Światowe mocarstwo kontra piękna wysepka pełna złota. Złota XXI wieku

Przemysł półprzewodnikowy to chluba i źródło dobrobytu Tajwanu. To także "krzemowa tarcza" dla małej wyspy u wybrzeży Chińskiej Republiki Ludowej, która Tajwan uważa za zbuntowane terytorium. Czy wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych i Europy dla rządu w Tajpej wystarczy, by Tajwańczycy nie skończyli jak mieszkańcy Hongkongu? 

03.07.2024 07.38
Światowe mocarstwo kontra piękna wysepka pełna złota. Złota XXI wieku

Trzęsienie ziemi to zjawisko dość częste na Tajwanie. Dla mnie, mieszkańca geologicznie spokojnej Polski, to doświadczenie było jednak nieco przerażające. Leżąc na hotelowym łóżku w centrum Tajpej, widziałem, jak ruszają się przedmioty na stoliku — kubek, długopis, książka — a także krzesło i stojąca obok niego walizka. Jak dowiedziałem się od obsługi hotelu, budynek został zaprojektowany tak, aby był odporny na wstrząsy (nie to co domki biedoty na obrzeżach stolicy) i minimalizował dyskomfort gościom w trakcie zdarzeń sejsmicznych. 

Tajwańczycy wiedzą od dziecka, jak reagować na wstrząsy. Uczy się ich także na wypadek innego, całkiem realnego wstrząsu, jakim jest zagrożenie atakiem Chin kontynentalnych. O ile przez lata interwencja Pekinu wydawała się raczej formą straszenia rządu w Tajpej, to w ostatnich latach stała się realnym scenariuszem, choć może jeszcze nie "na teraz".

Pod koniec 2023 roku w czasie sympozjum upamiętniającego 130. rocznicę urodzin twórcy Chińskiej Republiki Ludowej, Mao Zedonga, prezydent Chin Xi Jinping mówił o "zdecydowanym oporze przeciw każdemu, kto chciałby oddzielić Tajwan od Chin". Zapowiedział, że "całkowite zjednoczenie ojczyzny jest kursem, któremu nie można się przeciwstawić".

W artykule opublikowanym w 2021 roku w czasopiśmie "Foreign Policy" ówczesna prezydentka Tsai Ing-wen określiła przemysł półprzewodników jako „krzemową tarczę”, która umożliwia Tajwanowi obronę przed dążeniami komunistycznych Chin. Chiński atak na Tajwan sparaliżowałby produkcję półprzewodników, a ponieważ są one kluczowe dla rozwoju innowacyjnej gospodarki, konflikt ten miałby katastrofalne skutki dla wszystkich.

Przedsmak spustoszeń, jakie mógłby spowodować, dał globalny niedobór chipów spowodowany zakłóceniami w dostawach podczas pandemii. Wiele osób, także w Polsce, może pamiętać, jak trudno było o konsolę PlayStation, na którą wzrósł wtedy popyt. Znane są historie osób, które czekały na zamówiony samochód pół roku albo nawet rok dłużej. 

Nawet w roku ich wyjątkowych braków, 2021, wyprodukowano i sprzedano 1,15 biliona układów  scalonych, montując je potem w komputerach, telefonach, telewizorach, autach, lodówkach, ropociągach, systemach bezpieczeństwa, centrach danych, rozrusznikach serca, zabawkach, szczoteczkach do zębów, rakietach nuklearnych i wielu innych urządzeniach i miejscach. Każda osoba na tej planecie w 2021 roku statystycznie stała się właścicielem 125 nowych układów scalonych w swoich rzeczach, nie licząc bilionów chipów, które miała w rzeczach już posiadanych.

USA i Chiny. Wojna o chipy
USA i Chiny. Wojna o chipy

Chiny mają swoje plany i żądze, ale muszą mieć i obawy. 

Taki konflikt uderzyłby rykoszetem również w Państwo Środka, bo choć próbują rozwinąć własną produkcję chipów, aż 70 proc. używanych układów scalonych nadal importują z Tajwanu. W amerykańskich debatach na temat obrony Tajwanu pojawił się nawet pomysł, by zaminować fabryki TSMC – tak aby upewnić Pekin, z czym wiązałaby się inwazja na wyspę. Oraz przy okazji zagwarantować, że Chiny nie przejmą zasobów tego kluczowego sektora.

W tym roku pojawił się także pomysł, by w razie ataku Chin na Tajwan zdalnie wyłączyć fabryki półprzewodników. 

Według analityków amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną Chiny wciąż "nie są gotowe na militarny podbój wyspy, a celem jest raczej wzmożone nękanie jej mieszkańców oraz wystraszenie sojuszników Stanów Zjednoczonych w regionie".

Od Formozy do Republiki Chińskiej 

Z racji technologicznych zależności Waszyngton to dziś jeden z kluczowych sojuszników Tajwanu, ale historia wysypy to gęsto utkana sieć wpływów i zależności. 

W 1517 roku Tajwan został odkryty przez Portugalczyków, którzy wypatrzyli wyspę, płynąc do Japonii. Kapitan statku w swoim dzienniku nazwał ją Ilha Formosa (piękna wyspa), co obecnie jest używane w promocji Tajwanu. W 1624 roku Holendrzy założyli kolonię na południu wyspy, w dzisiejszym Tainanie, którą zarządzała Kompania Wschodnioindyjska. Rozwinęli tam uprawy ryżu i trzciny cukrowej, które były podstawą gospodarki wyspy aż do XX wieku. Przybywali tam także Aborygeni z odległej Australii.

W XVII wieku wyspę zdobyło Cesarstwo Chińskie. Podczas 212-letniego panowania chińskiego Tajwan został zasiedlony przez imigrantów z Chin. W 1706 roku przybysze z południowo-wschodnich Chin założyli dzisiejszą stolicę wyspy, Tajpej. Po wojnie japońsko-chińskiej w 1895 roku wyspa została przekazana Japonii.

Japończycy postanowili uczynić z Tajwanu wzorcową prowincję, inwestując znaczną część kontrybucji otrzymanych od Chin w jej rozwój. Ustanowili silną administrację z gubernatorem generalnym na czele, połączyli północ z południem linią kolejową oraz rozbudowali sieć drogową i porty.

Po klęsce Japonii w II wojnie światowej, w 1945 roku Tajwan powrócił do Chin. Jednak kluczowym momentem w historii wyspy był rok 1949.

W wyniku wojny domowej w Chinach władzę przejęli komuniści pod wodzą Mao Zedonga, zmuszając zwolenników Czang Kaj-szeka do ucieczki na Tajwan. Wtedy Kaj-szek ogłosił, że to właśnie tam znajdują się prawdziwe Chiny. Od 1949 roku Tajwan jest praktycznie niezależny.

W latach 50. XX wieku trwała otwarta wojna między Republiką Chińską na Tajwanie a Chińską Republiką Ludową. W latach 60., po samoizolacji Chin, Tajwan mógł skupić się na gospodarce, przyjmując politykę liberalną, a znaczącą rolę w rozwoju odegrała pomoc Stanów Zjednoczonych.

Do 1971 roku Republika Chińska na Tajwanie, dzięki wsparciu USA i ich sojuszników, była reprezentantem całych Chin w ONZ, posiadając miejsce w Radzie Bezpieczeństwa, mimo że faktycznie sprawowała władzę tylko nad Tajwanem i pobliskimi wyspami. Z kolei państwa bloku komunistycznego uznawały rząd w Pekinie za jedynego reprezentanta Chin i dążyły do usunięcia Tajwanu z ONZ. Ostatecznie udało się to po tym, jak USA postanowiły nie sprzeciwiać się przyjęciu komunistycznych Chin do ONZ. Rezolucja 2758, przyjęta na wniosek Albanii, usunęła Republikę Chińską z ONZ i zastąpiła ją Chińską Republiką Ludową.

Tajwańczycy, wykorzystując dziedzictwo przemysłowe i edukacyjne po Japończykach, rozwinęli gospodarkę, stając się jednym z tzw. czterech azjatyckich tygrysów. Rozbudowano przemysł lekki, stalowy i petrochemiczny. A od lat 80. XX wieku zaczęto inwestować w przemysł komputerowy i zbrojeniowy.

Tak powstał współczesny Tajwan.

Tajwańczycy, wykorzystując dziedzictwo przemysłowe i edukacyjne Japończyków, rozwinęli gospodarkę, stając się jednym z tzw. czterech azjatyckich tygrysów.

Kraj wciąż się zmienia. Do niedawna mieszkańcy wyspy uważali się za Chińczyków żyjących poza kontynentem lub odczuwali związek z krajami przodków, jak Filipiny czy Japonia. Obecnie większość z nich identyfikuje się jako Tajwańczycy.

Według sondażu amerykańskiego ośrodka Pew Research Center (PRC), opublikowanego w styczniu tego roku, 67 proc. mieszkańców Tajwanu identyfikuje się głównie jako Tajwańczycy, a prawie trzy na dziesięć osób uważa się zarówno za Tajwańczyków, jak i Chińczyków. Szczególnie wśród młodszych dorosłych, poniżej 35. roku życia, aż 83 proc. czuje się wyłącznie Tajwańczykami.

Na pytanie: „jak bardzo czujesz się związany emocjonalnie z Chinami”, 11 proc. respondentów odpowiedziało, że są „bardzo związani”, podczas gdy 32 proc. – „wcale”.

Można tylko dodać, że rząd na malutkim Tajwanie uważa się za jedyną legalną władzę nad obszarami dzisiejszych Chin i Mongolii, a także części Rosji i Indii.

Mimo aspiracji politycznych power Tajwanu to soft power technologii. Poziom innowacji na wyspie jest oszałamiający, niemal w każdym sektorze IT kraj jest w ścisłej czołówce, ale prawdziwym jego złotem są chipy. Tajwańskie przedsiębiorstwo Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC) jest największym na świecie producentem układów scalonych, w tym procesorów. 

TSMC produkuje 56 proc. światowej podaży półprzewodników. Inna firma z Tajwanu, UMC, produkuje 7 proc., co daje Tajwanowi ponad 60 proc. całej światowej podaży.

Tajwan produkuje też 90 proc. tych najbardziej zaawansowanych.

Nie powinno więc dziwić, że 15 proc. PKB kraju wytwarza tylko ta jedna gałąź gospodarki, czyli chipy, zwane też procesorami lub półprzewodnikami. 

Owszem półprzewodniki to złoto Tajwanu, ale tajwańskimi przedsiębiorstwami są także m.in. MSI, BenQ, HTC, Adata, Quanta Computer i Acer oraz Asus, odpowiednio czwarty oraz piąty co do wielkości producenci komputerów osobistych na świecie. Na uwagę zasługuje również fakt, że niemal wszyscy najwięksi światowi producenci płyt głównych do komputerów mają siedziby w tym kraju. Hon Hai Precision Industry, znane jako Foxconn, jest największym na świecie producentem urządzeń elektronicznych, który wytwarza m.in. smartfony dla firm Apple, Nokia i Xiaomi, konsole 3DS i Wii U dla Nintendo, PlayStation dla Sony i Xbox dla Microsoftu oraz czytniki Kindle dla Amazona. Foxconn jest jednym z największych pracodawców na świecie, ale również jednym z najbardziej wyniszczających ze względu na brutalny wyzysk, koszmarne warunki pracy, niskie płace. Co doprowadziło do serii samobójstw. 

Made in Taiwan

Gdy przyjechałem na Tajwan zaproszony przez Intel, odbywała się tam jedna z najważniejszych konferencji technologicznych regionu, Computex. O znaczeniu imprezy niech świadczy fakt, że otwierała ją przemowa prezesa Nvidii Jen-Hsuna (zwanego też Jensenem) Huanga. 

Jen-Hsun Huang ma status jednej z ważniejszych osób w kraju i może liczyć na pozytywny odbiór w Tajwanie. Dość powiedzieć, że jego zdjęcie zdobi szyld jednej z restauracji, którą odwiedzał. To tak, jakby ktoś w Zakopanem wrzucił zdjęcie np. z Rafałem Brzoską i chwalił się, że ten tam jadł. 

Ze sceny Huang mówił o tym, jak rozwój sztucznej inteligencji – który byłby niemożliwy, albo po prostu wolniejszy bez Nvidii – wpłynie na rozwój świata. Prezes potentata kart graficznych przekonywał, że najnowsze modele AI będą w stanie idealnie odwzorować stan faktyczny natury, a także stać się naturalną jego częścią. Wspominał o cyfrowych bliźniakach, które zdominują świat, a ich narodziny zaczną się od Tajwanu, gdzie wykuwają się chipowe fundamenty cyfrowej rewolucji. 

Politycy z Tajpej mają tego świadomość. Mówił o tym w rozmowie z BBC w maju James C.F. Huang, przewodniczący Tajwańskiej Rady Rozwoju Handlu Zagranicznego (TAITRA). Polityk, dodajmy dla jasności wywodu, nie jest spokrewniony z prezesem Nvidii, a Huang to niemalże tak popularne imię na Tajwanie jak Kim w Korei. 

"Tajwan jest kluczową częścią nowego globalnego przemysłu wykorzystującego inteligentne technologie" – mówił Huang i dodawał, że jego “kraj nie tylko jest częścią globalnego laboratorium nowych technologii, ale je kształtuje”.

“To, co nas wyróżnia, to szybkie i efektywne metody produkcji, praca w zaawansowanych technologiach, takich jak sztuczna inteligencja, oraz nasza kultura wymyślania nowych pomysłów" – podkreślał Tajwańczyk. 

Na scenie Computexu wystąpił także Pat Gelsinger, prezes amerykańskiego Intela. Ta amerykańska firma, będąca niegdyś liderem w produkcji półprzewodników, stawia na globalną współpracę, także z Tajwanem. 

Markus Weingartner, EMEA communications director, z którym rozmawiam podczas towarzyszącego Computexowi spotkania Intela z mediami, mówi, że Intel “ściśle współpracuje z centralną i lokalną administracją publiczną”

– Tajwan nie jest miejscem, w którym inwestujemy, ponieważ produkcja półprzewodników jest już tutaj bardzo obecna. Naszym celem jest globalnie zrównoważony i odporny łańcuch dostaw, dlatego teraz inwestujemy w Ohio, Oregonie, Arizonie, a także w Niemczech i Polsce. Rozwijamy także naszą obecność w Malezji. Niemniej, jako że Intel jest ważnym graczem w ekosystemie PC, a ten aktywnie działa właśnie tutaj, na Tajwanie, to nasza obecność na wyspie nie powinna dziwić. Tutaj są takie firmy jak ODM, MSI, Gigabyte, Asus, Acer, a także wiele innych. Staramy się być blisko tego ekosystemu. Ostatecznie współpraca ta wpływa na końcowe doświadczenie użytkownika. Jesteśmy tu, bo wierzymy we współpracę – tłumaczy Weingartner. 

Zdaniem przedstawiciela Intela budowanie silnych i trwałych relacji biznesowych, także między Europą, USA i Tajwanem, to gwarancja solidnych łańcuchów dostaw i podstawa stabilności rozwiniętych gospodarek. 

Bez Tajwanu nie będzie hufnali

W książce "Druga rewolucja krzemowa. Chipy, geopolityka i sukces brytyjskiego ARM" (wyd. Prześwity) James Ashton pisze o spóźnionej reakcji USA na cyfrowe, chipowe przyśpieszenie. W obliczu możliwej interwencji Chin na Tajwanie, ewentualnych wojennych zawirowań w Europie, Waszyngton wie, że samym software'em nie uratuje siebie i świata, bo to hardware jest szkieletem technologicznego Lewiatana. 

Miesiąc po wstąpieniu na urząd, 24 lutego 2021 roku, prezydent Biden określił niedobór układów scalonych mianem hufnala na miarę XXI  wieku”, przywołując przysłowie mówiące o tym, jak brak małej rzeczy lub działania może wywołać wielkie i nieprzewidziane konsekwencje. Zaczyna się od braku hufnala, czyli dużego gwoździa do podków, co skutkuje zgubieniem półkolistej sztabki przez konia, a kończy się przegraną bitwą, która niszczy królestwo.  

Ashton pisze wprost: "malutkie układy scalone są podstawą nowoczesnej gospodarki opartej na wiedzy. Dwa lata niedoborów, jak stwierdzili analitycy, wywołały straty rzędu 500 miliardów dolarów w wielu gałęziach przemysłu zależnych od układów  scalonych. Chipy wpływały na pozyskiwanie władzy, w tym też – coraz  bardziej – politycznej". 

Czy USA obronią Tajwan?

Chociaż USA są kolebką chipów, to dziś krzemowe serce bije na Tajwanie, Intel zaś patrzy z zazdrością na TSMC. Chluba Formozy nie powstałaby jednak bez Stanów Zjednoczonych. 

Młodzi inżynierowie, którzy przyczynili się do technologicznego rozwoju wyspy, to absolwenci najlepszych amerykańskich uczelni. Studia te odbyli dzięki hojnym stypendiom od rządu USA, a doświadczenie zawodowe zdobyli w amerykańskich firmach informatycznych, np. w IBM. Wśród nich wyróżniał się Morris Chang, założyciel TSMC. Choć ma już 92 lata, wciąż aktywnie uczestniczy w tajwańskiej debacie publicznej i działa jako nieformalny ambasador Tajwanu na arenie międzynarodowej.

A ten mały wielki kraj ma złoto XXI wieku. Choć chipy mogą być również jego przekleństwem.

– Ludzie rozumieją teraz, że pokój i stabilność w Cieśninie Tajwańskiej są niezbędne dla globalnego bezpieczeństwa i dobrobytu. Jest tylko jeden świat, jeden teatr i demokracje muszą się zjednoczyć – mówił w majowej rozmowie z Hong Kong Free Press minister spraw zagranicznych Republiki Chińskiej Joseph Wu. 

A gdy mowa o Hongkongu, warto wspomnieć, że to miasto, do niedawna niezależne, boleśnie doświadczyło tego, jak wygląda imperialny apetyt Chin. 

Na takie trzęsienie ziemi nikt chyba nie potrafiłby się przygotować. Sami młodzi Tajwańczycy, z którymi rozmawiałem podczas wizyty w Taipei 101 (liczący 509,2 m wieżowiec), mówili mi, że "wojny nie będzie", "Chiny tylko straszą", "jesteśmy bezpieczni, bo mamy technologie".

Przypomniało mi się, że podobnie – sugerując, że manewry wojskowe są tylko prężeniem muskułów – mówili Ukraińcy w styczniu i lutym 2022 roku. 

Tymczasem Polska i świat patrzą na wschód, nie tylko w kierunku Moskwy, bo tam rządzi przemoc w starym stylu, lecz także na Tajwan, krzemowe centrum świata. 

Czy wkrótce na tym dalekim wschodzie wybuchnie kolejna wojna, tym razem o chipy – Świętego Graala XXI wieku?