REKLAMA

Google TV - chyba jest problem

21.12.2010 09.12
Google TV – chyba jest problem
REKLAMA
REKLAMA

Internet w telewizorze a la Google nie odniósł jak na razie piorunującego sukcesu. Sprzedaż – bez rewelacji. Pierwsze recenzje – niezbyt entuzjastyczne. A do tego, z powodu opóźnień po stronie Google, urządzenia TV będą praktycznie nieobecne na najważniejszych dla branży targach.

Według New York Timesa, Google – w ostatniej chwili – zmusił swoich partnerów (takich jak LG, Sharp i Toshiba) do wstrzymania premier ?internetowych? telewizorów, które miały być zaprezentowane na styczniowych targach Consumer Electronics Show. CES to najważniejsza impreza branży RTV. W Las Vegas producenci telewizorów pokazują co roku swoje największe nowości. Nieobecność Google TV na CES 2011 oznacza utratę szansy na zwiększenie zainteresowania platformą.

Dlaczego Google nie chce pokazywać TV na CES? Produkt jest po prostu niegotowy dla masowego klienta. Można to wywnioskować z wypowiedzi H. Yoshioka odpowiedzialnego w firmie Sony m.in. za produkty konsumenckie. Japończycy oczekują dużo większego zainteresowania produktami z Google TV ?na początku 2011 roku?, gdy pojawi się aktualizacja oprogramowania dodająca Android Market i ?inne ważne funkcje?.

Pan Yoshioka twierdzi, że oczekiwany poziom sprzedaży telewizorów z Google TV został osiągnięty, ale nie chce podawać konkretnych liczb. Od tej wypowiedzi nie bije przesadnym optymizmem. W rankingu bestsellerów Amazona, Logitech Revue (pierwsza przystawka z Google TV) przegrywa nie tylko z Apple TV i urządzeniami Roku, ale i z kilkoma odtwarzaczami Blu-ray wyposażonymi w funkcje internetowe. Google Trends wskazuje, że gwiazdka 2010 będzie należała raczej do iPada i Xboksa.Google ma też problem z dostawcami treści. Google TV miał w zamyśle pełnić przede wszystkim funkcję odtwarzacza internetowego wideo. Tymczasem, największe amerykańskie stacje zablokowały dostęp do swoich materiałów filmowych dla użytkowników platformy Google. Oczywiście, istnieje sposób pozwalający obejść to ograniczenie, ale nie sądzę, by Google TV było kierowane do osób, które wiedzą, co to jest user agent string. W efekcie, za stosunkowo duże pieniądze (Logitech Revue kosztuje 250 dolarów, Apple TV – 100, a przystawki Roku jeszcze mniej) klient dostaje odtwarzacz YouTube z przeglądarką internetową (czyli innymi słowy – stare, dobre WebTV).

Za bardzo nie wiadomo też, kto miałby sprzedawać pudełka Google TV. Wszyscy, którzy mieli wymienić telewizor, właśnie to zrobili – były ku temu dwa bardzo dobre powody (spadek cen płaskich ekranów i cyfryzacja telewizji). Google przegapił olbrzymią falę wymian odbiorników i jedyne na co teraz może liczyć, to sprzedaż przystawek. Tyle, że inaczej niż w przypadku Androida, nie będzie miał wsparcia ze strony operatorów.

Telekomy nigdy nie były dostawcami bardziej zaawansowanych usług internetowych ani tym bardziej treści, chociaż wiele razy próbowały. Dostawcy telewizyjni (kablówki, platformy satelitarne) sprzedają właśnie przede wszystkim treść (nikt nie płaci za gigabajty danych przesyłanych do dekodera, tylko za dostęp do pakietu kanałów). Tymczasem Google TV uderza w samo serce ich modelu biznesowego. Po co płacić za cały pakiet, skoro można obejrzeć tylko wybrane programy? Kablówki nie będą zainteresowane subsydiowaniem przystawek Google TV.

Jedyne wyjście to szybkie rozwijanie oprogramowania i drastyczne cięcie cen pudełek Google do poziomu urządzeń Apple i Roku. Ale jak to zrobić, jeśli w środku jest zwykły netbook z procesorem Atom, a Google jako takie nie sprzedaje sprzętu?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA