Martwią się, że nie tak to powinno wyglądać. Park narodowy obawia się, co będzie dalej
Na pytanie, co będzie dalej, przedstawiciele Karkonoskiego Parku Narodowego nie owijają w bawełnę: strach pomyśleć. Taki widok przed laty byłby nie do pomyślenia. Zmiany zachodzą bardzo szybko.

Torfowiska w Karkonoskim Parku Narodowym są już bez śniegu – informuje park narodowy na swoim facebookowym profilu. Nie tak to powinno wyglądać. Jak relacjonują, jeszcze w drugiej połowie XX w. „w śniegu wiosną deponowane było 700-800 litrów wody na każdy metr kwadratowy”. Woda powoli spływała do środowiska. Jak jest teraz?
- Obecnie mamy wiosną w Karkonoszach w śniegu 250-300 litrów wody na m2, który do tego topi się najczęściej ekspresowo, do maja – relacjonuje Karkonoski Park Narodowy.
To nie jest tylko problem dla torfowców, ale też dla ludzi. Z Karkonoszy wypływa do systemów wodociągowych prawie 7 mln metrów sześciennych wody rocznie. Strach pomyśleć co będzie z mieszkańcami i branżą turystyczną jeśli tej wody zabraknie - podsumowano.
Bezśnieżną zimę podsumowano już wcześniej w Tatrach. Dość powiedzieć, że tegoroczny rekord pod względem opadów odnotowano w… kwietniu. Maksymalna warstwa śniegu na Kasprowym Wierchu w grudniu wynosiła 43 cm, w styczniu 86 cm, a w lutym jedynie 73 cm. Norma za okres 1991-2020 wynosi tymczasem odpowiednio 56,1 cm, 92,7 cm i 130,5 cm. Dopiero pod koniec pierwszej połowy kwietnia solidnie napadało i udało się przebić metr. W kwietniu!
- Pokrywy śnieżnej w Tatrach jest ponad dwukrotnie mniej niż zwykle o tej porze roku. Stabilny, kilkumiesięczny śnieg stanowi rezerwuar wody, która stopniowo przenika do potoków i gruntów, obecnie jednak śniegu jest bardzo mało, a poziom wód w górskich potokach jest wyjątkowo niski, co może niepokoić – mówił w marcu PAP Paweł Parzuchowski, kierownik stacji IMGW w Zakopanem.
Susza daje się we znaki już teraz
Sezon pożarowy rozpoczął się bardzo szybko. W jeziorach brakuje wody. Portal sucha24.pl donosi, że „poziom wody w Jeziorze Mucharskim jest znacznie niższy niż zwykle”. Do jeziora powinny trafiać wody spływające z powiatu, ale ponieważ opadów brakuje, nie ma z czego dolać. „W porównaniu do poprzednich lat, obecny poziom lustra wody w Jeziorze Mucharskim jest niższy o około 2 metry” – dodaje serwis.
Czytaj też:
Smutny obraz widzą ci, którzy przejdą się nad jezioro Maltańskie w Poznaniu. Tam też wody brakuje. Raz na cztery lata zbiornik jest czyszczony. Wodę jesienią się spuszcza, a potem napełnia. Tyle że teraz nie ma z czego.
- Sytuacja hydrologiczna jest zła. Zima była właściwie bezśnieżna. Gdybyśmy nawet ze wszystkich stawów tam spuścili wodę, to i tak nie napełnimy zbiornika Maltańskiego. Przy tej takiej kiepskiej sytuacji hydrologicznej, to to napełnianie by nam powinno zająć około 80 dni, także tutaj musimy się chyba jednak uzbroić w cierpliwość – powiedział poznańskiemu oddziałowi radia Eska Tomasz Kałuża, hydrolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Duże zbiorniki, małe rzeczki - wszędzie sytuacja jest zła. I nie ma widoków na poprawę. Jeśli już pada, to gwałtownie, intensywnie, ale krótko. Gleba nie jest w stanie przyjąć nagłej dużej ilości wody.