Lista nawracających problemów kapsuły – znanej jako Spacecraft 012 – w której polecieć mieli Chaffee, Grissom i White, była długa, a załoga dokładnie zapoznała się z jej wadami podczas poprzednich wizyt w fabryce w Downey. Wielu astronautów było nie tylko świetnymi pilotami, ale także doświadczonymi specami technicznymi z zaawansowanymi kwalifikacjami w dziedzinie inżynierii lotniczej i mechaniki lotów kosmicznych. Od samego początku zdawali sobie sprawę, że oddają swoje życie w ręce rządowych kontrahentów, którzy często wymyślali technologię podróży kosmicznych na bieżąco. Słynna była pewna wypowiedź Alana Sheparda, pierwszego Amerykanina w kosmosie. Zapytany, o czym myślał, przygotowując się do startu na pokładzie rakiety Mercury-Redstone, odpowiedział: "O tym, że każda część statku została zbudowana przez oferenta, który zaproponował najniższą cenę".
Teraz wszyscy astronauci biorący udział w programie Apollo byli zaangażowani w pomoc w
opracowywaniu zmian projektowych i poprawek sprzętu, który miał ich zabrać na Księżyc.
Gus Grissom rzadko spuszczał z oczu Spacecraft 012: syn Grissoma, Mark, szacował, że
w ciągu całego 1966 roku jego ojciec spędził w domu z rodziną nie więcej niż 18 dni.
Prywatnie dowódca Apollo 1 był głęboko zaniepokojony tym, co zobaczył w Downey:
kiepskim projektem i tandetnym wykonaniem kapsuły. Astronauci mieli wrażenie, że połowa
pracowników kalifornijskiej fabryki jest sumienna i skrupulatna, ale druga połowa raczej
niedbała i niekompetentna. Roger Chaffee rzucił wyzwanie inżynierom z North America i
sam naszkicował możliwe rozwiązania w przypadku wykrytych usterek.