnika RSS od Google rozzłościło mnóstwo osób, w tym mnie i Przemka. Może czytnik nie stał się produktem dla mas, ale jest podstawowym sposobem przeglądania sieci u mnóstwa internautów. Na szczęście alternatywy istnieją i działają już dziś. Feedly na dwa tygodnie przed deadline’m zaczęło przenosić użytkowników do własnej chmury. Teraz już każdy może włączyć feedly cloud na swoim koncie.
Po ogłoszeniu przez Google, że dnia 1 lipca Reader przejdzie do historii, jak grzyby po deszczy zaczęły pojawiać się alternatywne usługi. Programiści, którzy do tej pory tworzyli czytniki RSS oparte o chmurę Google, zmuszeni zostali do szukania innego sposobu na przechowywanie danych użytkownika. Inne podmioty zapowiedziały start swoich usług, w tym Digg i nawet Facebook. Efekty jak na razie są albo kiepskie, albo nie ma ich wcale, a czasu coraz mniej.
feedly - faworyt
Na polu walki została tylko jedna usługa, która się broni. Jest nią opisywane na łamach Spider’s Web już nie raz feedly. Serwis powstał już dawno temu, właśnie jako klient Google Readera. Od kilku miesięcy jednak lansowana jest na jego następcę, a programiści obiecali zapewnić użytkownikom swój własny back-end oraz bezbolesne przejście. Zaufałem im i korzystam z feedly od kilku miesięcy. I nie żałuję.
Chociaż do godziny zero pozostało jeszcze kilkanaście dni, już teraz feedly uniezależniło się od giganta z Mountain View. Dane użytkowników są synchronizowane bez użycia serwerów Google. Jedynym minusem tego przejścia było w moim przypadku wyzerowanie się historii przeczytanych wpisów, dlatego przed przejściem warto się upewnić, że lista nieprzeczytanych elementów została wyzerowana, ale nie jest to jakiś wielki problem.
Tak naprawdę nie ma co tutaj rozwodzić. Zgodnie z obietnicą, oprócz tego jednorazowego resetu licznika, dla użytkownika nic się nie zmieniło. Serwis i aplikacja wyglądają i działają dokładnie tak samo jak wcześniej. Synchronizacja nieprzeczytanych elementów działa w czasie rzeczywistym i nie napotkałem jeszcze na żaden problem. Co mnie ucieszyło najbardziej, to możliwość korzystania z feedly bez instalowania specjalnego rozszerzenia w przeglądarce.
Jak uruchomić feedly cloud
Ekipa stojąca za rozwojem obiecuje, że możliwość przejścia na ich własną chmurę będą mieli wszyscy użytkownicy w przeciągu najbliższych kilku dni. Można to jednak przyspieszyć. Aby przejście było bezbolesne, najlepiej usunąć aplikację ze smartfonów i tabletów, a następnie przeczytać wszystkie zaległe teksty z poziomu przeglądarki w komputerze. Po wyczyszczeniu listy dobrze byłoby usunąć rozszerzenie, aby nic się nie popsuło.
Uruchomienie chmury następuje poprzez wejście na adres cloud.feedly.com. Tam należy zalogować się na konto Google, co umożliwi import źródeł. Kolejne logowanie na smartfonie powinno pozwolić na synchronizację i voilla! serwery Google nie są nam już potrzebne. Oczywiście należy liczyć się z tym, że nie u każdego przejście może nastąpić tak samo płynnie, a aplikacja na iPhone’a nie musi się zachować tak samo jak moja wersja na Androida.
Może też przejście wyjść bezproblemowo bez czyszczenia danych aplikacji i usuwania rozszerzenia, ale po prostu wolałem nie ryzykować. Wam też radzę dla świętego spokoju postąpić tak jak napisałem powyżej. Tak czy inaczej melduję, że u mnie wszystko przebiegło płynnie i bez problemów i od wczoraj cieszę się z feedly.
Co dalej?
Jak już kiedyś pisałem, feedly nie jest pozbawione wad. Ale to obecnie jedyny sensowny zamiennik, a deweloperzy dwoją się i troją, aby jak najszybciej wady eliminować. Wprowadzenie widoku zbliżonego do znanego z Czytnika, pełny rozwód z Google oraz eliminacja konieczności użycia wtyczek do przeglądarki to bardzo dobre kroki. Teraz czekam jeszcze na wbudowaną wyszukiwarkę, bo tego najbardziej brakuje mi z opcji starego Czytnika. Obecnie korzystam z przeglądarkowego skrótu ctrl-f, ale po pierwsze: nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie; po drugie: nie działa na smartfonie.
Na szczęście widziałem wyszukiwarkę jako jedną z pozycji. A zresztą przejście na własną chmurę to zresztą dla feedly dopiero początek. Możliwość skorzystania z tej chmury będą miały aplikacje firm trzecich (gReader, Newsift, Sprout Social, Nextgen Reader, IFTTT). Feedly udostępni im swoje API. Ciekawi mnie tylko, w jaki sposób twórcy będą próbowali monetaryzować ten serwis, bo nie wierzę, aby do końca świata i jeden dzień dłużej świadczyli swoje usługi za dobre słowo. Ale jeśli feedly stanie się płatne, to nie mam z tym jakiegoś większego problemu.
Za dobrą i pewną usługę RSS jestem w stanie zapłacić niemałe pieniądze.