Czerwony cesarz. Dlaczego Xi Jinping uwielbia "Ojca chrzestnego"?

Rządzi prawie półtoramiliardowym społeczeństwem i drugą największą gospodarką na ziemi. Jest nowym cesarzem, ale dzięki zaawansowanym technologiom jego panowanie może być tylko potężniejsze. Książka "Czerwony cesarz" Michaela Sheridana, wieloletniego korespondenta zachodnich mediów z Chin i Hongkongu, pokazuje Xi Jinpinga na tle zmieniającego się Państwa Środka: od początków komunizmu przez reżim Mao, politykę wielkiego skoku aż po rewolucję technologiczną.

Czerwony cesarz. Dlaczego Xi Jinping uwielbia film "Ojciec chrzestny"?

Choć bywa porównywany do Kubusia Puchatka, nie można dać się zwieść jego fizjonomii. Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej to jedna z najważniejszych postaci globalnej polityki.

Chińska elita starała się zrobić z Xi sprawnego menadżera, który będzie administrował według wytycznych z góry. On jednak zerwał się ze smyczy i sięgnął po największą od czasu Mao Zedonga władzę w Chinach. I nie zamierza jej oddać. Jego życie jest wzorcowe według kryteriów komunistycznej propagandy, ale w rzeczywistości pełne spisków, zaginięć i morderstw. A także faktów, które trzeba było wymazać z jego biografii.

Tylko na łamach magazynu Spider's Web+ publikujemy przedpremierowo fragment książki "Czerwony cesarz" Michaela Sheridana w przekładzie Piotra Grzegorzewskiego (wydawnictwo Port). Czy przywódca Chin wkrótce stanie się najpotężniejszym człowiekiem na świecie? Czy pomoże tu technologia? A może innowacje to tylko wypadkowa udanej, nieco mafijnej polityki czerwonego cesarza?

*śródtytuły pochodzą od redakcji

Wprowadzona przez Xi Jinpinga trzyletnia izolacja Chin wywołała w państwie większe konsekwencje niż sama pandemia. „Patriotyczni” uczeni porównywali ten okres do czasów panowania dynastii Ming i Qing, kiedy imperium odgradzało się od świata. Argumentowali, że naród rozwijał się zdrowo, wolny od obcych wpływów.

Chiny pod rządami Xi zwróciły się do wewnątrz. Zamiast globalizacji i wolnego handlu przewodniczący promował "gospodarkę podwójnego obiegu", w której handel krajowy i zagraniczny były oddzielone. W kraju chińskie firmy izolowały się od wrogich warunków na rynku globalnym. Jednocześnie machina eksportowa cały czas pracowała, a producenci zalewali nowe sektory subsydiowanymi, konkurencyjnymi produktami, takimi jak pojazdy elektryczne, zwiększając napięcia handlowe z Europą i Ameryką.

Kiedy Xi został na trzecią kadencję sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Chin, przedstawił surową wizję nowej gospodarki. Rynek w kraju miały zdominować przedsiębiorstwa państwowe (SOE). Partia będzie "kierować" prywatnymi inicjatywami, a jej komórki wewnątrz każdej firmy uzyskają większą władzę. Przed nami "długa walka o technologię", zapowiedział Xi.

W kolejnym kroku podporządkował sobie ambitnych przedsiębiorców, takich jak Jack Ma, szef Alibaby, internetowego giganta technologicznego. Jeden po drugim ulegali lub emigrowali. Upadek potentatów zniszczył wszelkie alternatywne ośrodki władzy. Przypominało to czystkę oligarchów przeprowadzoną w Rosji przez Władimira Putina, choć z mniejszą liczbą ofiar śmiertelnych i pokazowych procesów. Organy regulacyjne zahamowały rozwój prywatnej edukacji, opieki zdrowotnej, gier online i rynku nieruchomości. Często wystarczała zwykła groźba.

Nowa era cesarza

Koniec ery reform w Chinach przypadającej na lata 1978–2012 stał się faktem. Xi wprowadził nową erę, w której najważniejszymi hasłami w partyjnym słowniku były "bezpieczeństwo" i "walka". Wywołało to niepokój wśród niektórych przywódców, ale żaden nie odważył się otwarcie rzucić wyzwania Xi. Gospodarka zwolniła, rynek nieruchomości popadł w stagnację, wzrosła liczba bankructw, ludzie skarżyli się na inflację, a miliony pracowników nigdy nie wróciły do fabryk zamkniętych podczas lockdownów.

Czołowy magazyn biznesowy "Caixin" podsumował nastroje w artykule redakcyjnym wzywającym do powrotu do „myślenia realistycznego”, pozbawionego "fundamentalizmu i dogmatyzmu", oraz potępiającym "zarządzanie oparte na fantazji". Tekstem momentalnie zainteresowała się cenzura.

Nowa era miała stanowić przełom. Pod koniec 2022 roku Xi zwołał Konferencję Roboczą Spraw Zagranicznych, na której oświadczył: "Wielka transformacja przyspiesza na całym świecie. Dochodzi do tak wielkich zmian, jak nigdy dotąd. Świat wkroczył w nowy okres turbulencji i transformacji".

Zdaniem Xi głównym dysponentem zmian był jego kolega, autokrata Putin, którego inwazja na Ukrainę w lutym 2022 roku uderzyła w to, co obaj mężczyźni postrzegali jako arogancki, ale słaby zachodni porządek. Istniały jednak granice partnerstwa "bez ograniczeń" ogłoszonego przez obu tuż przed wojną. Udawali „drogich przyjaciół”, chociaż osobista historia Xi była naznaczona strachem i nieufnością wobec Rosji.

Niemniej Xi podwoił swoje wysiłki, kiedy udał się do Moskwy w marcu 2023 roku. "W tej chwili zachodzą zmiany – takich nie widzieliśmy od stu lat – i to my wspólnie je napędzamy" – powiedział Putinowi, gdy stanął na czerwonym dywanie przed drzwiami Kremla, by się pożegnać. "Zgadzam się", odparł rosyjski prezydent.

Napięcia w chińskiej polityce zagranicznej i obronnej po tym spotkaniu tylko się nasiliły. Pozory neutralności były kruche i chociaż chińscy dyplomaci prawili uspokajająco o pokoju, chińska technologia zbrojeniowa płynęła do Rosji w zamian za ropę i gaz. Nacjonalistyczni blogerzy porównywali plan Putina dotyczący zjednoczenia wielkiego narodu rosyjskiego z dążeniem Chin do zjednoczenia z Tajwanem. Mówienie o wojnie stało się niebezpiecznie normalne.

Pod koniec 2022 roku w Waszyngtonie zabrzmiały dzwonki alarmowe. Stany Zjednoczone rozpoczęły działania dyplomatyczne, wojskowe i wywiadowcze, by powstrzymać konflikt w Azji. Obawiając się, że Xi został całkowicie odizolowany od krytycznych opinii, prezydent Biden wysłał do Chin swoich doradców do spraw polityki zagranicznej, by skontaktowali się ze swoimi chińskimi odpowiednikami i samym przywódcą.

Przekazano wiadomość, że byłoby straszliwym błędem sądzić, że Stany Zjednoczone nie będą walczyć, jeśli dojdzie do starcia. Administracja Bidena wyznaczyła swoich najlepszych wojskowych i ekonomistów, by przekonać Chiny, że nawet ograniczona wojna przyniosłaby katastrofalne skutki dla ChRL. Niektóre z tych spotkań miały publiczny charakter, inne odbywały się za kulisami lub poprzez kanały nieoficjalne.

"Xi to ryzykant, ale nie lekkomyślny", stwierdził były wysoki rangą urzędnik USA, który opowiadał się za zdecydowaną reakcją na działania Pekinu. Mimo że retoryka Chin przyjęła jak zawsze ostry ton, Xi kalkulował. Na początku 2024 roku, kiedy Tajwan wybrał niepodległościowego prezydenta Lai Ching-te, ale nie uzyskał on większości w parlamencie, Xi ponownie mówił o "pokojowym zjednoczeniu".

W tym czasie Czerwony Cesarz miał problemy. Zaczęły się pod koniec 2022 roku, gdy chiński wywiad odkrył, że tajne plany Sił Rakietowych – jednostki utworzonej przez Xi w celu kontrolowania broni nuklearnej i pocisków konwencjonalnych – znalazły się w rękach Amerykanów. Kolejny cios padł, gdy śledczy ujawnili korupcję, niekompetencję i możliwą zdradę na samym szczycie tych sił. Zniknął ich dowódca wraz z kilkoma starszymi oficerami. To ludzie wybrani przez Xi do kierowania jednostką, którą sam stworzył. Wizerunkowa wpadka odbiła się głośnym echem w szeregach wojska.

Kolejnym elementem domina był wybrany przez Xi minister spraw zagranicznych, protegowany służb bezpieczeństwa państwowego Qin Gang, który awansował po części dzięki przyjaźni swojej żony z małżonką Xi. Najpierw otrzymał prestiżową posadę ambasadora w Stanach Zjednoczonych, gdzie prześcignął swojego mistrza w aroganckim przemawianiu na temat upadku Zachodu i mądrzył się przed kamerami telewizyjnymi, snując refleksje o młynach historii i upadku imperiów.

Na nieszczęście dla Qina młyny historii miały go wkrótce pochłonąć. Ściągnięty z Waszyngtonu pod koniec 2022 roku, by w wieku pięćdziesięciu siedmiu lat zostać ministrem spraw zagranicznych, wzbudził zazdrość i niechęć wewnątrz resortu, których nie łagodziła jego wyniosła postawa. Utrzymał się nieco ponad dwieście dni, zanim został zwolniony dekretem podpisanym przez Xi 23 lipca 2023 roku, przez co stał się najkrócej urzędującym ministrem spraw zagranicznych w historii komunistycznych Chin. Do jego ostatniego wystąpienia doszło 25 czerwca, kiedy spotkał się z rosyjskim wiceministrem spraw zagranicznych Andriejem Rudenką. Potem zniknął.

Nie minęło wiele czasu, gdy w internecie pojawiły się sensacyjne plotki łączące Qina z wpływową prezenterką chińskiej stacji Phoenix Television Fu Xiaotian, która prowadziła program Rozmowy ze światowymi liderami i wspomagała Churchill College na Uniwersytecie Cambridge. Gościła między innymi Henry’ego Kissingera i Johna Kerry’ego, ale ostatni wywiad przeprowadziła z Qinem. W sieci pojawił się materiał ukazujący ją na pokładzie prywatnego odrzutowca w Los Angeles, trzymającą małe dziecko, które opisała jako swojego synka Erkina. Późniejsze doniesienia medialne mówiły, że ojcem jest Qin, a chłopca urodziła surogatka w Stanach Zjednoczonych. Fu również zniknęła.

Dla Xi te niedyskretne doniesienia – które aż nazbyt rymowały się z jego własnym nieszczęśliwym małżeństwem, podejrzanymi zagranicznymi lokalizacjami (Cambridge!) i wszechobecnym strachem przed intrygami wrogich służb wywiadowczych – były poważnym ciosem.

Do tego doszła gra szpiegowska rodem z taniej powieści sensacyjnej. Według śledztwa przeprowadzonego przez jednego z najlepiej poinformowanych reporterów zajmujących się Chinami, Katsuji Nakazawę z japońskiego serwisu informacyjnego Nikkei, to właśnie nowi przyjaciele Xi z Rosji ujawnili, że jego ulubiony minister stanowi zagrożenie.

Jak zauważył Nakazawa, upadek Qin Ganga nastąpił tuż po tym, jak chińska delegacja udała się w maju 2023 roku do Kijowa, budząc obawy na Kremlu, że Xi zamierza zdradzić swojego "drogiego przyjaciela" Putina. Następnie Chiny pozwoliły ukraińskiemu prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu pokonać swoją przestrzeń powietrzną, gdy francuskim samolotem rządowym leciał na szczyt G7 w Hiroszimie.

W tym czasie wojna nie szła Putinowi zbyt dobrze. Dwudziestego trzeciego i dwudziestego czwartego czerwca musiał stawić czoła buntowi paramilitarnej Grupy Wagnera. Następnego dnia jego wiceminister spraw zagranicznych Rudenko udał się do Pekinu. Po uścisku dłoni z Qinem przekazał swoim gospodarzom dowody na przewinienia ministra. Wynikało z nich, że CIA stale obserwowała Qina, a nawet zastawiła na niego pułapkę w USA.

"Sprawa Qina jest tak poważna, że nie można o niej mówić szczerze nawet wewnątrz partii", pisał Nakazawa. Plotki o tym, że Qin zmarł lub popełnił samobójstwo w areszcie, zostały rozwiane, gdy później formalnie usunięto go z innych stanowisk partyjnych. Obrót wydarzeń okazał się niezwykle kłopotliwy dla Xi Jinpinga.

Latem 2023 roku nasiliły się plotki na temat picia i ciągłych nieobecności przywódcy. Sprawy miały się jednak jeszcze pogorszyć. Pod koniec sierpnia zniknął minister obrony Li Shangfu. Dwa miesiące później został oficjalnie zdymisjonowany w związku ze śledztwem w sprawie korupcji. Xi wybrał go na to stanowisko zaledwie siedem miesięcy wcześniej. Teraz to Li pobił rekord jako najkrócej urzędujący minister w Chinach.

Xi Jinping, tak pewny siebie na początku 2023 roku, pod jego koniec sprawiał wrażenie słabego. Qin Gang został szybko zastąpiony przez swojego poprzednika, sprawdzonego ponurego weterana Wang Yi. Aż do końca roku Xi szukał nowego ministra obrony. Ostatecznie został nim sześćdziesięciodwuletni admirał marynarki Dong Jun, którego głównym atutem mogło być to, że nie miał nic wspólnego z Siłami Rakietowymi. Chiny nie wyglądały na kraj gotowy do prowadzenia wojny.

Nastąpiła zawrotna seria zniknięć i przetasowań w aparacie władzy. Usunięto trzech szefów kompleksu wojskowo-przemysłowego, pozbawiając przywództwa przedsiębiorstwo zajmujące się zaawansowaną technologią kosmiczną i bronią. Bankierzy znikali w lochach służby bezpieczeństwa. Dyrektorzy tracili stanowiska, magnaci nieruchomości uciekali lub trafiali do więzienia. Samobójstwa i zgony w areszcie stały się regularną częścią życia biznesowego, a zagraniczne firmy mierzyły się ze śledztwami motywowanymi bezpieczeństwem narodowym, z nalotami na swoje siedziby oraz zatrzymaniami personelu.

Nowe siły na dworze Xi

Latem 2024 roku Xi zwołał plenum partii, by omówić politykę gospodarczą. Miało ono sprawiać wrażenie debaty i uspokoić zagranicznych inwestorów, ale w rzeczywistości jego głównym celem było zatwierdzenie powrotu do kontroli partyjnej i państwowej, którą Xi zapoczątkował. W jego wizji nowej chińskiej gospodarki nie było miejsca na wolność przedsiębiorczości.

Przewodniczący wezwał do pojawienia się "nowych sił produkcyjnych" w gospodarce. Tymczasem kilku spośród najbardziej utalentowanych chińskich specjalistów od technologii zmarło w tajemniczych okolicznościach. Należał do nich czołowy ekspert wojskowy w dziedzinie sztucznej inteligencji, który zginął w wypadku samochodowym w wieku trzydziestu ośmiu lat.

Z kolei główny naukowiec w firmie zajmującej się sztuczną inteligencją (AI) zmarł nagle w wieku czterdziestu sześciu lat. Firma SenseTime, specjalizująca się w monitorowaniu rozpoznawania twarzy przez sztuczną inteligencję, poinformowała, że jej szef odszedł z powodu choroby w wieku pięćdziesięciu pięciu lat, zaprzeczając plotkom internetowym, że popełnił samobójstwo. Założyciel najnowocześniejszej chińskiej organizacji zajmującej się bezpieczeństwem danych zginął "w wypadku" wiosną 2024 roku. Życie wśród "nowych sił produkcyjnych" było wyraźnie obarczone wysokim ryzykiem.

Najdziwniejsza ze wszystkich wydaje się śmierć byłego premiera Li Keqianga. Ustąpił on ze stanowiska na kongresie partii pod koniec 2022 roku, po dekadzie pełnienia funkcji zastępcy Xi. Był zneutralizowanym rywalem, którego frakcja partyjna pozostawała w cieniu. Plotkowano jednak, że latem 2023 roku podczas pobytu w kurorcie Beidaihe podzielił się z partyjną starszyzną swoimi obawami dotyczącymi działań Xi.

Dwudziestego szóstego października 2023 roku po południu Li poszedł popływać w rządowym ośrodku w Szanghaju. Jak podały państwowe media, doznał ataku serca i zmarł krótko po północy pomimo udzielonej mu pomocy medycznej. Prasa w Hongkongu dodała, że Li przyjmował leki przeciwdziałające odrzutom po przeszczepie wątroby oraz że przeszedł operację wszczepienia by-passów. Żadna z tych informacji nie była wcześniej znana opinii publicznej. Miał sześćdziesiąt osiem lat. W pogrzebie wzięli udział Xi i jego żona, a także cała nowa elita przywódcza, a ciało zmarłego skremowano na cmentarzu Babaoshan.

Tajemnicze zaginięcia i zgony na szczytach władzy sprawiły, że obie partie w Stanach Zjednoczonych utwierdziły się w przekonaniu, że Chiny stanowią realne zagrożenie. Xi stworzył siły zbrojne, mając precyzyjnie wyznaczone i ograniczone cele działań wojennych: przejęcie kontroli nad morzami wokół Chin, wyrzucenie Amerykanów z Azji i zjednoczenie Tajwanu z ChRL. Do ich osiągnięcia nie potrzebował inwazji – wystarczyło złamanie siły woli Amerykanów.

Miał do dyspozycji największy na świecie arsenał rakiet balistycznych i marynarkę wojenną. Chińskie samoloty i okręty wojenne ćwiczyły ataki na Tajwan i amerykańskie bazy. Paramilitarne jednostki straży przybrzeżnej i flota rybacka przemierzały szlaki morskie wokół Azji. Xi zgromadził też wojsko na spornej granicy z Indiami. Niezależnie od problemów z dowodzeniem jego armia była potężna.

W tym samym czasie Chiny prowadziły wyrafinowaną kampanię mającą na celu wywarcie wpływu na polityków, firmy i użytkowników mediów społecznościowych w krajach demokratycznych – podważano zaufanie wobec ich systemów politycznych, rozpraszano obywateli błahymi kwestiami i osłabiano spójność społeczeństw. Rezultaty były niewymierne, ale wysiłki nieustające. Zawsze z takim samym przesłaniem: Chiny są przyjazne, a ich krytyków charakteryzuje "zimnowojenna mentalność".

Podobnie jak cesarze w przeszłości Xi planował zwycięstwo zgodnie z tradycyjną taktyką cierpliwości, podstępu i zdecydowanej siły. Nie był przeciwnikiem wojny jako takiej – chodziło o uniknięcie niewłaściwej wojny w niewłaściwym czasie, niewłaściwym miejscu i według harmonogramu narzuconego przez stronę przeciwną. Pytanie brzmiało: kto mu się przeciwstawi?

Xi w sieci bywał nazywany "cesarzem COVID Zero", "głównym akceleratorem" upadku gospodarczego Chin i "wielkim utracjuszem".

The Godfather of China

Sinolog Ian Johnson dowodził, że w Chinach Xi wciąż żyją inteligentni, odważni intelektualiści, tworzący podziemne historie i rozpowszechniający nieocenzurowane wiadomości o polityce i społeczeństwie. Jego książka Sparks z 2023 roku podtrzymywała ich zapał.

Strażnicy Xi mogli nadzorować internet, ale nie udawało im się powstrzymać plotek. Mówiło się, że Xi zmierza do rozliczenia z rywalizującymi rodzinami i konsolidacji władzy wokół siebie. Podobnie jak inni dyktatorzy utrzymywał swoich najbardziej zaufanych ludzi w ciągłej niepewności, faworyzując raz jednego, raz drugiego. Ostatnim, który awansował, był jego szef ochrony Cai Qi, lojalista z czasów pracy na prowincji. Wydawał się potężniejszy od premiera. Ale cesarz wciąż zmieniał zdanie. Krążyły uporczywe domysły, że Xi wyniesie swoją żonę Peng Liyuan na najwyższe stanowisko polityczne.

Cenzorzy zaciekle zwalczali dowcipne posty internetowe, w których kpiono, że Xi jest "cesarzem COVID Zero", "głównym akceleratorem" upadku gospodarczego Chin i "wielkim utracjuszem" roztrwaniającym pieniądze na swoje flagowe projekty (ten ostatni termin w mandaryńskim łudząco przypomina wyrażenie "głupi kutas").

Krytykowano również korupcję i chciwość, ale nawet fakt, że krewni Xi byli milionerami, nie miał zbyt dużego znaczenia. Bogaty członek jednej z czołowych czerwonych rodzin wyjaśnił to tak: "W Chinach władza to władza. Władzę i pieniądze postrzega się inaczej. W sumie pieniądze nie mają znaczenia. Ludzie na szczycie posiadają to, czego nie da się kupić za żadne pieniądze".

Brzmiało to tak, jakby Chiny powróciły do tradycji cesarskiej, w której mandaryni byli wywyższani, kupcami się pogardzało, a wszyscy i tak czcili Syna Niebios i stabilność. "Złe rzeczy działy się raczej pod rządami słabych cesarzy niż pod rządami bardzo potężnych, okrutnych cesarzy z zakrwawionymi rękami", dodała ta sama osoba. "Słaby przywódca ma tendencję do chaosu".

Ostatni cesarz

Ostatnie słowo powinno należeć do chińskiego autora, a nie zachodniego, więc odwołajmy się do wygnanego pisarza Yu Jie, który wygłosił krytykę Xi Jinpinga w książce zatytułowanej The Godfather of China (Ojciec chrzestny Chin). Autor miał powód, by nienawidzić Xi, ponieważ jego przyjaciel i współpracownik, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, poeta i pisarz Liu Xiaobo zmarł przedwcześnie na raka wątroby po latach spędzonych w więzieniach chińskiego przywódcy.

W książce czytamy, że Xi podziwiał klasyczny amerykański film gangsterski Ojciec chrzestny i nauczył się z niego mafijnych metod. Wprowadził je do polityki, by stać się dyktatorem na miarę Mao, Stalina czy Hitlera, władcą stosującym represje w kraju i agresję za granicą.

Zdaniem Yu "chiński sen" Xi nigdy się nie spełni, ponieważ kraj nie może prosperować w dłuższej perspektywie pod rządami jednej partii, państwowego kapitalizmu monopolistycznego i modelu gospodarczego opartego na zanieczyszczaniu atmosfery, nadużywaniu prawa, nieefektywności i ogromnych dotacjach. To "pijane sny", pisał Yu, żartując z zamiłowania Xi do alkoholu. Z kolei partia i establishment są "martwe umysłowo" lub "udają, że śpią".

Xi prowadzi Chiny ścieżką faszyzmu, popełniając te same błędy co nazistowskie Niemcy i Japonia pod koniec lat trzydziestych XX wieku, a to zakończy się porażką. Zniósł kolektywne przywództwo i uczynił siebie drugim Mao.

Yu Jie porównywał Czerwonego Cesarza z postaciami historycznymi, takimi jak cesarz Yang z krótko panującej dynastii Sui (589–618), regent Chin z dynastii Qing z początku XX wieku oraz ostatni z cesarzy dynastii Ming, Chongzhen, zwany Cesarzem Wybujałych Ambicji, którego panowanie zakończyło się upadkiem dynastii, obcą inwazją i tragiczną śmiercią – powiesił się na drzewie w parku w Pekinie w 1644 roku.

Wznowiona w 2023 roku książka historyczna o ostatnim cesarzu z dynastii Ming świetnie sprzedawała się w Chinach. Twierdzono w niej, że Chongzhen był pomniejszym księciem, doszedł do władzy, chociaż nie miał zdolności i umiejętności przywódczych, ingerował nawet w drobne sprawy państwowe, zraził do siebie cały swój dwór, zabił wszystkich rywali, usuwał zdolnych ministrów, zakazał krytyki, marnował pieniądze i spowodował katastrofę tam, gdzie obiecał odrodzenie. Pewnego dnia książka zniknęła z półek.

"Wulkany w końcu wybuchną, a Żółta Rzeka wystąpi z brzegów", podsumował Yu Jie. Jego zdaniem Czerwony Cesarz nie uniknie dynastycznych cykli chińskiej historii. Xi wygląda jednak na silnego, pewnego siebie i przygotowanego do rządzenia przez całe życie. Bardziej prawdopodobne, że podobnie jak Stalin umrze śmiercią naturalną, będąc u władzy, niż zginie z rąk wrogów. Być może najlepsze dla kraju byłoby, gdyby okazał się ostatnim cesarzem.

Tłumaczył Piotr Grzegorzewski

Zdjęcie otwierające: Chrismilesprower Deviant Art / creative commons