Widzieliśmy BlackBerry 10! Oto nasze wrażenia z prezentacji nowego systemu RIM
Na rynku mobilnym panuje teraz status quo. Użytkownicy wybierając smartfona decydują się na iPhone’a lub jeden z telefonów z Androidem. Nieśmiało za nimi chowają się słuchawki Windows Phone, a reszta producentów prawie nie istnieje. Czy w 2013 roku będzie miejsce dla kolejnego gracza? Miałem dzisiaj okazję zobaczyć jak na żywo sprawuje się nowy mobilny system operacyjny firmy RIM, czyli BlackBerry 10. Bardzo bym chciał, aby podjął on równorzędną walkę z obecnymi hegemonami.
Jak wiecie, prywatnie jestem użytkownikiem Androida, a sporo czasu spędzam z Apple iOS sprawdzając aplikacje i nowe funkcje. Nie miałem za to zbyt wiele styczności z systemem mobilnym BlackBerry. Z tego powodu nową wersję systemu oceniam bardziej przez pryzmat swoich doświadczeń, niźli ewolucji poprzedniej edycji. Wydaje mi się to jednak odpowiednią perspektywą: RIM nie chce do nowego systemu przekonać swoich obecnych użytkowników, tylko wygrać serca i portfele konsumentów korzystających dziś z produktów konkurencji.
Wygląda jednak na to że poprzedni, niedotykowy interfejs BlackBerry, jest dla RIM tym samym, czym dla Microsoftu Windows Mobile: zamkniętym rozdziałem. BlackBerry 10 zapowiedziany na początek przyszłego roku zdecydowanym ruchem odcina się od poprzedniej, przestarzałej już wersji i celuje w nieco innego klienta. Do tej pory BlackBerry było dla mnie synonimem telefonu dla firm. Patrząc na BlackBerry 10, ciągle zadawałem sobie pytanie, dla kogo przeznaczona będzie nowa edycja.
RIM zawsze kojarzył mi się z korporacjami, biznesmenami i dyrektorami, którzy potrzebują smartfona do rozmów, kalendarza i poczty. Dzisiaj na zablokowanym ekranie pojawia się od razu logo portalu Facebook, a BlackBerry Person, jak to na spotkaniu ładnie określił David Keane (Country Manager RIM Polska), to osoba która ze smartfona chce po prostu korzystać aktywnie, głównie do komunikacji - ale nie tylko służbowej. System ma być dla każdego konsumenta, ale nadal widać dużo rozwiązań przygotowanych z myślą o klientach biznesowych. Pytaniem otwartym jednak pozostaje, czy używający dziś iPhone’a manager faktycznie ich potrzebuje.
Interfejs nowego systemu jest schludny i zbudowany głównie na bazie ikon i płynnych (tzw. flow) przejść między aplikacjami. Estetyką przypomina mi nieco TouchWiz znany z urządzeń Samsunga, ale o bardziej stonowanych barwach. Nawigacja po systemie zorientowana jest na gesty, ale w moim odczuciu dużo bardziej intuicyjne, niźli te w zabitym przez Nokię zaraz po premierze systemie MeeGo. Skutkuje to brakiem jakichkolwiek fizycznych przycisków, takich jak Home, Menu lub Wstecz, co z początku sprawia nieco problemów.
Po naciśnięciu przycisku na górze obudowy użytkownika wita ekran blokady. RIM nie odkrywa koła na nowo i jest on bardzo podobny do tego, co oferuje konkurencja. Na zablokowanym ekranie widać tapetę, a na niej godzinę, ikonki powiadomień z aplikacji wraz z liczbą nieprzeczytanych wiadomości oraz skrót do aparatu. W przyszłości ekran ten ma wspierać aplikacje firm trzecich, które będą mogły wyświetlać swoje powiadomienia. Odblokowanie ekranu polega na przeciągnięciu palca od dołu do góry ekranu, a gest jest identyczny jak w moim HTC Sense. Wygląda jednak dużo bardziej efektownie: pod palcem rozmywa się ekran blokady, co pozwala podejrzeć urywek ekranu znajdującego się pod nim (tzw. peek).
Po odblokowaniu użytkownik trafia do głównego widoku, który podzielony jest na trzy sekcje, przewijane poziomo. Wygląda to bardzo podobnie jak pulpity w Androidzie i iOS, ale BlackBerry zastosowało swoje autorskie rozwiązanie a'la widżety i aktywne kafelki. Po prawej stronie znajdują się ekrany z listą aplikacji w formie klasycznych ikon umieszczonych w siatce 4x4, czyli po prostu widok pulpitów. Na dole widać natomiast dock ze skrótami do telefonu, wyszukiwarki i aparatu (w obecnej fazie rozwoju systemu nie ma możliwości ich zmiany, ale nie jest to wykluczone w przyszłości).
Po odblokowaniu ekranu użytkownik trafia jednak na ekran tzw. active frames czy po naszemu aktywnych ramek. Jest to taka lista ostatnio otwartych aplikacji, które dodatkowo wyświetlają dane aplikacji niczym widżety lub aktywne kafelki. W tym widoku widać jednocześnie cztery ramki z ostatnio otwartymi programami (kolejne cztery można wyświetlić ruchem palca góra-dół) ułożone chronologicznie. Zamiast statycznego zrzutu ekranu, jak w widoku multitaskingu w Androidzie, aplikacja reprezentowana jest przez mini-widżet z najważniejszymi informacjami.
Takie podejście do interfejsu mi się podoba. Chociaż w Androidzie praktycznie korzystam z samych ikon, nie znaczy to, że bardziej podoba mi się Springboard Apple składający się wyłącznie z ikonek - w systemie Google po prostu nie ma interesujących widżetów. Nie jestem jednak przekonany do kafelków w Windows Phone (tak samo jak nie używam Modern UI na komputerze) i jak dla mnie filozofia obsługi BlackBerry 10 jest bardzo dobrym kompromisem między tym, co wygodne, a tym co znane: każdy użytkownik klasycznego smartfona powinien się czuć tu jak w domu.
Kolejny elementem, który jest sercem całego systemu, jest BlackBerry Hub, czyli centrum powiadomień w wersji RIM. Uruchamia się je z głównego pulpitu poprzez przejście w lewo - w miejscu, gdzie użytkownicy iOS mają wyszukiwarkę. System ten nie posiada paska powiadomień chowanego pod wysuwaną górną belką, ale do Huba można wejść z dowolnego miejsca w systemie. Wystarczy przeciągnać palec od dołu ekranu (co wyświeli licznik nieprzeczytanych wiadomości) a następnie przesunąć go nieco w bok. Co więcej, można wyłącznie podejrzeć (peek) co znajduje się w powiadomieniach, a jeśli nie dokończymy gestu, smartfon wróci do poprzedniej aplikacji. Ta zmiana w nawigacji to wbrew pozorom jedna z większych zalet BlackBerry 10.
Android i OS powstały dawno temu, gdy nikt nie myślał o tym, że telefon będzie ledwo mieścił się w dłoni. Przy smartfonach o wielkości między czterama a pięcioma calami gest ściągania paska z pionowej krawędzi ekranu jest po prostu niewygodny. Szybki rzut oka na nawigację za pomocą gestów w nowym systemie RIM udowadnia, że projektanci skupili się na użytkownikach obsługujących smartfon jedną dłonią. Najważniejsze elementy interfejsu znajdują się w zasięgu kciuka. Pod górnym paskiem użytkownik ma dostęp do szybkich ustawień np. sieci Wi-Fi, z których nie korzysta aż tak często. Nawet przeglądarka, tak jak ta obecna w Windows Phone, posiada pasek adresu na dole w celu szybszego dostępu.
BlackBerry Hub skupia informacje ze wszystkich aplikacji w jednym miejscu w porządku chronologicznym, a na samym szczycie posiada kalendarz wyświetalający najbliższe spotkania. Wygląda to na rozwiązanie bardzo intuicyjne. Kolejne przejście w lewo pozwala zaś zajrzeć do wszystkich kont z aplikacji podpiętych do Huba. Oczywiście docelowo mają pojawić się tam także aplikacji developerów firm trzecich a kliknięcie na nie filtruje centrum powiadomień.
RIM chce być przyjazny developerom jak tylko możliwe. Nie znam się na programowaniu, więc mogę tylko wierzyć na słowo przedstawicielom firmy, którzy organizują sporo konkursów dla developerów, i to także na lokalnych rynkach, również w Polsce. Ma to zachęcić twórców aplikacji do obecności w sklepie BlackBerry World. Nie ma co się oszukiwać: bez tego nie ma co liczyć na sukces systemu. Rozumie to też Microsoft ze swoim Windows Phone, który mimo już stosunkowo długiej obecności na rynku nadal posiada braki w swoim sklepie. Nieco zmarwił mnie jednak fakt, że sklep RIM będzie zamknięty na wzór AppStore od Apple, a użytkownik nie będzie mógł zainstalować żadnej aplikacji ręcznie.
Jednak nie samym Instagramem i Angry Birds człowiek żyje, a RIM prezentując system obiecuje aplikacje z innych platform, ale chwali się też czymś, czego dotychczas nie ma żaden z konkurentów. Jest to tak zwany Work mode. Prostym gestem można uruchomić zupełnie inny tryb pulpitu, którym będzie zarządzał dział IT w firmie. Administrator będzie mógł zdalnie instalować programy, przyznawać uprawnienia, a użytkownik może otrzymać dostęp do firmowej sieci Intranet, a nawet firmowego repozytorium aplikacji.
Ten tryb będzie odseparowany od prywatnej przestrzeni (dwie osobne partycje w menedżerze plików), będzie można go także łatwo zablokować hasłem i nadal korzystać ze swoich programów. To znacznie więcej, niż osobne profile jak np. w Androidzie lub Kid’s Corner z Windows Phone. Jednak ciągle się zastanawiam, ile firm zdecyduje się na takie rozwiązanie i na ile będzie ono naprawdę potrzebne.
To co mi się natomiast szalenie spodobało to tryb nocny. Każdy power user smartfona wie, że powiadomienia mogą być po prostu... upierdliwe. W BlackBerry 10 z ekranu blokady można wyciągnąć z góry ekranu widok zegara nocnego, na którym krótkim ruchem można ustalić godzinę, do której powiadomienia zostaną w całości wyłączone. Bardzo brakuje mi takiego wygodnego mechanizmu w Androidzie, gdzie tylko pojedyńcze aplikacje implementują coś takiego.
Znakiem firmowym BlackBerry była dotychczas fizyczna klawiatura qwerty, ale system zoptymalizowany jest do obsługi za pomocą samego dotyku. Bardzo ważnym elementem smartfonu jest w tym wypadku klawiatura ekranowa. Muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Wyposażona jest w mechanizm automatycznego kalibrowania, w zależności od dłoni której używa użytkownik, a nowych słów ma uczyć się nie tylko podczas pisania, ale też przez analizę dotychczasowej korespondencji.
Nie jest to oczywiście nowość, bo potrafią to różne klawiatury dostępne dla systemu Android. Nowością jest natomiast sposób przewidywania kolejnych słów. Nie są one wyświetlane w poziomym pasku jak w przypadku Androida, a nad kolejną literką na samej klawiaturze. Przesunięcie palcem lekko do góry wstawia zamiast litery całe słowo. Byłem sceptyczny, ale po napisaniu kilku zdań muszę stwierdzić - to działa!
Duże zmiany mają zajść w kwestii robienia zdjęć. Co prawda w developerskiej wersji telefonu aplikacja aparatu nie chciała zbyt dobrze działać, ale RIM ma ambitny plan na korektę ujęć. Obraz z kamery jest cały czas buforowany w tle. Po wykonaniu zdjęcia można wybrać twarz obecnej na nim osoby, a następnie “cofnąć się w czasie” w celu wychwycenia najlepszego uśmiechu lub usunięcia głupiej miny. Jednak zastanawiam się, czy naprawdę tego chcemy? W końcu takie zdjęcie będzie przestawiać scenę, która tak naprawdę nigdy nie miała miejsca w rzeczywistości.
RIM chce także, aby system BlackBerry był tak bezawaryjny, jak to tylko możliwe. Przedstawiciele firmy zapewniają, że OS jest napisany w taki sposób, aby zawieszenie się aplikacji nie miało wpływu na nic innego. Czy będzie tak w praktyce, przekonamy się dopiero po premierze. Należy pamiętać, że opisywana przeze mnie wersja systemu nie jest finalną i do premiery niektóre elementy mogą ulec zmianie.
Pytałem kilkukrotnie o wsparcie aplikacji firm trzecich przez systemowe funkcje, jak np. dodatkowe powiadomienia na ekranie blokady lub zmiana ikon umieszczonych w docku. Ma być to sukcesywnie wprowadzane w kolejnych wersjach. Niestety, nie starczyło czasu na dokładne przyjrzenie się wszystkim aplikacjom systemowym, ale na ich opis przyjdzie czas, gdy zostaną dopracowane, bo nie wszystko jeszcze działa płynnie, czego przykładem jest aparat.