Jest kasa na elektrownię atomową. Tyle wydamy na pierwszy etap
Polska naprawdę buduje atom. 4,6 mld zł, zielone światło z Brukseli i podpisany aneks - projekt pierwszej elektrowni jądrowej wchodzi w fazę przyspieszenia.

Po dekadach deklaracji, analiz, strategii i kolejnych ostatnich podejść projekt budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce wreszcie przeszedł z etapu politycznych zapowiedzi do realnych działań. Polska Elektrownie Jądrowe otrzymały 4,6 mld zł w obligacjach skarbowych - pełną pulę przewidzianą na 2025 r. - a dwa dni wcześniej podpisano kluczowy aneks do umowy z konsorcjum Westinghouse-Bechtel.
Dla każdego, kto choć pobieżnie śledził kondycję polskiej energetyki - wciąż opartej w ponad połowie na węglu brunatnym - te informacje mają ciężar gatunkowy. Projekt Lubiatowo-Kopalino nie jest już planem na przyszłość. To przedsięwzięcie, które właśnie dostało finansowy i proceduralny impuls, jakiego brakowało mu od lat.
Czytaj też:
Pieniądze są, decyzje zapadły. Dlaczego to tak ważne
Optymizm, który nagle pojawił się wokół atomu wynika z sekwencji wydarzeń, które - co w polskich realiach inwestycji publicznych nie jest oczywistością - zadziały się dokładnie tak, jak powinny. 8 grudnia Komisja Europejska zatwierdziła notyfikację pomocy publicznej dla budowy elektrowni. I zrobiła to w tempie, które w Brukseli można uznać za ekspresowe: poniżej 12 miesięcy od otwarcia postępowania. To dwa razy szybciej niż w przypadku ostatnich podobnych projektów w Europie. Polska dokumentacja była przygotowana solidnie, a klimat polityczny wokół energetyki jądrowej w UE zmienił się diametralnie. Atom nie jest już kontrowersją. Jest narzędziem transformacji.

28 grudnia podpisano aneks do umowy EDA (Engineering Development Agreement) z Westinghouse i Bechtelem. To właśnie EDA daje inżynierom zielone światło do wykonania wszystkich prac przygotowawczych - od badań geotechnicznych po projektowanie kluczowych elementów infrastruktury. Bez tego nie ma mowy o wbiciu pierwszej łopaty w 2028 r.
Co wydarzy się na placu budowy w najbliższych latach
W 2026 r. ruszą pogłębione badania geologiczne. Skala robi wrażenie: tysiąc wierceń o łącznej długości 15 km oraz siedem tysięcy testów laboratoryjnych. Każde wiercenie odpowiada na pytania warte miliardy złotych: czy grunt jest stabilny, jak zachowują się wody gruntowe, czy teren pozwoli na bezpieczne odprowadzanie ciepła z reaktora.
W 2027 r. projekt ma otrzymać pozwolenie na wstępne roboty budowlane. Rok później - moment symboliczny i techniczny zarazem - wylanie tzw. betonu jądrowego, czyli faktyczny start budowy elektrowni.

W 2036 r. pierwszy z trzech reaktorów AP1000 ma zostać podłączony do sieci. Całość inwestycji to cztery bloki, osiem lat intensywnych prac i 192 mld zł. To skala, która stawia projekt atomowy wśród największych przedsięwzięć infrastrukturalnych w historii Polski.
Dlaczego AP1000?
Polska postawiła na reaktory AP1000 od Westinghouse. To wybór, który nie wszystkim przypadł do gustu, ale ma swoje twarde uzasadnienie. AP1000 to technologia sprawdzona w praktyce - działające bloki w amerykańskim Vogtle są tego najlepszym dowodem. Westinghouse ma też doświadczenie z setkami reaktorów na całym świecie, co w przypadku projektu o takiej skali jest bezcenne.
Sprawność termiczna AP1000 wynosi ok. 33 proc. - mniej niż ok. 40 proc. w przypadku bloków węglowych w Bełchatowie. Różnica może wydawać się niewielka, ale w skali 3750 MW mocy to ogromne wartości. AP1000 jest jednak kompromisem: między bezpieczeństwem, dojrzałością technologiczną a kosztami. A w projekcie, który ma działać przez 60-80 lat stabilność i przewidywalność są równie ważne jak parametry techniczne.
192 miliardy złotych. Dużo? Owszem. Ale policzmy
Koszt budowy elektrowni - 192 mld zł - budzi emocje. To naturalne. Ale warto spojrzeć na liczby chłodniej. Trzy reaktory po ok. 1250 MW każdy będą pracować przez co najmniej 60 lat, a często - po przedłużeniach –-nawet 80. To inwestycja na dwa pokolenia.
Model finansowania jest klasyczny dla tego typu projektów: 30 proc. pokrywa budżet państwa (60,2 mld zł w latach 2025-2030), a pozostałe 70 proc. to finansowanie dłużne, głównie z instytucji wspierających eksport, takich jak amerykański US EXIM Bank.
Według analiz PEJ koszt energii z elektrowni jądrowej wyniesie 470-680 zł/MWh. Dla porównania ceny na TGE na przyszły rok oscylują wokół 459 zł/MWh. Atom nie będzie najtańszy - ale będzie stabilny, przewidywalny i niskoemisyjny. A to w świecie rosnącej zmienności cen surowców jest wartością samą w sobie.

Nie da się mówić o projekcie Lubiatowo-Kopalino w oderwaniu od polskiego miksu energetycznego. Jesteśmy krajem, w którym węgiel brunatny wciąż odpowiada za ponad połowę produkcji energii elektrycznej - to najwyższy udział w całej Unii Europejskiej. Dla porównania średnia unijna oscyluje wokół 15 proc. Ta dysproporcja mówi wszystko: polska energetyka stoi przed największą transformacją od dekad.
Atom ma być jednym z filarów tej zmiany. Projekt pierwszej elektrowni jądrowej wpisuje się w strategię dekarbonizacji zaakceptowaną przez polski rząd i zatwierdzoną przez instytucje unijne. A to dopiero początek.
Ostateczny termin - 2036
W Polsce trudno już komukolwiek wierzyć w harmonogramy megaprojektów. Po doświadczeniach z CPK czy wieloma inwestycjami infrastrukturalnymi data 2036 r. może brzmieć jak kolejna polityczna obietnica bez pokrycia. I owszem - ostrożność jest wskazana. Elektrownie jądrowe to inwestycje, które potrafią się opóźniać, i to znacząco.
Ale w tym przypadku warto odnotować dwie rzeczy. Po pierwsze przesunięcie terminu uruchomienia pierwszego reaktora z 2033 na 2036 r. nie wynikało z chaosu organizacyjnego, lecz z aktualizacji szacunków - harmonogramu, który od początku był ambitny. Po drugie, zespół zarządzający projektem jak dotąd trzyma tempo. Kolejne kamienie milowe - notyfikacja KE, finansowanie, aneks EDA - pojawiają się zgodnie z planem. Kluczowe pytania na najbliższe miesiące są dwa: czy umowa EPC faktycznie zostanie podpisana w połowie 2026 r. oraz czy w 2028 r. uda się wylać beton jądrowy.
Na dziś - z perspektywy końcówki 2025 r. - obraz jest zaskakująco pozytywny. Finansowanie płynie, dokumenty są zatwierdzane, a Komisja Europejska działa w tempie, którego nikt się nie spodziewał. Atom przestaje być marzeniem. Zaczyna być budową.
Jest tego więcej
Ustaw Spider’s Web jako preferowane medium w Google







































