Użytkownicy zachwycają się Feedly, a wiele funkcji wciąż kuleje
Ostatnio wspominałem o nowym, polskim czytniku RSS Subreader, stawiając go w kontekście feedly, które obecnie jest chyba najpopularniejszym zamiennikiem i następcą Google Reader. Niestety, feedly nie jest rozwiązaniem bezawaryjnym. Chociaż z niego korzystam, to po prostu mu nie ufam.
Z czytnika RSS korzystam cały czas. To jedyny sensowny sposób śledzenia dziesiątek, jeśli nie setek interesujących mnie stron i źródeł. Swoje odpowiednio dobrane źródła mam podzielone świadomie między kilka różnych folderów. Bardzo istotna jest dla mnie synchronizacja pomiędzy różnymi komputerami i aplikacja mobilna, dzięki której do swoich newsów mam dostęp gdzie tylko mam na to ochotę. W teorii do moich potrzeb feedly to dostarcza, ale brakuje mu niezawodności.
Boom na feedly
Przez pierwsze kilka dni od ogłoszenia zamknięcia Google Readera, które ma dojść do skutku w lipcu, feedly agresywnie reklamowało swoją usługę jako najlepszą alternatywę. Do tej pory ten czytnik opierał się o konto Google, którego używał do synchronizacji danych. W dniu zamknięcia Readera feedly ma przełączyć się na swój własny backend, a użytkownicy końcowi mają nie zauważyć różnicy.
Feedly jednak nie w moim odczuciu nie jest tak samo wygodne jak Reader. Denerwujące jest ograniczenie twórców usługi wyłacznie do Safari, Firefoksa oraz Chrome, gdzie feedly jest dostępne jako rozszerzenie i webaplikacja. Nie da się z niego skorzystać za pomocą Internet Explorera, lub Opery, nie wspominając już o przeglądarkach mobilnych. Użytkownicy smarfonów innych niż te oparte o system iOS i Androida nie będą mieli dostępu do swoich źródeł.
Aplikacja mobilna
Z feedly miałem styczność już w zeszłym roku, a nawet przez chwilę tego czytnika używałem. Pamiętam, że odstraszyła mnie dość awaryjna aplikacja mobilna dla systemu Android. Teraz już jest znacznie lepiej, ale nadal nie jest to wymarzony bezawaryjny program. Co prawda problem z niespodziewanym wylogowywaniem użytkownika z aplikacji został już rozwiązany, ale ostatnio trafiłem na dość dziwny bug. Feedly na Androidzie nie wyświetla wszystkich wpisów!
Zauważyłem, że po przejściu do widoku konkretnego źródła, aplikacja potrafi nie wyświetlić ostatnich postów w widoku listy, ale ma je w pamięci bo są one pokazywane w widoku magazynu. Nie udało mi się dojść do tego, co jest powodem błędu. Upewniłem się też, że problem nie występuje wyłącznie u mnie i wiem, że spotyka on także inne osoby. Nie pomaga usunięcie i ponowne dodanie źródła, ani wyczyszczenie danych aplikacji. Kontaktowałem się w tej sprawie z supportem, ale moje pytania pozostały bez odpowiedzi.
Dodawanie źródeł
Feedly pozwala wyszukać nowe źródła prosto ze strony głównej usługi. Problem pojawia się wtedy, gdy chcemy dodać nową stronę, której wyszukiwarka nie obejmuje. Nie ma wygodnego przycisku, który pozwala podać adres strony lub konkretnego kanału. Obejście tego znalazłem poprzez ręczne wpisanie do przeglądarki adresu w formie:
Możliwe jest dodawanie nowych stron za pomocą specjalnego widżetu. Po zainstalowaniu feedly w przeglądarce pojawia się on w prawym dolnym rogu. Niestety, nie zawsze prawidłowo wykrywa on żądaną stronę. Problem pojawia się także w serwisach, które oferują kilka różnych kanałów RSS.
Brak wyszukiwarki
Oprócz błędów w samej aplikacji mobilnej, feedly mogę zarzucić to, że nie jest w stanie w 100% zastąpić mi wszystkich funkcji Czytnika Google. Owszem, po wprowadzeniu widoku listy przeglądanie źródeł jest już wygodne. ale ja z czytnika RSS nie korzystam wyłącznie do przeglądania nowych artykułów. Dla mnie do tej pory była to najlepiej spersonalizowana wyszukiwarka, jaką mogłem sobie wyobrazić.
Przeszukiwać pod kątem wybranych słów kluczowych mogłem zarówno poszczególne źródła, jak i całe foldery. Obecnie jeśli naprawdę muszę coś znaleźć wśród swoich źródeł wchodzę po prostu jeszcze na stronę reader.google.com. Tylko od lipca będzie on już nieaktywny, a ja korzystając z feedly zostanę bez żadnej sensownej alternatywy. Mam nadzieję, że zespół stojący za rozwojem feedly odpowie na życzenia internautów. Za dobry czytnik jestem w stanie zapłacić, i to nie małe pieniądze.
Czekam na innych deweloperów. Do lipca pozostało jeszcze sporo czasu.