Uwaga - radziecka sonda kosmiczna z 1972 r. może spaść na Polskę
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) opublikowała komunikat z ostrzeżeniem, że Polska znajduje się w strefie zagrożenia. Spaść może radziecka sonda kosmiczna Kosmos 482. Sonda ta miała wylądować na Wenus 50 lat temu, ale jej misja zakończyła się fiaskiem. Teraz spadnie na Ziemię.

Kosmos 482 została wystrzelona 31 marca 1972 r. z zamiarem dotarcia na Wenus. Misja zakończyła się niepowodzeniem — sonda nie opuściła orbity Ziemi i od tamtej pory krąży wokół naszej planety. Aż do teraz. Po 53 latach obiekt zbliża się do atmosfery, a jego wejście może mieć zauważalne skutki.
Według aktualnych danych Kosmos 482 wejdzie ponownie w atmosferę w nocy z 9 na 10 maja 2025 r. Problem w tym, że nikt nie wie dokładnie, gdzie i kiedy to się stanie. Okno czasowe szacowane przez ekspertów wynosi aż 13 do 17 godzin — to duża niepewność, ale zrozumiała, biorąc pod uwagę zmienność orbity i złożoność modelowania trajektorii.
Tymczasem Polska Agencja Kosmiczna POLSA zwraca uwagę, że istnieje realna możliwość przelotu nad terytorium Polski. Krótko mówiąc, może spaść nam na głowy sowiecki kosmiczny śmieć.
Kosmiczne śmieci to nie fikcja
Większość współczesnych satelitów ulega dezintegracji w atmosferze, zanim dotrą do powierzchni. Ale sonda Kosmos 482 to inna liga. Zbudowana jako lądownik dla misji wenusjańskiej, posiada grubą, odporną na ekstremalne temperatury osłonę termiczną. Eksperci nie mają złudzeń — istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że przynajmniej część sondy przetrwa wejście w atmosferę.
Ze względu na specyficzną budowę, wynikającą z pierwotnego przeznaczenia (lądownik w misji na Wenus), prawdopodobnie nie ulegnie całkowitemu zniszczeniu przy ponownym wejściu w atmosferę ziemską. Cały obiekt lub jego fragmenty mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi - podaje POLSA w oficjalnym komunikacie.
Obiekt ten może ważyć nawet kilkaset kilogramów, a jego najcięższe fragmenty mogą wciąż stanowić zagrożenie po uderzeniu w Ziemię. Oczywiście, to nie znaczy, że mamy panikować — ale warto śledzić rozwój sytuacji, zwłaszcza że "oszacowania dopuszczają przelot obiektu nad Polską. Należy zwrócić uwagę, że obecnie orbita ulega dynamicznym zmianom"- czytamy w komunikacie.
Kosmos 482 może więc spaść na Polskę. To oczywiście możliwość teoretyczna, bo w praktyce większość zagrożonej powierzchni to morza, oceany, oraz niezamieszkałe lądy np. pustynie.
Problem w tym, ze takie małe prawdopodobieństwo nie chroni przed wypadkiem. Przekonaliśmy się o tym ostatnio w Polsce, kiedy to na nasz kraj spadł deszcz odłamków po rakiecie Falcon 9 firmy SpaceX. Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć było blisko tragedii.
Czy trzeba się bać?
Polska Agencja Kosmiczna już od dwóch tygodni analizuje ruch Kosmos 482. Dane są aktualizowane na bieżąco, a specjaliści korzystają z różnych modeli obliczeniowych, by jak najdokładniej przewidzieć tor lotu. Im bliżej momentu wejścia w atmosferę, tym dokładniejsze będą prognozy. Na razie pozostaje duży margines błędu, co jest typowe w przypadku takich obiektów.
Co ważne — POLSA zapowiada, że będzie informować o wszelkich zmianach predykcji w czasie rzeczywistym. To dobra wiadomość, bo daje szansę na szybkie reagowanie — choćby po to, by odpowiednie służby były przygotowane na ewentualny upadek fragmentów sondy.
Więcej na Spider's Web:
Kosmiczna kapsuła czasu
Radziecka sonda Kosmos 482 to fragment większego, ambitnego programu kosmicznego ZSRR z lat 60. i 70., którego celem było dokładne zbadanie Wenus — planety siostrzanej Ziemi. Wystrzelona 31 marca 1972 roku z kosmodromu Bajkonur, miała stać się kolejnym krokiem w realizacji misji typu Wenera.
Niestety, awaria rakiety nośnej uniemożliwiła jej ucieczkę z orbity okołoziemskiej. Zamiast lecieć ku piekielnie gorącej Wenus, została uwięziona na niskiej orbicie wokół Ziemi — i tam pozostała do dziś.

Program Wenera był w swoim czasie jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie projektów w historii radzieckiej kosmonautyki. Związek Radziecki jako pierwszy wysłał działające sondy na powierzchnię
Wenus i dostarczył zdjęcia z jej powierzchni, co było ogromnym osiągnięciem — biorąc pod uwagę, że ciśnienie na Wenus jest ponad 90 razy wyższe niż na Ziemi, a temperatury dochodzą do 460 stopni C. Kosmos 482 miał być kolejnym lądownikiem, który dostarczyłby nowych danych o tej piekielnej planecie. Zamiast tego stał się orbitującym wrakiem.

Ciekawostką jest fakt, że lądownik Kosmos 482 był niemal identyczny z tym, który kilka dni wcześniej wylądował na Wenus jako Wenera 8. Obie sondy wyposażono w masywną osłonę termiczną, zaprojektowaną do przetrwania ekstremalnego nagrzewania podczas wejścia w atmosferę Wenus.
Ta sama osłona może teraz pomóc przetrwać wejście w ziemską atmosferę. I właśnie dlatego specjaliści nie wykluczają, że fragmenty sondy przetrwają upadek.
Dlaczego Kosmos 482 spada dopiero teraz, po ponad 50 latach?
To zasługa jej bardzo eliptycznej orbity i niezwykle solidnej konstrukcji. Przez dekady stopniowo traciła wysokość na skutek oporu atmosferycznego, ale proces ten trwał wyjątkowo długo, ponieważ początkowo znajdowała się na wysokości przekraczającej 2 tys. kilometrów.
Dopiero niedawno orbitę zaczęły destabilizować zmiany w gęstości górnych warstw atmosfery oraz inne czynniki — m.in. aktywność słoneczna. Efekt? Wejście w atmosferę Ziemi przewidziane na maj 2025 r.
Główna ilustracja: Kapsuła Wenery-4 w Memorial Museum of Astronautics. Fot. Rave, licencja CC BY-SA 3.0