Najwięcej śniegu spadło w Tatrach w kwietniu. Tak źle jeszcze nie było
Śniegu było tak mało, że rekord zimy został ustanowiony dopiero teraz. To dobitny efekt, że wszystko staje na głowie.

Alarmujące dane IMGW przekazało już wcześniej. Maksymalna warstwa śniegu na Kasprowym Wierchu w grudniu wynosiła 43 cm, w styczniu 86 cm, a w lutym jedynie 73 cm. Norma za okres 1991-2020 wynosi odpowiednio 56,1 cm, 92,7 cm i 130,5 cm.
Do tej pory na Kasprowym Wierchu nawet raz nie odnotowało metrowej warstwy śniegu. Zmieniły to niedawne opady. Na szczycie w piątek leżało 106 cm śniegu. To najlepszy wynik tej zimy. Tak, pobity w kwietniu.
- Podczas zimy 2024/2025 taka sytuacja nie miała miejsca, chociaż przeciętnie śniegu powinno być przynajmniej 150 cm i więcej – zaznacza IMGW.
PAP zwraca uwagę, że z powodu zbyt małej ilości białego puchu wyciąg krzesełkowy w Dolinie Goryczkowej nie został uruchomiony ani razu, a trasa narciarska do Doliny Gąsienicowej funkcjonowała jedynie dzięki minimalnym warunkom śniegowym. Dobre warunki do jazdy na nartach powstały w kwietniu, długo po zimowym sezonie.
Niedawno pisałem, jak oszukują nas dawne powiedzonka, np. to o kwietniu, który przeplata lato z zimą. Patrząc na w końcu obfite opady śniegu na Kasprowym Wierchu można uznać, że rymowanka dalej ma sens. Tyle że dalecy jesteśmy od normalności, jeśli w kwietniu jest najwięcej białego puchu, znacznie więcej niż zimą. To jasny dowód na kryzys i chaos. Jak nie pada, to długimi miesiącami. Jak już leci, to ekstremalnie. Ze śniegiem jest pod tym względem podobnie jak z deszczem. Po długim okresie suszy musimy zmagać się z intensywnymi opadami, które zalewają miasta. "Niebezpieczne deszcze nawalne występują coraz częściej" - komentował Piotr Borawski, zastępca prezydent Gdańska ds. mobilności i bezpieczeństwa.
- Pokrywy śnieżnej w Tatrach jest ponad dwukrotnie mniej niż zwykle o tej porze roku. Stabilny, kilkumiesięczny śnieg stanowi rezerwuar wody, która stopniowo przenika do potoków i gruntów, obecnie jednak śniegu jest bardzo mało, a poziom wód w górskich potokach jest wyjątkowo niski, co może niepokoić – mówił w marcu PAP Paweł Parzuchowski, kierownik stacji IMGW w Zakopanem.
Już wtedy zwracał uwagę, że nawet obfite wiosenne opady śniegu na niewiele się zdadzą, bo śnieg szybko się roztopi i nie zasili rzek w trwały sposób. Na najbliższe dni spodziewane są bardzo wysokie, wręcz letnie temperatury. IMGW prognozuje, że od niedzieli (13.04) temperatura w wielu miejscach przekroczy 20 st. C. W czwartek zobaczymy nawet 27 st. C. na termometrach!
Ogólnej sytuacji obfity śnieg nie poprawi, bo nie zdąży. Ba, jak mówił PAP ekohydrolog dr Sebastian Szklarek, nasz deficyt wodny powstawał naprawdę bardzo długo, więc nawet gdyby pojawiły się nadwyżki, to nie pozwolą na szybką „spłatę” wodnego kredytu.
Naukowcy mówili, że tak właśnie będzie
Ostrzegali, ale teraz możemy obserwować to na własne oczy. Śniegu miało być mniej, ale jak już sypnie, to porządnie, zaskakując wszystkich. I to się dzieje.
- Przede wszystkim wpływa na to fakt, że największe opady śniegu są w temperaturach bliskich zera. Im niższa temperatura, tym mniej pary wodnej w atmosferze, tym mniej opadu może powstać. Do tego dochodzą coraz cieplejsze oceany i coraz więcej pary wodnej w powietrzu, które może napływać nad chłodny ląd. Para wodna w takim powietrzu ulega kondensacji, a opad wypada w postaci śniegu – wyjaśniał portalowi SmogLab Szymon Malinowski, fizyk atmosfery z UW.
To właśnie efekt zmian klimatu – z jednej skrajności w drugą.
Więcej o zmianach klimatycznych przeczytasz na Spider's Web: