Nie czekam na czytnik RSS od Facebooka
Lipiec już za rogiem, a to oznacza, że można zacząć odliczać dni do publicznej egzekucji Google Readera - narzędzia typu must-have w codziennej pracy dziennikarzy, blogerów i pracowników agencji reklamowych. Walka o schedę po Readerze trwa już od jakiegoś czasu. Wygląda na to, że 20 czerwca włączy się do niej Facebook. Nauczony doświadczeniem nie czekam jednak na to, co w materii RSS pokaże Facebook. Raczej na pewno nie będzie to odpowiedni zamiennik Google Readera.
Feedly, Feedbit, Flipboard, Digg i szereg mniejszych samodzielnych czytników - wszyscy oni ogłosili plany działania w erze post-Google Reader. Na dziś najrozsądniejszym wyborem, który dla tych, którzy chcą nie odczuć wielu zmian po zamknięciu Google Readera, wydaje się być Feedly. To też i mój wybór. Po tym, jak szefowie Feedly ogłosili, że budują własny silnik RSS w chmurze, a twórca doskonałego czytnika RSS na OS X Reeder potwierdził, że będzie go wspierać, u mnie raczej nic się nie zmieni. Na Maku będę używał Reedera, a na urządzeniach mobilnych kapitalnej aplikacji Feedly, której używam od dawien dawna. Czyli wszystko zostanie u mnie po staremu i charakter/struktura mojej pracy się nie zmieni. Uff.
To co powyżej, to w zasadzie powód nr 1 dlaczego nie czekam na to, co w kwestii RSS ma do powiedzenia Facebook. Ale to nie wszystko. Znając sposób, w jakim Mark Zuckerberg rozwija Facebooka można się spodziewać tego, czym będzie jego nowy czytnik.
Przede wszystkim, jak to ostatnio u Marka, to że usługa zostanie publicznie ogłoszona, nie oznacza, że wszyscy użytkownicy Facebooka będą mogli z niej korzystać. Z tegorocznych nowości, w tym: nowy newsfeed, czy wyszukiwanie w socjogramie, żadnej nie mam jeszcze u siebie. Wątpię więc, że 1 lipca Mark udostępni mi zamiennik Google Readera.
Po trzecie, można być raczej pewnym, że czytnik Facebooka będzie ściśle powiązany z innymi produktami serwisu. Zapewne ściśle będzie zintegrowany z nowym strumieniem aktualności (którego przypominam, że wciąż nie mam, jak zapewne większość użytkowników z Polski). To już zresztą było widać wtedy, gdy Zuck po raz pierwszy pokazywał sposób działania nowego Newsfeeda - możliwość sortowania informacji wg ich typów można było odbierać jako wstęp do czytnika RSS. Teraz wystarczy umożliwić użytkownikom Facebooka import kanałów RSS oraz włączyć nowy typ sortowania widoku Aktualności "po RSS" i gotowe.
To mi jednak wcale nie pasuje. Facebook już dziś nazywany jest czytnikiem RSS 2.0, bowiem chyba wszystkie serwisy informacyjne mają swoje fanpage'e, który w mniej lub bardziej otwarty sposób traktują jako miejsce do promocji własnych treści. Zaśmiecanie Facebooka kolejną funkcją "a teraz RSS" będzie jednak oznaczało przeładowanie tego typu informacjami naszego głównego kanału z aktualnościami. Ponadto ja traktuję Facebooka nieco rozrywkowo, a czytnik RSS to dla mnie poważna, zawodowa sprawa. Nie lubię tego łączyć.
Cztery powyższe powody skutecznie mnie przekonują, że ewentualny czytnik RSS od Facebooka nie będzie dla mnie niczym ważnym. Czekam co przed 1 lipca będzie miał jeszcze nowego do powiedzenia Feedly.