Recenzja JIMMY BX7 Pro Max – ręczny odkurzacz ma grzałki i lampę UV. Ale czy ma sens
JIMMY BX7 Pro Max to odkurzacz ręczny, który nie tylko zasysa nieczystości, ale również rozprawia się z bakteriami przy pomocy światła UV, a także hamuje rozwój pleśni przy pomocy grafenowych grzałek. Funkcje premium wyróżniają ten model, ale też odbijają się na jego masie oraz cenie.

– A czemu tutaj mi się zaświeciło na czerwono? – pyta domownik, wskazując palcem na wyświetlacz pod obudową. Faktycznie, kolorowy pasek LED symbolizujący poziom zanieczyszczenia powierzchni zapłonął po przyłożeniu odkurzacza do materaca. Wbudowany w urządzenie czujnik zarejestrował duży poziom pyłu, kurzu, roztoczy czy bakterii, co kompletnie mnie nie dziwi. Materac w naszym letnim domku ostatni raz był prany nigdy.
JIMMY BX7 Pro Max to nietypowy odkurzacz ręczny. Można odnieść wrażenie, że odkurzanie to jego najnudniejsza funkcja.


Gdy pierwszy raz chwyciłem to przypominające żelazko urządzenie, byłem negatywnie zaskoczony jego masą. Wszakże 2,7 kg to więcej niż masa niejednego bezprzewodowego odkurzacza pionowego, wliczając podłączony akumulator. Dlaczego JIMMY BX7 Pro Max jest taki ciężki? To efekt komponentów zmieszczonych pod obudową:
- lampy ultrafioletowej UV-C
- dwóch grafenowych grzałek
- czujnika kurzu
- wyświetlacza LED
- generatora jonów ujemnych
Dzięki tym elementom JIMMY BX7 Pro Max nie jest kolejnym ręcznym odkurzaczem przewodowym, jakich masa na rynku. Producent chciał stworzyć rozwiązanie dla wymagających użytkowników, którzy chcą nie tylko wessać osiadły kurz i pył z mebli, tkanin oraz materiałów, ale także rozprawić się z roztoczami, wirusami oraz bakteriami, a także zredukować ryzyko pojawienia się pleśni.
Z tej perspektywy JIMMY BX7 Pro Max to rozwiązanie, które spodoba się szczególnie posiadaczom zwierząt. Odkurzacz nadaje się też do sprzątania tych powierzchni, które miałeś ogarnąć już dawno, ale odkładałeś to w czasie przez ostatnie tygodnie miesiące lata. Np. wnętrze drugiego samochodu, materac w pokoju gościnnym czy ta stara sofa na poddaszu, w której siadają wyłącznie duchy.


Będąc przy duchach, JIMMY BX7 Pro Max wytwarza podczas pracy jony ujemne, co powinno pozytywnie wpływać na samopoczucie domowników, oczyszczać powietrze z zanieczyszczeń oraz pomagać alergikom, niczym powietrze w górach albo zaraz po burzy. Na ile jonizacja to modny trend, na ile realne zwiększenie jakości życia – nie wypowiadam się. Czytałem wyniki kilku wiarygodnych badań, ale sam nigdy nie czułem nagłego przypływu radości z życia po włączeniu jonizatora.
JIMMY BX7 Pro Max kontra pościel i materac. Jedno muszę temu odkurzaczowi oddać: jest efekt
Kojarzycie to przyjemne uczucie, gdy kładziecie się spać w czystej pościeli, a wszystko jest pachnące i miłe w dotyku. JIMMY BX7 Pro Max co prawda nie sprawia, że kołdra i poduszki zyskują kwiecisty zapach, ale za to ma wpływ na teksturę pościeli. To efekt grafenowych grzałek, które mają za zadanie hamować namnażanie się pleśni, rozprawiając się z nią pod wysokimi temperaturami.
W praktyce JIMMY BX7 Pro Max działa przez to trochę jak żelazko. Wygładza, dociska, ogrzewa i prostuje, przez co później kołdra jest znacząco przyjemniejsza. Może bez zapachu fiołków, ale za to z taką specyficzną świeżością, charakterystyczną dla odzieży zaraz po wyprasowaniu żelazkiem.
Więcej o odkurzaczach, tych małych i dużych, na Spider's Web:


Jednocześnie JIMMY BX7 Pro Max cały czas bombarduje odkurzane powierzchnie światłem UV, rozprawiając się w ten sposób z roztoczami, bakteriami oraz wirusami. Zautomatyzowany czujnik wyłącza lampę UV po oderwaniu odkurzacza od powierzchni, dzięki czemu użytkownik ani domownicy nie są narażeni na negatywny wpływ promieniowania. Do tego ultrafiolet można wyłączyć przyciskiem na obudowie.
Proces sterylizacji dowolnej powierzchni ma później odzwierciedlenie w pomiarach sensora. Gdy użyłem BX7 Pro Max na materacu po raz pierwszy, czujnik zanieczyszczeń straszył kompromitującą czerwienią. Za drugim razem żółć ze środka skali pojawiała się sporadycznie. Za trzecim – bezpieczny błękit sygnalizował, że materac faktycznie jest czysty, przynajmniej na powierzchni. Pierwszy raz od strach pomyśleć jak długiego czasu.
Fakt, że JIMMY BX7 Pro Max jest także klasycznym ręcznym odkurzaczem, wydaje się niezwykle nudny
Z silnikiem 700W oraz mocą ssącą wynoszącą 16 000 Pa, JIMMY BX7 Pro Max odkurzy nie tylko sofy, pościel oraz materace, ale także dywany, również z długim włosiem. Do tego szeroka dysza tego urządzenia, w połączeniu z szeroką grzałką oraz lampą UV sprawia, że praca z odkurzaczem jest całkiem wydajna. Szkoda tylko, że zabrakło możliwości regulacji mocy ssania. Przez to JIMMY zawsze jest głośny, raczej nie ma się co nastawiać na wieczorne sprzątanie.
JIMMY BX7 Pro Max otrzymał łatwy w demontażu, całkiem pojemny zbiornik na nieczystości z wymiennym filtrem. Do tego dochodzi przewód zasilający o długości 5 metrów. Czyli absolutna klasyka. Ani długi, ani krótki. Szkoda za to, że do urządzenia w żaden sposób nie podłączymy wymiennych końcówek, na przykład takiej pozwalającej odkurzyć trudno dostępne zakamarki. Rozumiem, że nie taka jest koncepcja tego sprzętu, ale i tak warto zaznaczyć: to nie jest modularny odkurzacz.









Dla kogo jest więc JIMMY BX7 Pro Max?
Dla wymagających użytkowników. Sprzęt jest trzykrotnie droższy od typowego odkurzacza ręcznego i ma to swoje uzasadnienie w funkcjach premium oraz zaawansowanych podzespołach. Urządzenie nie tylko zasysa kurz i pył z powierzchni, ale także rozprawia się z mikro-organizmami. Producent deklaruje wygrane starcie z roztoczem, bakterią oraz wirusem w 99,99 proc. pojedynków.
Dla osób z wysokim poczuciem higieny JIMMY BX7 Pro Max będzie narzędziem do regularnego, szybkiego odświeżenia kluczowych elementów mieszkania. Od sofy, przez dywany, po łóżko w sypialni. Dla alergików będzie wsparciem, jakiego klasyczny odkurzacz nie jest w stanie zaoferować. Dla mnie to ciekawy gadżet znacząco wyróżniający się w segmencie odkurzaczy ręcznych. Dla wielu będzie to jednak overkill.
Największe zalety:
- Na wypasie: grzałki, lampa UV, jonizator i więcej
- Nie tylko odkurza. Rozprawia się w roztoczami, bakteriami etc.
- Duża moc ssąca, wyciągnie brud z dywanu
- Szeroka dysza, duża wydajność
- Łatwo wyjmowany, pojemny zbiornik na nieczystości
- Ekran LED i sensor zabrudzenia
- Solidne wykonanie, czuć premium
Największe wady:
- Bardzo wysoka cena w tej kategorii produktów (599 zł)
- Duża masa. Testowałem lżejsze odkurzacze pionowe
- Dla typowego użytkownika ten sprzęt to overkill
- Brak możliwości podłączenia innej końcówki/dyszy
- Brak trybu cichego
Gdy typowy odkurzacz ręczny kosztuje 50 - 200 zł, JIMMY BX7 Pro Max jest alternatywą z górnej półki dla najbardziej wymagających oraz potrzebujących osób.