REKLAMA

Press: Interranking – Pająk w sieci

24.10.2011 09.23
Press: Interranking – Pająk w sieci
REKLAMA
REKLAMA

O 5.00 dzwoni budzik w smartfonie. Sekundę po tym, jak go wyłączam, jestem już w aplikacji Gmail i sczytuję e-maile, które przyszły w nocy. Zazwyczaj jest to kilkadziesiąt powiadomień z mediów społecznościowych: a to ktoś dodał mnie do obserwowanych na Twitterze (Twitter.com), a to ktoś wspomniał na Facebooku (Facebook.com), a to ktoś zacytował na Google+ (Plus.google.com). Z tych trzech najbardziej lubię ten trzeci. Google zrobił świetną robotę, a w Polsce Google+ szybko polubiła śmietanka najciekawszych ludzi polskiej sieci, z którymi uwielbiam prowadzić aktywne dyskusje właśnie tam.*

Sczytuję też komentarze czytelników mojego serwisu blogowego Spider’s Web (Spidersweb.pl), których po każdej nocy również przybywa co najmniej kilkadziesiąt. Wyrazista publicystyka podana w formie blogowej to jest to, co lubię najbardziej, więc dobre blogi chłonę w ilościach hurtowych. Głównie zagraniczne, bo ciągle są o rok świetlny lepsze od rodzimych, choć również w Polsce można znaleźćc perełki, jak choćby blog Pawła Tkaczyka (Paweltkaczyk.midea.pl) czy Wojciecha Orlińskiego (Wo.blox.pl). Z tych najlepszych zagranicznych to przede wszystkim Asymco (Asymco.com) – blog wybitnego analityka rynku mobilnego Horace’a Dediu, GigaOm (Gigaom.com) – serwis blogowy Oma Malika, którego podziwiam za to, że znalazł złoty środek na komercjalizację świetnych treści blogowych (wyodrębnił najbardziej zaawansowane analityczne teksty i zamknął je za pay-wallem) oraz TechCrunch (Techcrunch.com), który – cokolwiek by o nim mówić – jest dostarczycielem bez mała 50 proc. wszystkich informacji na temat rynku technologicznego na świecie.

Ze smartfonem nie rozstaję się przez cały dzień ani na moment. To właśnie ten najmniejszy ekran z kilku, których używam, stanowi moje centrum informacyjno-medialne. Wyposażyłem go w kilka podstawowych narzędzi, bez których nie wyobrażam sobie funkcjonowania na co dzień. Przede wszystkim to usługi w tzw. technologicznej chmurze – na Dropboksie (Dropbox.com) trzymam najważniejsze pliki i dokumenty, do których dostęp muszę mieć zawsze i wszędzie, w Evernote (Evernote.com) tworzę krótkie notatki, których potem używam przy pisaniu tekstów, a dzięki Spotify (Spotify.com) słucham streamowanej z sieci muzyki.

Najbardziej jednak kocham czytać i używam kilku internetowych narzędzi, które czytanie optymalizują. Jestem wielkim orędownikiem nowego trendu w Internecie medialnym, który polega na tzw. curation, czyli konstruowaniu spersonalizowanego, inteligentnego kanału ze źródłami informacji, opartego na zainteresowaniach i zachowaniach czytelnika w sieci. Ta inteligencja polega na tym, że z każdym klikiem w link, z każdym przeczytanym tekstem w danym źródle system analizuje nasze preferencje, by następnie dobrać zoptymalizowaną dla nas lekturę. Tak działają aplikacje typu Feedly (Feedly.com), Zite (Zite.com) czy Pulse (Pulse.me). One z kolei korzystają z rewelacyjnego skryptu Readability, który wyciąga tekst ze strony źródłowej, by podać go w czystej formie odartej z reklam, męczących paginacji albo dziwnych sposobów formatowania tekstu.

Obok powyższych narzędzi korzystam z klasycznego czytnika kanałów RSS – Google Readera, ale w bardzo nowoczesnej formie aplikacji Reeder (Reederapp.com). Dzięki Reederowi obserwuję kilkaset najważniejszych dla mnie źródeł informacji w sieci bez konieczności odwiedzania każdego osobno. Dłuższe lub po prostu najciekawsze teksty z moich codziennych prasówek wysyłam do dwóch serwisów „czytania później” – Instapaper (Instapaper.com) oraz Read It Later (Readitlaterlist.com), dzięki którym mogę je czytać później na dowolnym urządzeniu w czystej tekstowej formie. Instapaper doczekał się kilku świetnych dodatków, które pomagają wyłowić z sieci najlepsze treści. Często korzystam z Long Reads (Longreads.com) oraz Give Me Something to Read (GiveMeSomethingToRead.com), które zbierają z sieci interesujące, dogłębne teksty i prezentują je w formie przygotowanej do czytania w Instapaper.

Sporo czytam również w usłudze Kindle w internecie. E-booki kupuję w serwisie Amazon (Amazon.com), następnie trafiają one na moje konto Kindle. Książki czytam krótkimi interwałami na różnych urządzeniach – zazwyczaj po ok. 15 minut, czy to stojąc w korku, czy na nudnej naradzie, czy… w toalecie. Dzięki doskonałej synchronizacji Whispersync, cokolwiek czytam na komputerze, tablecie lub smartfonie, to biorąc kolejne urządzenie, od razu jestem przenoszony do miejsca, w którym przerwałem czytanie.

Klasycznych portali czytam niewiele, z polskich w zasadzie tylko Gazeta.pl, która jako jedyna aż tak bardzo nie emanuje śmieszynkami, seksem oraz wydumanymi sensacjami (choć niestety coraz częściej). Z zagranicznych lekturą obowiązkową są dla mnie Wall Street Journal (Wsj.com) oraz Guardian (Guardian.co.uk), który uważam za najlepiej zaprojektowany portal na świecie.

Moje typy

Asymco.com – nieoceniony blog analityka branży mobilnej Horace’a Dediu.

GiveMeSomethingToRead.com – zbiór najlepszych publicystycznych tekstów w sieci.

Guardian.co.uk – najładniejszy portal na świecie.

* tekst ukazał się pierwotnie w październikowym wydaniu magazynu „Press”, w kolumnie Interranking.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA