Alert RCB nie ostrzegł przed potężnymi burzami. Tłumaczą, co się stało
Coś poszło nie tak – przyznaje wojewoda. Mieszkańcy nie dostali alertu RCB o nadchodzących burzach. Nie pierwszy raz komunikat zawiódł.
Wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar w rozmowie z radiem RMF FM potwierdził, że „z jakiegoś powodu” do części mieszkańców woj. małopolskiego komunikaty o zbliżającej się burzy nie dotarły.
- Z informacji, które w tym momencie mogę podać: coś nie zadziałało na poziomie operatorów sieci komórkowej – powiedział na antenie radia wojewoda.
My najpierw sprawdziliśmy u siebie i u nas to wszystko zagrało. Zostało zatwierdzone, wysłane, trafiło do RCB. RCB również przysłało mi maile, gdzie mam te potwierdzenia, że ten alert został nadany do operatorów. Nie po to jest procedura alertów, żeby one nie docierały do mieszkańców. Oczywiście to musi być błyskawicznie naprawione, a konsekwencje muszą zostać wyciągnięte - zadeklarował wojewoda.
Już od lat użytkownicy dziwią się, że alerty przychodzą nie wtedy, kiedy trzeba
Pewnie każdy z nas spotkał się z sytuacją, gdy komunikat ostrzegał przed niebezpiecznymi zjawiskami, a tymczasem nie spadła nawet kropla deszczu. I w drugą stronę: gwałtowna burza nie doczekała się stosownej wzmianki.
Na stronie programu czytamy, że „najmniejszym obszarem, na który może być wysyłany Alert RCB, jest powiat”. Kluczowe jest „przebywanie w zasięgu stacji bazowej (BTS), który jest położony na terenie objętym potencjalnym zagrożeniem”.
Wyjaśniono również, że niektórych zjawisk, szczególnie lokalnych, nie da się przewidzieć. „Podmuch wiatru może powalić np. uszkodzone drzewo, co może stanowić zagrożenie dla życia” – trudno jednak ustalić, że akurat dane osiedle czy ulica będą szczególnie zagrożone.
Już w 2021 r. zwracano uwagę, że ostrzeżenia mogą przychodzić w różnym czasie, bo operatorzy mają ograniczoną przepustowość w wysyłaniu SMS-ów. Bywa, że gdy wiadomość ma dotrzeć np. do 20 mln odbiorców, to czas dostarczania może trwać nawet dwie godziny.
Przekonaliśmy się o tym kilka tygodni temu, kiedy rozsyłana była informacja o zaginięciu 11-letniej dziewczynki. Różnice nawet w tej samej lokalizacji wynosiły wręcz kilka godzin.
Będzie nowy Alert RCB
Na szczęście odpowiednie osoby zdają sobie sprawę z wad systemu. Wskazywał je dr Jakub Ryzenko, szef Centrum Informacji Kryzysowej w Centrum Badań Kosmicznych PAN, w trakcie odbywającej się w Gdańsku konferencji EU Space Days. Gdy we wrześniu 2024 r. doszło do gwałtownej powodzi w Polsce, przez kilka godzin w niektórych regionach nie działały żadne sieci komórkowe. W związku z tym nie było możliwości wysłania Alertu RCB.
- Ludzie znajdowali się w bezpośrednim zagrożeniu, a informacja nie mogła do nich dotrzeć – przypominał ekspert.
Rozwiązaniem tego problemu ma być system działający bezpośrednio z orbity, bez konieczności angażowania stacji bazowych czy sieci GSM.
Jeśli tylko nasz telefon będzie wyposażony w odbiornik Galileo (a coraz więcej nowych modeli już go ma), otrzymamy wiadomość bez względu na to, czy jesteśmy w środku lasu, w górach czy na zalanej dolinie bez prądu. System będzie miał zasięg globalny, co czyni go szczególnie przydatnym nie tylko w Europie, ale także w mniej zurbanizowanych regionach świata, gdzie sieci komórkowe są słabo rozwinięte lub niestabilne – wyjaśniał Bogdan Stech.
Sęk w tym, że mowa o technologii, którą da się wdrożyć w ciągu kilku lat. A co teraz? Pozostaje mieć nadzieję, że takich awarii, jak ostatnio w woj. małopolskim, będzie mniej. Należy też pamiętać, że Alert RCB nie jest jedyną wyrocznią. Warto bazować na ostrzeżeniach i prognozach wysyłanych choćby przez IMGW.
