– Paczkomatów bardzo szybko przybywa i nikt nie ma nad tym kontroli. Jak zwykle u nas panuje wolna amerykanka. Nie chodzi o to, aby ich zakazywać, tylko o lepszą kontrolę, gdzie się pojawiają, w jaki sposób komponują się z przestrzenią – mówi Hubert Barański, szef działającej na rzecz poprawy jakości życia w mieście Fundacji Normalne Miasto – Fenomen. Tłumaczy, że przecież nie tylko zaburzają estetykę danego miejsca, ale także coraz częściej są oblepione reklamami. I choć Barański przyznaje, że sam lubi korzystać z Paczkomatów, to jednak widzi ich mankamenty. – InPost chce zmonopolizować rynek tego typu dostaw, więc oferuje niską cenę. Coraz więcej ludzi zaczyna korzystać z jego usług, bo wydaje im się, że płacą mniej, ale de facto tak nie jest. Ostatecznie pośrednio zapłacą za zniszczoną infrastrukturę, czyli te rozjeżdżone trawniki i połamane płyty chodnikowe, które miasto będzie musiało odbudować z ich podatków.