Walczą o drugą elektrownię jądrową w Polsce. "Wybór między mamą a tatą"
Niedługo rząd będzie musiał stwierdzić, czy bardziej kocha mamę, czy tatę. Druga elektrownia jądrowa w Polsce stanąć ma albo w Bełchatowie, albo w Koninie.

W konferencji "Atom w Koninie" uczestniczyli przedstawiciele rządu, parlamentarzyści, przedstawiciele firm budujących elektrownie jądrowe, samorządowcy czy przedsiębiorcy. Jak sama nazwa spotkania wskazuje, uczestnicy starali się podkreślić, że druga polska elektrownia jądrowa powinna stanąć nie w Bełchatowie, a właśnie w Wielkopolsce.
Niech nie wygra ten, kto głośniej krzyczy
– Cały czas wierzę, że żyję w kraju, w którym nie ten ma rację, kto najgłośniej krzyczy, tylko ten, kto ma naprawdę rzetelne i mocne argumenty – i to one zdecydują o tym, gdzie zostanie zlokalizowana elektrownia atomowa. Mam nadzieję, że w Wielkopolsce. Ale jeśli te racjonalne argumenty przemówią na rzecz innej lokalizacji, to będziemy musieli się z tym pogodzić – zapewnia stojący na czele sztabu promującego "Atom w Koninie" marszałek Marek Woźniak.
Współgospodarz konferencji poseł Tomasz Piotr Nowak przytoczył wyniki badań geologicznych, hydrologicznych, sejsmologicznych, które prowadzone są od trzech lat. Wynika z nich, że Konin gotowy jest do budowy "w najbliższym czasie, co dla niedoborów w polskim systemie energetycznym jest bardzo ważne".
Wydawać by się mogło, że w ostatnim czasie na lekkie prowadzenie wysunął się Bełchatów
W październiku premier Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Piotrkowa Trybunalskiego zasugerował, że to właśnie Bełchatów jest numerem jeden na liście potencjalnych lokalizacji drugiej polskiej elektrowni atomowej.
- Jeśli zapadnie decyzja o drugiej lokalizacji elektrowni jądrowej, to Bełchatów jest na pierwszym miejscu tej listy – obiecywał szef rządu, dodając, że rząd kończy analizy w tej sprawie.
W Koninie ministra Klimatu i Środowiska Paulina Hennig-Kloska precyzowała jednak, że o podjęciu decyzji decydować będą suche fakty.
Tylko obiektywne dane i analizy wpłyną na decyzję, którą podejmie Rada Ministrów. Politycy nie mogą decydować o tym, gdzie tak ważne jednostki powstają. My zabezpieczamy cały sektor, stabilność systemu elektroenergetycznego i bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju - zapewniła.
Szefowa resortu przyznała również, że Konin ma doskonałą infrastrukturę energetyczną, zgodę społeczną i zasoby ludzkie, które warto wykorzystywać w procesie transformacji, co… "stanowi o przewadze lokalizacji konińskiej". Dodajmy jednak, że podobną gotowość od miesięcy deklaruje się w Bełchatowie. Są i warunki, i ochota mieszkańców oraz lokalnych polityków.
Sama Hennig-Kloska, cytowana przez "Portal Samorządowy", mówi, że wybór pomiędzy Bełchatowem a Koninem jest jak wskazanie swoich ulubionych świąt. To niełatwe, bo i Boże Narodzenie, i Wielkanoc mają swoje zalety. W końcu jednak trzeba będzie wskazać, kogo kocha się bardziej – wykorzystując porównanie do innej niełatwej, wręcz niemożliwej do podjęcia decyzji.
A może i nie?
- Jeżeli by się okazało, że obie lokalizacje są tak fantastyczne i energetyka jądrowa w tych miejscach ma zastosowanie to nie wykluczałbym, że energetyka jądrowa powstanie i tutaj, i tutaj – stwierdził Wojciech Wrochna, wiceminister w resorcie energii, cytowany przez portal lm.pl.
Czynnikiem decydującym może być woda i to, kto będzie miał jej więcej
Przedstawiciele stowarzyszeń Eko-Unia oraz Fundacji Mission Possible domagali się niedawno, aby dyskusja dotycząca przyszłości polskiego atomu dotyczyła przede wszystkim pytania, czy "Polsce wystarczy wody, by ten projekt w ogóle mógł się powieść".
- Polska już dziś należy do krajów o najuboższych zasobach wodnych w Europie. Coraz częstsze susze i zmiany klimatu pogłębiają kryzys, którego konsekwencje odczuwają rolnicy, samorządy i mieszkańcy. Plany budowy elektrowni jądrowych w Bełchatowie, Koninie i Choczewie – miejscach, gdzie problem braku wody jest szczególnie widoczny – mogą więc pogłębić istniejące ryzyka – stwierdził Kuba Gogolewski, dyrektor programowy Fundacji Mission Possible.
Zdaniem niektórych naukowców szczególnie w Bełchatowie powinien być to argument na nie. W Koninie miałoby być pod tym względem lepiej. Osoby skłaniające się za bełchatowską lokalizacją przekonują, że wody z wyrobiska kopalnianego oraz z ujęć Warty i Pilicy wystarczy. Ma być jej nawet dwukrotnie więcej niż jest potrzebne w razie ewentualnej awarii.
W Koninie temat wody poruszony został podczas konferencji. Poseł Nowak zapewniał, że w regionie są optymistycznie nastawieni "jeśli chodzi o ilość wody". Nawet analiza zmian klimatu przy negatywnym scenariuszu nie wskazywała na ewentualne problemy. Wskazano na jeziora, Wartę czy Kanał Ślesiński.
Kiedy zapadnie decyzja? Ze słów posła Nowaka wynika, że wszystko stanie się jasne do 2027 r. Póki co – analizy trwają.







































