REKLAMA

Darmowe Destiny: Rising już jest. Topi telefony, ale wygląda absurdalnie dobrze

Mobilna gra Destiny: Rising zadebiutowała na terenie Europy. Strzelanina na popularnej licencji jest dostępna dla posiadaczy iPhone’ów oraz smartfonów z Androidem. Wyróżnia ją absurdalnie dobra grafika, miejscami porównywalna do stacjonarnych produkcji.

Mobilna gra Destiny Rising
REKLAMA

Przeszedłem pierwszą misję w Destiny: Rising i wciąż szukam szczęki pod fotelem. To absurdalne, że gra mobilna może wyglądać aż tak dobrze. Przedzierając się przez korytarze zrujnowanej posiadłości, nieustannie byłem pod gigantycznym wrażeniem. Czułem się, jakbym grał w tytuł na salonowej konsoli. Nawet przez moment nie miałem wrażenia, że to produkcja mobilna.

REKLAMA

Wiecie, tu już nie chodzi o tekstury wysokiej rozdzielczości. Ale te efekty! Te detale!

Nie jest żadną sztuką zrobić ładną grę mobilną. Już dekadę temu udowodnili to amerykańscy spece z Epic Games, zachwycając świat serią Infinity Blade. Wszyscy przecieraliśmy wtedy oczy ze zdumienia: ale jak to?! Taka oprawa? Na telefonie?! Wydawało się to niemożliwe. Jakby twórcom udało się zagiąć prawa technologicznego świata na własne potrzeby.

Prawda była jednak banalna. Epic osiągnął niesamowity efekt prostymi sztuczkami: pojedynczymi teksturami wysokiej jakości, efektem rozmycia drugiego planu oraz ciasnymi lokacjami bez możliwości swobodnej eksploracji. Zrozumiałem wtedy, że gry mobilne mogą być piękne, ale kosztem rozmachu i swobody. Przez kolejne lata utwierdzałem się w tym przekonaniu, aż chińscy deweloperzy zrewolucjonizowali branżę takimi dziełami jak Genshin Impact i Wuthering Waves.

Teraz Chińczycy dowożą po raz kolejny, pokazując technologiczną dominację. Destiny: Rising – chociaż na zachodniej licencji – jest bowiem grą produkowaną przez azjatyckie NetEase. Dzięki temu mobilna produkcja zwala z nóg. Nie tylko teksturami wysokiej jakości, ale także liczbą obiektów jednocześnie widocznych na ekranie, przepięknym cieniowaniem oraz obciążającymi podzespoły efektami, jak rewelacyjne odbicia w kałużach.

Wykonane przeze mnie zrzuty ekranu tylko częściowo oddają to, jak rozbudowane i piękne jest Rising. Warto samemu tego doświadczyć, w ruchu, ścierając się z przeciwnikami. Zwłaszcza, że produkcja jest w pełni darmowa, do tego dostępna na sprzęty z Androidem oraz iOS.

Darmowe Destiny: Rising w duecie ze smartfonem i padem to wielka, pełna rozmachu produkcja.

W Rising gram na smartfonie realme GT7 Pro, wyposażonym w potężny układ Qualcomm Snapdragon 8 Elite. Dzięki temu produkcja działa na bardzo wysokich detalach, zachowując płynność 60 klatek na sekundę. Do smartfonu podłączyłem pada Razer Kishi Ultra, dzięki czemu mogę wygodnie celować i strzelać, bez konieczności miziania palcem po ekranie.

Jako fan Destiny, jestem pod wrażeniem tego, ile mechanizmów udało się przenieść do gry mobilnej. Zwłaszcza w obszarze walki. Mimo podobieństw, Rising zdecydowanie nie jest kalką klasycznego Destiny. Nowa produkcja buduje własną tożsamość przy pomocy perspektywy zza pleców, podczas gdy w stacjonarnych odsłonach dominuje widok FPP. Co świetne, jeśli ktoś ma ochotę grać w Rising jak w typowego FPS-a, twórcy zostawiają taką możliwość.

Co prawda jestem dopiero po rozegraniu pierwszej misji, ale już widzę, że Destiny: Rising wprowadza wiele świeżości do kosmicznego uniwersum. Wrażenie zrobił na mnie zwłaszcza wielki mech, broniący terytorium ludzi przed pozaziemskimi najeźdźcami. Czegoś takiego nie widziałem ani w D1, ani w D2. Liczę, że to nie jedyna fabularna niespodzianka, jaką NetEase przygotowało we wspólpacy z Bungie.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-28T17:55:41+02:00
Aktualizacja: 2025-08-28T13:10:02+02:00
Aktualizacja: 2025-08-28T06:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-27T20:20:54+02:00
Aktualizacja: 2025-08-27T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-27T17:06:28+02:00
Aktualizacja: 2025-08-27T16:32:56+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA